Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

DZIAŁKA DZIADKA DZIAŁKOWICZA Katarzyny Boguckiej - czas dyni i winogron

Obraz
     Dawno temu, w krainie zwanej PeeReLem, działki były nie tyle weekendowym lub emeryckim hobby (phi, rekreacja!), ile realną  możliwością uzupełnienia dziur w portfelu i sklepowych braków. Dorastałam w czasach, które nie były slow , fast zresztą też nie, ani tym bardziej eko , praca rąk nie była fanaberią i sposobem na odprężenie się, tylko koniecznością. Oglądam więc tę książkę i uśmiecham się z rozrzewnieniem. Niby ekstrawagancki temat i taki "przykrótki" w stosunku do książki dla dzieci - bo rzecz jest o rodzinnym ogródku działkowym gdzieś na obrzeżach miasta - ale ile wspomnień z dzieciństwa się budzi!        Działki gwarantowały satysfakcję, kiedy bezmięsne obiady konstruowano w oparciu o warzywa własnoręcznie wyhodowane, a piwnice, pęczniejąc słoikami, dawały poczucie dostatku i bezpieczeństwa przed zimą. Ogórki znało się od nasionek - przez szorstkie pnące rośliny - żółte kwiaty - zawiązki - chude maleństwa - kłujące dorodne sztuki - aż do weków. Chuda,

MLECZAK Katarzyny Wasilkowskiej

Obraz
     Zastanawialiście się kiedyś, ile lat mógł mieć Piotruś Pan? On sam nie wiedział. Pewną wskazówką jest zdanie z powieści: "a najbardziej zachwycające w nim było to, że miał wszystkie mleczne zęby".       Najwidoczniej wypadanie mleczaków jest pierwszym sygnałem zmiany, przed którą trzeba się bronić! No bo to już z górki, człowieku. Jak pójdziesz na kompromis i pozwolisz, żeby wypadł jeden, to za chwilę będziesz miał jedynki jak łopaty, pójdziesz do szkoły, potem zaczniesz na siebie zarabiać, i zamiast czytać książki, będziesz je pisał, albo, o zgrozo, recenzował! Prrr. Wróćmy do momentu, kiedy ząb zaczyna się ruszać - literatura ma tu coś do powiedzenia.      U Katarzyny Wasilkowskiej trwogę związaną z zębem przeżywa niejaki Marcyś. Lekko satyryczne opowiadanie Mleczak to rodzinna scenka rozpisana na trzy głosy: Marcysia panikującego w związku z perspektywą usunięcia rozchwianego mleczaka, rzeczowej mamy i ojca zza gazety. Mówię: głosy, bo Wasilkowska z z

GRUFFALO Julii Donaldson i Axela Schefflera - Gruffalo, wybieram cię!

Obraz
    Mam przed sobą Gruffalo , książkę, która od chwili wydania w 1999 roku sprzedała się w dziesiątkach milionów egzemplarzy, wydawana była jako kartonówka i na miękkim papierze, zrobiono z niej film i przedstawienie teatralne. W internecie nadal działa strona, na której kilkulatki mogą wykonać proste zadania w stylu "złóż z części własnego potwora", jest link do sklepu z gruffalopamiątkami, jest nawet przekierowanie do strony oferującej wykonanie gruffalowych przekąsek. Z pierścienia gadżetów, które krążyły wokół Gruffalo, wybrałabym jedynie wersję audio z cudownym głosem Imeldy Staunton - raz aksamitnie kojącym, za chwilę wiedźmim skrzekiem.        Co ciekawe, autorka tekstu, Julia Donaldson, napisała wiele innych opowieści, nierzadko z ilustratorskim towarzyszeniem Axela Schefflera, o czym ze swadą pisała Panna Swawolna . A cóż takiego ma w sobie Gruffalo , że wszyscy go chcą? W oryginale Gruffalo to imię zarazem mówiące i brzmiące ( gruff - gburowaty,

ŻUBR POMPIK Tomasza Samojlika - puszcza w duszy hula!

Obraz
     Pompika pani nie zna?! - usłyszałam kiedyś od sympatycznego ojca czytającego książki z dwójką swych dzieci. No doprawdy... Tyle serdecznego niedowierzania było w głosie rodzica, że wszedł mi na ambicję. Co prawda nie Żubr Pompik , ale Bartnik Ignat wpadł mi wówczas w ręce, ale, co tu kryć, ten komiks zaczarował.        Tomasz Samojlik - pisarz, twórca komiksów i picturebooków, autorskich książek przyrodniczych, ilustrator cudzych treści, ojciec dzieciom w jednej osobie, jest jednocześnie poważnym naukowcem, pracującym w Instytucie Biologii Ssaków PAN. Naukowo interesują go historyczne związki człowieka z Puszczą Białowieską. Warto nadmienić, że człowiek rzadko jest pierwszoplanowym bohaterem samojlikowych książek dla dzieci , a jeszcze rzadziej jest w nich postacią pozytywną! Za to jego destrukcyjne działania są punktem zapalnym kilku historii.                   Na tym tle opowieści o żubrze Pompiku to bezludzka idylla. Dosłownie zapominamy, że dwunożny ssak gd