Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Esencja dojrzewania - "Pasztety do boju" Clementine Beauvais

Obraz
     Sprawdziłam sobie: powieściowe Bourg-en-Bresse istnieje, ma nieco ponad 42 tysiące mieszkańców, w tej chwili jest tam bezchmurne 30 stopni Celsjusza, a więc trochę  gorąco na podróż do Paryża rowerami, zresztą już po 14 lipca... Ale trasa malownicza. Ruszamy.       Ta książka nieoczekiwanie rozpromieniła mi osobistą pochorobową rekonwalescencję. Wprawiła brzuch w dygot śmiechu, przeczyściła przewody łzowe, sprawiła, że nabrałam apetytu na wędrówkę i dobre jedzenie, no i... wywołała czułość w stosunku do mnie samej sprzed dwudziestu lat. Z (para)rowerowych opowieści lubię oczywiście Trio z Belleville. A Francuzi do rowerowych czelendży mają stosunek osobliwy, co zauważył Roland Barthes w Mitologiach . Francuska do szpiku kości, trochę poezja, a trochę agitka, ta powieść. Ale mam miłe poczucie, że Clementine Beauvais napisała dobrą historię, a nie tylko zdiagnozowała dojrzewanie dziewcząt, wyjątkowo dziś bolesne . Tę książkę przepaja myśl o oku oglądającym świat, ujawniając

ŻABEK I ROPUCH Arnold Lobel i Wojciech Mann

Obraz
     "Przyjdź mnie obudzić gdzieś tak wpół do czerwca"                                                                      Ropuch Uwielbiam kiedy ktoś czyta mi na głos. Bajki przez telefon. Tłuste albo pikantne kawałki prozy. Wiersze, baśnie. Nic lepiej od dobrego lektora nie pokazuje, jak smaczna jest książka. Jednak nawet wtedy, kiedy lektor nie przytłacza sobą tekstu, "słyszę" dominuje nad "rozumiem". Audiobooki lubię tylko we fragmentach.       Ale właśnie dlatego, że głośne czytanie nie oznacza wyłącznie przyswajania historii, książki dziecięce wciąż są u nas czytane na głos. Z pragmatycznych względów robić tego nie musimy, bo umiejętność samodzielnego czytania przyszła Wojtkowi wcześnie. Ekspresowo, bo na początku pierwszej klasy, zaczęło się intymne czytanie ciche. Teraz głośne czytanie jest teatrem, smakowaniem tekstu, bliskością. Nie wyręczaliśmy się audiobookami, bo tak naprawdę nigdy "nie zaskoczyły". Do teraz, czyli

52 TYGODNIE Anne Crausaz

Obraz
      Mam przed sobą 52 tygodnie Szwajcarki Anne Crausaz z Widnokręgu. W oryginale zatytułowane po prostu "L'oiseau sur la branche" czyli Ptak na gałęzi . Na 52 rozkładówkach mamy identyczny kadr: konar i cieńsze gałązki jabłoni. W tej monotonii, podobnie jak w projektach artystycznych, gdzie aparat lub sztalugi ustawiano zawsze w tym samym miejscu, oczywiście jest zamysł - uchwycić zmianę. 52 tygodnie, czyli rok. Każdego dnia inna pogoda, inny ptak i zmieniająca się jabłonka.          Kiedy wertuję internet i oglądam książki publikowane przez Crausaz, uderza mnie, że one przeważnie dotyczą przyrody. Ujmowanej w charakterystycznie uproszczone, zgeometryzowane kształty, w płaskie plamy koloru z "syntetycznym" cieniowaniem. Nie ma realistycznego dziergania lotek, czułego cieniowania puszystych piórek na piersi, jak w Ilustrowanym inwentarzu ptaków czy Animalium . To sprawia, że książka w pierwszym odbiorze może się jawić jako ładna, ale taką aseptyczną

Mała czcionka W Nieparyżu

Obraz
Pisanie o książkach cieszy. Ale blog to monolog i człowiek trochę wpada w kanał solipsyzmu. Cieszy więc gadanie z kimś, kto otwiera te same książki! U każdego żyją nieco inaczej, można podzielić się "hurra" i można wymienić sceptycyzmem. Zalążek wspólnoty czytelników.  Obie z Zosią Gwardyś czyli "Małą czcionką" wierzymy, że przy rozmowach o dziecięcych książkach potrzebne jest doświadczenie, oczytanie,  entuzjazm i sceptycyzm. I autentyczne głosy dzieci i rodziców, równoważące to, o czym mówią "mądre głowy" i co daje rynek . Z tego przekonania wzięła się pierwsza rozmowa. Nie ma konkluz ji i zakończ enia . Dołączcie do niej. Alicja Szyguła (W N ieparyż u)        Książka czy czytelnik? O książkach z dzieciństwa, przestarzałych przekładach i "dociąganiu" dziecka do książki. W Nieparyżu: Wszyscy dookoła mówią o książkach chcianych, wyczekiwanych. Zosiu, a może warto porozmawiać też o takich, które przez dorosłych u

NIKT NAS NIE UPOMNI Agnieszka Wolny-Hamkało i Ilona Błaut

Obraz
      Jest piękna scena w tej książce. Troje bardzo młodych - osiem? dziesięć lat? - ludzi, Adelka, Julek i Franek, spotyka się w parku. Są sami. SAMI! Adelka: dziewczęcość narwana i swobodna, eksperymentatorka, bałaganiara, jest raz tym, raz kimś innym, zbiera różności (konie i wymięte rajstopy - kogo teraz widzicie?). Franek wskazującym palcem zatrzymuje świat, kiedy za bardzo mu doskwiera. Julek: sypia na Księżycu, kiedy nie czuje się za dobrze i gubi telefon, bo komórka to smycz rodziców. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to Adelka jest nakręcaczką i poruszycielką historii. Brodzą w liściach i kałużach i bluzgają na jesień, bo przyszła, a im to się wcale nie podoba. Żadnych konformistycznie drobnych kroczków żeby się zbratać z rzeczywistością. Dzieci mówią światu stanowcze "dupa" i "spalić go". Ach, jakże konstruktywne działanie, powiemy. Czy ktokolwiek zawrócił jesień, kiedy już się zdecydowała nadejść?      A w ogóle ta jesień. Nie złota polska (kon

"Nie uważam się za tłumaczkę literatury dziecięcej..." - rozmowa z Elizą Pieciul-Karmińską

Obraz
ALFABET TWÓRCÓW czyli nieparyskie rozmowy z twórcami książek. Żeby uzmysłowić ogrom pracy, wiedzy i doświadczenia różnych ludzi, potrzebnego do zrobienia (dobrej) książki. Dziś T jak TŁUMACZKA. Eliza Pieciul-Karmińska, tłumaczka z języka niemieckiego, teoretyk przekładu i wykładowca, profesor nadzwyczajny na Wydziale Neofilologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, członek Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury.   Alicja Szyguła: Od czego zaczęła się Twoja praca jako tłumaczki literatury dziecięcej?      Eliza Pieciul-Karmińska: Prawdę powiedziawszy, nie uważam się za tłumaczkę literatury dziecięcej. Wprawdzie mam w swoim dorobku translatorskim baśnie braci Grimm oraz dwie baśnie dla dzieci E. T. A. Hoffmanna ( Dziadek do Orzechów i Tajemnicze dziecko ), ale nie tłumaczyłam ich „ze względu na odbiorcę dziecięcego”, jak to się mówi w teorii przekładu. Oznacza to, że nie brałam pod uwagę zabiegów adaptacyjnych takich jak łagodzenie, upraszczanie, cenzurowanie itd. Bliska jest m