Hardy
Przeprowadzkowo . Melancholijnie Ci tam, stojący przy pianiście – On, ona wszyscy: sopran, tenor, Bas; ulubione ich piosenki; Świece wbrew cieniom Jasne, wbrew dniom żywe dźwięki… – Czyż ktoś im rzekł, że lat bieg… – Jakim tłumem kołują, lecą chore liście! Ci tam, przycinający krzewy – Starsi i młodsi – brzegi ścieżek Oczyszczający z mchu starannie; Warstewka świeżej Farby na ławkach i altanie… – Czyż ktoś z nich zgadł, że bieg lat… – Spójrz, spójrz, jak tną skrzydłami burzę białe mewy! Ci, na polanie w dzień gorący – Chłopcy, dziewczęta – obrus w cieniu, Śniadanie wydobyte z koszy – I, w rozbawieniu, Śmiech, kiedy pies wiewiórki płoszy… – Czyż ktoś im rzekł, że lat bieg… – Mur odarty z róż, z resztek ich przegniłych pnączy. Ci tam, z ufnością tak olbrzymią – On, ona wszyscy – przez trawniki Nowego domu taszczący stół, kilim Dwa foteliki – Co najlepsz...