Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2012

Samotność Andzi

Obraz
      Dziś jest pełnia - prześwituje spomiędzy gałęzi orzecha. Dziady.       Dziewczynka z parku Barbary Kosmowskiej  pasuje do zaduszkowego nastroju - j est o przeżywaniu żałoby. A także o wydobywaniu się ze smutku.       Andzia straciła ojca. Nie zmarł nagle, ale c h orował, zdążył się więc pożegnać z ż o ną i có reczką . Codzienność mamy i Andzi głownie teraz składa się z braku: nie ma trzeciego, tego najdowcipniejszego partnera do chińczyka. Nikt nie mówi Andzi o ptakach. Nikt nie rozśmiesza, nie wyjada ciastek - ile by się dało, żeby powróciło nawet to, co wcześniej denerwowało! Mama stała się obca, oddalona ; z amknęła się w smutku jak w kokonie, który otwiera się tylko po to, żeby wypuścić na zewnątrz jej poczucie winy.     Dziecko nawet nie może płakać. I b yłoby nie do zniesienia źle, gdyby nie fakt, że przed śmiercią tato szepnął Andzi na ucho coś specjalnego, powierzył tajemnicę. To sekret wygania na dwór, każe oglądać, nasłuchiwać, czekać. I gdzieś z boku,

"Oddajcie mi swoje dzieci"

Obraz
     Widząc Bezsenność Jutki Doroty Combrzyńskiej-Nogali, czwartą książkę z serii, obawiałam się, że została napisana "na zamówienie". Bo może redaktorzy założyli sobie, że w dobrym skądinąd cyklu Wojny dorosłych - historie dzieci brak książki mówiącej o dzieleniu ludzi według absurdalnych kryteriów - o getcie, łódzkim getcie i straszliwej Wielkiej Szperze, której siedemdziesiątą rocznicę obchodziliśmy w tym roku. Bezsenności Jutki rozwiała te obawy, cieszę się z niej jako z pięknej książki, a nie "książki na temat".     Jestem Jutka Cwancygier, córka Jakuba Cwancygiera i Ruth Cwancygier z domu Berg (...) wnuczka Dawida Cwancygiera i wnuczka Rebeki Kacelson i wnuczka Heleny Puławskiej... - tak przedstawia się bohaterka. Bo najpierw w życiu małego człowieka jest wysiłek budowania tożsamości, rozpoznawania się we własnym świecie. Światem była Warszawa i rodzice, a teraz jest nim Łódź, dziadek - dentysta, spracowana ciotka Estera, odgrodzone ulice i koledzy. A Ł

Alek z ulicy Ptasiej

Obraz
     Pisałam już o Tarninie Jerzego Szczygła. To książka, która w dzieciństwie wprowadziła mnie w temat drugiej wojny światowej. Przypomniała mi się jeszcze inna opowieść o wojnie z dzieciństwa - Wielka przygoda Kacpra Schmecka Alex Wedding - o najemnikach heskich wynajętych przez Anglików w amerykańskiej wojnie o niepodległość. Żołnierze walczący w dalekim kraju w nie swojej wojnie - ważny temat dzisiaj, kiedy pacyfikatorom z kraju, który od wojny dzieli dziesięć granic, zdarza się tu i tam znienacka otworzyć ogień do nieuzbrojonych mieszkańców.      Uri Orlev, autor Wyspy na ulicy Ptasiej , to żydowski prozaik, autor dziecięcych książek . Urodził się w 1931 roku jako Jerzy Henryk Orłowski. Podczas wojny mieszkał w getcie warszawskim, później trafił do obozu w Bergen-Belzen, tego samego, w którym zginęła Anna Frank. W 1990 roku dostał nagrodę im. Hansa Christiana Andersena, w 1996 roku nagrodę im. Jerzego Korczaka, W yspa... wciągnięta jest na honorową listę IBBY. W 1997 rok

Wojna oczyma dziecka

     Czytaliście w dzieciństwie książkę Tarnina Jerzego Szczygła? To opowieść dla nastolatków o grupie chłopców, którzy dorastają króciutko przed wojną i budują sobie podziemną twierdzę pod krzewami tarniny w lesie. Wybucha wojna i tarninowy schron pozwala ukrywać się przed Niemcami.       Bardzo lubiłam tę książkę. Pokazywała wojnę dorosłych, brzydką i groźną, i dorastanie grupy chłopców, dla których największym wyzwaniem do tej pory było zagrać na nosie konkurencyjnej bandzie. Było przejmująco i ciekawie. Chłopięce relacje, nieprzesłodzone i trwałe. Ciężka praca dająca słodkie owoce. Głód i strach, ryzyko i słodycz małych zwycięstw. Złapany przez Niemców Zymek męczony był przez gestapo, a największego marudę, kwatermistrza bandy - Stefka, trafiła niemiecka kula. Z tego, co pamiętam, kwestia patriotyzmu w książce rozwiązana była ciekawie. Nikomu w piersiach nie grała miłość do Polski. Był tylko konkretny własny kawałek ziemi - zagrożony. Nie było etosu, wiedzy, symboli; patrioty

Jesienne szaleństwo katalogowania

    Taka we mnie powstała przewrotna myśl, żeby sporządzić literacki katalog starych panien. Czy tylko podpierają pierwszoplanowe postaci? Płaskie jak dekoracje teatralne, potraktowane po macoszemu, jednowymiarowo satyryczne? Wyemancypujmy stare panny, oddajmy im głos. Póki co - trzy, jednak katalog będzie się rozrastał. Amanda Fergusson , bohaterka rozdziału Góra w powieści Juliana Barnesa Historia świata w dziesięciu i pół rozdziałach , pisałam o niej tutaj . Dziewiętnastowieczna bohaterka owładnięta pragnieniem podróży do źródła: na górę Ararat. Irma Prunesquallor , jedna z bohaterek cyklu Gormenghast Mervyna Peake, wspaniałej komedi i charakterów; z początku szkicowana satyrycznie: stalowoszary kok, spiczasty nos, słaby wzrok, brak kobiecych walorów, apodyktyczna, krzykliwa, paradoksalnie posiada wspaniałe poczucie smaku; najpierw drażni i śmieszy, stopniowo jej postać nabiera głębi, przesiąka smutkiem; zwłaszcza wtedy, kiedy jej rojenia o idealnym mężczyźnie oblekają się

O miłości i nie tylko - gruby plasterek Juliana Barnesa

    Julian Barnes gości teraz na księgarskich półkach za sprawą nagrodzonego Bookerem 2011 Poczucia kresu . Ja natomiast otworzyłam mu kredyt zaufania za Arthura i George'a , fenomenalną powieść będącą  kryminałem, biografią Arthura Conan Doyle'a, powieścią o rozmaitych sposobach nadawaniu porządku . Właśnie skończyłam książkę, która podparła mój prywatny wizerunek Barnesa, jako pisarza, któremu zgadzam się oddawać swój czas: Historię świata w dziesięciu i pół rozdziałach . Z z adowoleniem czytam u Orhana Pamuka w Pisarzu naiwnym i sentymentalnym , że umieszcza tę opowieść wśród swoich ulubionych. Jako że do przeczytania książki Barnesa chciałabym skłonić cytując to, co pisze o miłości, najpierw przytoczę dwa fragmenty.     Pierwszy pochodzi z rozdziału Góra, opowiadającego historię religijnej starej panny, Amandy Fergusson, która odbywa podróż na górę Ararat, żeby modlić się za odpuszczenie grzechów ojca, obrzydliwego racjonalisty. Niestety, siarczysty pułkownik Fergusson

Pamiętnik Blumki

Obraz
     Poznana ostatnio, bardzo przeze mnie lubiana za swą twórczość młoda ilustratorka powiedziała, że kupuje sobie książki dla dzieci. Dziś to żaden wstyd, prawda, kidultsi? A i powoli nie snobizm.      Pamiętnik Blumki kupiłam sobie w nagrodę za ciężką pracę. Lubię mieć go w ręku, przyjemność posiadać tę książkę. Postrzegam ją dwuwymiarowo: jako opowieść o Korczaku i jego dzieciach oraz jako jeden z najpiękniejszych do tej pory oglądanych picture booków.       W książkach obrazkowych ( tutaj definicja) ważne są proporcje tekstu i obrazu, dopełnianie się, przenikanie, wzajemne objaśnianie. Tekst bywa esencjonalny, poetycki, aforystyczny. U Chmielewskiej jest nieozdobny, dopełniający obraz.  Zawsze się zastanawiam, czy estetyzacja, ten dodatkowy walor piękna, dodany do tematu wymagającego delikatnego ujęcia, nie fałszuje go. Podobnie jak poetyckość, rozmywanie znaczeń, surmy grzmiące metafor. W Pamiętniku Blumki uderza mnie takt i subtelność; piękno, które nie przytła

Ta upiorna jesień

Obraz
      Coraz bardziej wsiąka w nas jesień, mgły od rana, wieczorem ulicami spacerują duchy. Do Dziadów daleko, a u mnie już zmory.      W Magicznych latach Roberta McCammona, chłopięcej opowieści, która mocno, mocno zapatrzyła się w To Kinga, jest wątek powstania psa z martwych. Pies-upiór, który powraca z zaświatów, bo wzywa go miłość jego małego pana, przypomniał mi o wspaniałym filmiku z 1984 roku, który ostatnio doczekał się animowanej przeróbki, zresztą autoprzeróbki, bo aktorski* Frankenweenie został teraz przekształcony w animację przez reżysera pierwowzoru, Tima Burtona. Opowiadana przez Burtona historia to pastisz Frankensteina Mary Shelley. Jednak dla burtonowskiego małego Victora ważniejsze jest pewnie kino dobrych horrorów, ale także kino potworów klasy b . Pełno tam wizualnych odniesień do kinowej adaptacji Frankensteina z 1931 r. z Borisem Karloffem: charakterystyczne grube blizny, proces tworzenia monstrum w laboratorium z podwieszanym łóżkiem, elektroda