Słowa to skarby, a nauka to przyjemność - MIŚ I TYGRYSEK IDĄ DO SZKOŁY JANOSCHA

     Wakacje się skończyły, choć w kalendarzu jeszcze trwa lato. A skoro szkoła nieuchronnie weszła w życie dzieci, trzeba zrobić coś, by uczynić czas nauki pięknym i w miarę bezstresowym*. Na przykład pokrzepić się adekwatną książką. I pouczyć tego i owego z Misiem i Tygryskiem. Bo w tym roku Miś i Tygrysek idą do szkoły.
     Kiedy kilka lat temu pierwszy raz wzięłam do ręki Panamę Janoscha, wiedziałam, kim jest autor. Znałam osobliwego, śmiesznostrasznego Cholonka, który rozbija mit dzieciństwa niewinnego i szczęśliwego. Bo dzieciństwo, o czym zapominają dorośli, to w dużej mierze czas bezsilności i rozmaitych opresji zwanych zasadami*

Ojciec Misia i Tygryska, Horst Eckert czyli Janosz

Znałam obrazki Janoscha dla dorosłych. Słowo i kreska - karnawałowe i uzupełniają się wzajemnie. U Arcyślązaka bohaterowie jedzą, siusiają, pierdzą, mają płeć, którą z niewinną bezczelnością eksponują. Polatują nad nimi tłuste aniołki z sypialnianych landszaftów, ale niebo i piekło jest akurat na miarę wyobraźni. Zawsze na horyzoncie jest dom, w domu łóżko i stół. Na ścianie portrecik, pod łóżkiem nocnik. Niezbyt schludnie, ale z humorem i fantazją.

Janosch dla dorosłych
     Ale, ale, mamy mówić o tym Janoschu, który zasłynął opowieściami dla dzieci! Napisani i narysowani przez niego Miś i Tygrysek stanowią zabawną parę. Miś jest domatorem z zasadami, ostrożnym, opiekuńczym i łagodnym. Tygrysek, skłonny do brykania, jest kochliwy, bywa nielojalny. Choć wzdycha do Mai Papai, daje się uwieść Śwince, która wprowadza zamęt do ich małego solidnego świata. Miś gotuje, ale to Tygrysek przynosi do domu grzyby (sądzę, że Miś po prostu pozwala mu się wykazać). W ich domku nie ma nadmiernego porządku, ale za to jest szczęście i spokój.


     Tomik, który przede mną leży, ma pięć części: Tygryskowa szkoła, Tygrysek musi mieć rower, Na pociechę coś pysznego, Miś i Tygrysek chodzą po mieście oraz Słownik obrazkowy Misia i Tygryska. Nicią, która je łączy, jest nauka. Ale jak różna od instytucjonalnej, jak zwariowana i przyjemna!

     Zaczynamy od abecadła. Niby zagrał Janosch klasycznie, czyli przypisał każdej literze alfabetu słowo zaczynające się na nią. Żeby słowo bardziej zapadało w pamięć, narysował mini-scenkę z jego użyciem. Powstał spis na tyle swojski, że zawiera się w misiotygryskowym uniwersum, ale tak zabawny, żeby jednak scenkę-słowo-literę zapamiętać. Już przy samym doborze słów Janosch bryka, podkładem dla litery nie są tylko rzeczowniki. Mamy HEJŻE-HA!, ELEMELKA-WRÓBELKA, czy RATUNKU! A i rzeczowniki osobliwe: k jak kociołek, n jak niewidomy, u jak ulewa, f jak niebieska farba, którą Miś maluje Tygryska.


      Potem mamy zabawną opowieść o tym, jak to Tygryskowi zamarzył się rower, a Miś, choć się o Tygryska strasznie bał, sprawił mu ten rower w prezencie. Ale zanim pasiasty wyjechał "na miasto", musiał nauczyć się kilku rzeczy. Pierwsza jazda pełna była nieprzyjemnych zdarzeń, bo przecież Tygrys nie wiedział jeszcze, jak zachować się wobec pieszych i samochodów. Wychowanie komunikacyjne poprzez opowieść? Dlaczego nie. Uzupełnieniem tego jest przedostatnia w książeczce wyprawa do miasta.



     A wiecie, co zrobić, kiedy ukochana złamie serce? Nie, nie zalać robaka, ale go zajeść. I ta część książeczki mnie prawdziwie urzekła: sercowa rekonwalescencja u kucharzących przyjaciół. Słodycz, czułość, humor - no i smaki! Jabłek z cynamonem, ziemniaków w mundurkach, śledzika z twarożkiem, pieczonych pstrągów. Biedna to kuchnia***, bazująca na aromacie pietruszki i kminku, który opromienia ubogie ziemniaki, a zarazem taka, w której wszystko, co się gotuje, przyrządza się pieczołowicie i z miłością. Jabłek dziewięć, bo liczba dziewięć świetnie się nadaje na sercowe zmartwienia. A ziemniaków siedem, bo siedem to jest odpowiednia liczba na wilczy głód. Zaś pieprzu mają być trzy ziarnka, bo liczba trzy dobrze kojarzy się z pieprzem... Ile cudnych dorosłych skojarzeń literacko-filmowych podczas lektury tego opowiadania dla dzieci! 

Ziemniaki z pietruszką i uśmiechem


     A na deser - słownik obrazkowy Misia i Tygryska. I znów, jak w przypadku abecadła, rządzi humor i nieoczekiwane skojarzenia. Pod d jest DUŻO DYMU z komina fabrycznego. Albo DOBREMU KUCHARZOWI NIEDUŻO POTRZEBA. Słownik to jest skarbiec - Janosch to dobrze rozumie. A któż to wie, co dla dziecka okaże się skarbem? Wywrotowo i nie do końca grzecznie - oj, będzie się musiał rodzic natłumaczyć...



Z konstrukcyjnego punktu widzenia jedyne, co mam im do zarzucenia to fakt, że opowieści są odrobinkę za długie. A to szkoda - czcionka, którą je złożono, jest zachęcająco duża - w sam raz, by nakłonić małego odbiorcę do samodzielnych prób z czytaniem!   

 U Janoscha jest rubasznie (siusiający chłopiec albo gołe piersi w książeczce dla dzieci?), ciepło i krzepiąco, blisko ziemi i ciała, a jednak marzycielsko. I Znak, który wydaje w Polsce Janoscha, dał czytelnikom w prezencie trzy nowościowznowienia: to, o którym piszę, Panamę, czyli kilka najfajniejszych opowieści o Misiu i Tygrysku oraz książeczkę Miś, Tygrysek i nowi przyjaciele

Za egzemplarz pięknie dziękuję Wydawcy!


* To straszne, że zdobywanie wiedzy, które do pewnego momentu jest przygodą, w którymś momencie zamienia się w udrękę...
** W Janoschowej dorosłej wersji najskuteczniej wbija się je do głowy przez tyłek lub plecy



autor: Janosch (właśc. Horst Eckert)
tytuł: Miś i Tygrysek idą do szkoły
ilustracje:
Janosch
seria: Miś i Tygrysek
przekład: Emilia Bielicka, Anna Kotarba
wydawnictwo: Znak emotikon
rok wydania: 2014

 

 

Komentarze

  1. Prawie się za Twoimi postami stęskniłam... :P Taka przerwa:)
    Ja się za gęsto nie lubię przy książkach tłumaczyć, ale u Janoscha wydaje mi się, że jednak więcej rubaszności widzą rodzice niż dzieci. Dla dzieci sikający chłopiec jest normalny. Czynność zwyczajna. Mój syn na przykład (lat prawie 4), kiedyś po prostu otwarł drzwi domu i się na ganek wysikał, bo nie chciało mu się iść piętro wyżej. Nie wiem, czy sąsiedzi widzieli, ale myślę, że nawet gdyby patrzyli, to by to Franka nie powstrzymało - rzecz zwyczajna, to sikanie. Co do piersi...to dopiero starszak (lat 6) zrobiłby aferę:) Ale z nim Janoscha akurat nie czytałam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgoda, siusianie i pierdzenie bawią dopiero starsze dzieci, a zażenowanie piersiami przychodzi też w wieku przedszkolnym.
    A Twoje dzieci jak reagowały na Janoscha?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci