Lipiec w Nieparyżu
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEGo5zTCoQllgPVFbZr4d1XQ6bghk5I2drP7kwhTEtF10RvqihiwFeFAlQvGccHwrnR3UtHZUNwdidhhvrNYlKw-4ELeAFllvT4Elv-tiAK7r1tFcOFZ50emNwvBzC516MHYm862zx2F3A/s400/orkan+na+jamajce.jpg)
W Nieparyżu duszno-lipcowo i pochmurnie, spróbuję wywołać burzę z ulewą siłą woli... Dwa miesiące z haczykiem minęły od ostatniego wpisu*. Czy ktoś czekał? Tęsknił? Trawniki w Nieparyżu wyschły, kolejne kwiaty rozkwitały i marniały, włoskie orzechy, w maju ledwo zawiązane, teraz są już duże, mamy urodzaj na wiśnie i czarne porzeczki. Miejski biuletyn notuje, że mieliśmy w Nieparyżu plagę owadów, które żywiły się ledwo zaczętymi postami, na szczęście udało się je wytępić. Jeśli czekaliście, serdeczne powitalne huknięcie w plecy, przy wtórze dźwięcznego jak dzwon zdania Jaroslava Haska: Najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka, jest dostanie się w ręce miłośniczki literatury, która w swym salonie gromadzi wokół siebie bibliofilów i urządza pogawędki literackie, w czasie których podaje się herbatę, przy czym na każdego miłośnika literatury przypadają po dwa ciastka. Że o mnie? Owszem, gawędzę o literaturze, przy jedzeniu również, zdarza się, że z pełnymi ustami i przekrzyku