Każdy dzień to Dzień Psa. Zapchlony kundel, Raptus, Pies jest miłością

     Czerwiec roztopił się w lipiec. W letnim popołudniu ogrodu słyszę brzęczenie owadów i całkiem żwawe ćwierkoty ptaków. Milczą za to zmęczone upałem okoliczne psy i koty. Koty mamy bardzo gadatliwe, ale wiedzą, że w upał nie ma potrzeby strzępić języka. Wystarczy podnieść łepek i zerknąć raz na jakiś czas. Jesteś. Jestem. 
     Najmłodsza literatura nie tyle nadaje zwierzętom cechy ludzkie, ile całkowicie odbiera im psiość czy kociość, robiąc z nich figury ludzkich zachowań. Pieski i kotki, biedronki, ptaszki, prosięta, rzadziej wilki czy liski nie istnieją same dla siebie, tylko przy okazji człowieka. Na dobre i złe przyprawiamy im słodki pyszczek i biada, jeśli nie zechcą go nosić*. Och, wiemy dobrze, że na początku życia poznajemy nieznane poprzez znane i żeby pokochać, musimy przybliżyć, ale tendencja jest taka, że i późnodziecięco-młodzieżowa literatura antropomorfizuje na potęgę. Z tej przyczyny cieszą mnie historie o zwierzętach, gdzie autorzy starają się z umiarem zarządzać antropomorfizacją i nie zrobić z niej ckliwego wytrycha dla otwarcia dziecięcych serc. Ja te wstępy uskuteczniam, bo leżą przede mną trzy książki o psach, dziecięce Zapchlony kundel Colasa Gutmana i Marca Boutavanta z Wytwórni i Raptus Magdaleny Kulus z ilustracjami Marty Kurczewskiej z Literatury oraz dorosłe Pies jest miłością Clive'a Wynne z Marginesów. 
     Najpierw wytwór Wytwórni, nieduża książeczka ze świetnymi, nastrojowymi ilustracjami Marca Boutavanta. Tego ostatniego bardzo lubię za wyrysowanie fantastycznego Ariola i czułego Edzia. Przyjemnie najpierw przejść się okiem przez scenki trochę zwiewne, a trochę nostalgiczne, miejskie i rodzajowe, bo w tekście będzie jakby hardkorowo. Jest tu uczłowieczanie, ale słodki pyszczek... o nie, nie, nie. 



     Zapchlony kundel to tekst w duchu tych wszystkich pisarzy, którzy pakowali do dziecięcej literatury brzydotę i dyskomfort i zagęszczali je do momentu, aż groteskowe wyolbrzymienie powodowało rozładowanie napięcia w śmiechu. Mam co prawda silne przekonanie, że dystans to dorosły ogląd sytuacji, bo dzieci są bardzo wrażliwe na krzywdę spotykającą zwierzęta i niekoniecznie wychwycą walor, jakim jest przegięcie. Niemniej Gutman przegina, zwalając na kundla wszystkie nieszczęścia świata. Od razu ustawia nam perspektywę - niezbyt bystry, niewiarygodnie brzydki, urodzony w śmieciach pies niczyj. Który jednak nosi w sobie masę uczuć, wielki entuzjazm i jakiś monstrualny brak, który od razu okaże się brakiem ręki po drugiej stronie smyczy.  




Taplamy się w przygodach psiska, które uparcie dąży do tego, by mieć pana. Gigantyczna naiwność nie pozwala mu dostrzec, że zainteresowanie, jakim go obdarzają, nieczęsto jest dla niego dobre. Rozdzierające jest to, że literacko wyolbrzymiony entuzjazm i dziecięce zaufanie to prawdziwe psie zachowania. To jest cuchnący i brzydki pies-kłopot, pies-radosna pomyłka, ach, miałam takiego kundla w dzieciństwie, Maks mu było, żarł śmieci, tarzał się w kupie i śmiał się od foksterierowato wykrojonego pyska aż po ogonek. Co z tego, że foksterierem był może w trzydziestu procentach. Że nie był mądry. Był zażarcie wierny i kochał, jak kundel z opowieści. Historia Gutmana jest na tyle krótka, że przyswoi ją kilku(powiedzmy sześcio)latek. A i dla treningu czytania książka dobra, bo tekst jest prosty i krótki, a czcionka duża.



     Warto sprawdzić, co z dzieckiem zrobi ta historia. Nigdy za wcześnie i nigdy dość uczenia, jak wielkie mamy powinności wobec psów, które uzależnione są od naszej troski i oferują się nam niemal bezwarunkowo i dozgonnie. To opowieść pierwsza z kilku o Chien Pourri - jak zapowiada wydawnictwo. Pewnie w kolejnych  uodpornimy się trochę na wzruszenia.
     Jeśli chcecie śmiechopłakania, to Raptus Magdaleny Kulus sprawdzi się idealnie. Bawiłam się setnie, czytając te okrąglutkie, kulturalne zdania, w których Autorka najwierniej i najuczciwiej stara się sportretować starego szorstkowłosego jamnika, skatalogować jedyne na świecie psie zachowania i zagrywki. Raptus słodkim sentymentalizmem przypomniał mi Daszeńkę Capka, książkę o totalnym zwariowaniu na punkcie psa. I wiecie co, znów jest słodko-gorzko. W Zapchlonym kundlu była gotowość kochania, a w Raptusie mamy psa, który przeżywa swego pana. Psiego staruszka przyzwyczajonego do gestów miłości trafiającego po śmierci opiekunki, pani Halinki, do schroniska, w którym psi filozofowie i stare schroniskowe wygi rozważają, czy człowiek jest bardziej butem, który kopie, czy ręką, która głaszcze. Na pewno człowiek jest tym, od kogo bezwzględnie zależy psie szczęście. Starość ludzka i starość psia - dobrze pokazać dzieciom, że w ogóle jest takie coś na świecie. I że można zrobić coś, żeby nie była bezradna i smutna (zdaje sie, że Dorota Gawryluk w serii „Pies na medal” z Zielonej Sowy pisała o psich towarzyszach w domach opieki). Pośród dydaktycznych opowieści przyginających nos do tematu, te o zwierzęcej krzywdzie budzą mój najmniejszy sprzeciw. Och, no dobrze, pieski i kotki od Holly Webb nie przejdą.  




        Na deser "coś w tym temacie" dla dorosłych. Marginesy wydawały książki o świnkach, trzmielach, ptakach, o psach też wydały. W Pies jest miłością. Dlaczego i jak twój pies cię kocha behawiorysta Clive Wynne używa aparatu nauki, by uzasadnić, że psy kochają. Nie tylko z biologicznego wyrachowania nam towarzyszą. Ich serca biją w rytmie naszych serc, serio. Czytają nas, naszą fizyczność, twarze, ciała, zapachy i towarzyszą nam, nieprzeciętnie empatyczne. Nawet, jeśli miłość to ewolucyjne przystosowanie, jak możemy to ignorować? Zasłużmy na nie. 
     Czytam właśnie w Wikipedii, że Wynne jest wrogiem antropomorfizacji w interpretowaniu zwierzęcych zachowań :)

         

* oddawanie adoptowanych psów do schroniska, bo były znerwicowane, miały leki adaptacyjne, były nie dość wdzięczne za opiekę i nie dość entuzjastycznie okazywały miłość? A świetnym kontekstem literackim w kwestii uczłowieczania i zagrożeń płynących z egoizmu jest Dobry wilk. Tragedia w szwedzkim zoo Larsa Berge. Wilki, orki, delfiny, klatki, ciasne wybiegi, mało terenu pod rozpierane energią łapy. 

Tytuł: Zapchlony kundel (Chien Pourri)
Autor tekstu: Colas Gutman
Autor ilustracji: Marc Boutavant
Przekład: Paweł Łapiński
Wydawnictwo: Wytwórnia
Rok wydania: 2020

Tytuł: Raptus
Autor tekstu: Małgorzata Kulus
Autor ilustracji: Marta Kurczewska
Wydawnictwo: Literatura
Rok wydania: 2020

Tytuł: Pies jest miłością. Jak i dlaczego twój pies cię kocha (Dog is Love: Why and How Your Dog Loves You)
Autor tekstu: Clive Wynne
Przekład: Dorota Kozinska
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2020

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci