W DOMU, W DZICZY, NA ULICY Fiep Westendorp. Pierwszy słownik to poważna sprawa.
Pierwsze książki. Trudniejsze do rozdarcia, zmiękczenia śliną i podziurkowania wyrzynającymi się pierwszymi zębami. Robi się je coraz staranniej - ostatecznie prócz małych dłoni, które na nich uczą się książkowej anatomii (trudna sztuka przewracania kart!), dzięki nim rozwija się oko. Przy okazji książek całokartonowych, zwłaszcza tych, które obrazem opowiadają jakieś historie, ujawnia się najwięcej dorosłych lęków ( to mu się nie spodoba, poproszę o coś realistycznego ) i niedowierzania ( co ja zrobię z książką bez tekstu ). W domu, w dziczy, na ulicy. Rozbrykany słownik obrazkowy Fiep Westendorp od Dwóch Sióstr . Przyjaźnie zaokrąglone brzegi. Kwadratowy i niemały - taki poniemowlęcy format! Stron wiele, książka dość gruba i ciężka*. Ale pełna treści. Przecież człowiek lat jeden to osobnik bywały w świecie (który przemierza na własnych nogach) i głodny nie tektury, tylko wrażeń. Jak wiele kartonów, ten słownik sprawdzi się również dla dzieci starszych.