gdy Szacki śpi... c.d.

    Początek tutaj
   Co krok, to baśniowa klisza. Jednak ich ostentacyjne nagromadzenie nie spłoszy dziecka, bo ile wieczornych opowieści zaczyna się od żądań, żeby był zestaw księżniczko-księciowo-smokowo-miłosny. Oryginalność jest w cenie, ale znajoma struktura musi być!
    Zaczyna się od złamania reguł przez księżniczkę Filomenę i katastrofy, którą musi zneutralizować Eryk. Filomena dostanie się do zamku Żmija, gdzie będzie odpracowywać bunt, uczyć się cierpliwości i oswajać bestię. Eryk powędruje za enigmatycznym zadaniem. Wędrówka jest dojrzewaniem - tu wielokrotnie mrugamy okiem. Chłopak pomaga wróblonowi, ptaszysku, które okazuje się zupełnie inne, niż chłopca uczono. Spotka wolne skrzaty ze szczególnym atrybutem (jak w tytule posta). Cyniczni twardziele, postępujący na przekór bajkowym schematom mówią cudną skrzacią gwarą: kędy twój lamerski hajłej wiedzie?
    Wewnętrzna zasada świata, Stara Magia, jest podważana przez świata tego racjonalistów - też sympatyczny motyw, niezupełnie dla dziecka zrozumiały i dla baśni nietypowy. A cudne jest u Miłoszewskiego to, że najwięksi kpiarze i szydercy w tej opowieści mają jednocześnie największe serca! Jednak tym, za co naprawdę polubiłam tę niedługą baśń, jest przemycanie nauki o rodzajach łamania reguł. Jest kapryszenie, ale i są zasady, które trzeba łamać, żeby... no żeby postąpić przyzwoicie, a w konsekwencji zostać superbohaterem i dostać pół ręki księżniczki. 

autor: Zbigniew Miłoszewski
tytuł: Góry Żmijowe
wydawnictwo: WAB
rok wydania: 2009

Komentarze

  1. Nieparyżanko, a czytałaś "Z powrotem czyli Fatalne skutki niewłaściwych lektur" Zbigniewa Batko? Polecić chciałam;) A dodam jeszcze, że przez dłuuugi czas nie mogłam się otrząsnąć po lekturze Bettelheima;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, witam :D
    Nie czytałam Batko, prze-dziękuję za polecenie! Bettelheima czytałam, oj, dawno temu, ale przypomnę sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jeszcze ciekawy artykuł, tyleż prawdziwy, co smutny: http://www.rp.pl/artykul/123162,456562-Tak--straszmy-dzieci-basniami.html?p=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam "Zwierzoczłekoupiora"!!! Ale we mnie przynajmniej budzi taki niepokój, że bałabym się czytać to dziecku :)
    Z tą dziecięcą książką chyba nie jest tak źle ;) Drukuje się sporo, no i ciekawe rzeczy przecież można odsiać.
    A znasz "Bajki pana Bałagana"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście, chociaż znam przypadki, które odsiewają w supermarketach, bo tam "promocja była, a ta książka taka kolorowa i komunia się zbliża":)). A "Bajki Pana Bałagana" to nawet niedawno czytałam, żeby sobie przypomnieć:) Od siebie jeszcze dorzucę "Kilka czarodziejskich historii" (Zbigniew Brzozowski) z ilustracjami Stasysa. I niezmiernie się cieszę, że ten blog powstał, o:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzozowskiego znam, tę okładkę pamiętam :)A widzę, że Stasys ilustrował też książkę Batko :)
    No i bardzo, bardzo dziękuję za ostatnie zdanie :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. a tak pomarzyc poma(ga)zyc o calje rece to jest dopiero cos

    ze powstal ten blog to cud nad cudy
    ale poterzba jeszcze malej ociupinki cudu
    malutkiej jak naparsteczek
    niech go wydawcy czytaja jako sniadonioobowiazkowedanie
    wtedy bedzie cudownie na polkach jak w starych ilustracjach pana soczewki na dnie oceanu czy pana maluskiewicza czy tez jak w
    http://cdn3.asteroid.pl/c11/a.swistak.pl/023/914/23914650_1024.jpg
    ksiazki ktora dzialala na mnie fizjologicznie :))

    dziekuje ci nieparyzu

    OdpowiedzUsuń
  8. ahaaa, legendarny profesor Wymyślik :D fizjologicznie, czyli śmiechotwórczo?:D

    OdpowiedzUsuń
  9. no tez paszczowo :))
    ale odwrotnie ze tak to ujme :))

    OdpowiedzUsuń
  10. jeki obstrukcji gornej :))

    OdpowiedzUsuń
  11. po prostu sartreowskie la nausee
    a ja pamietam kiedy kupilem wymyslika
    kiosk byl na grunwaldzkiej w blokach chyba naprzeciw wojskowej moze nawet tam jest wracalem z mama ze szpitala pewnie wyniki nie byly zbyt dobre bo kupila by mi wtedy wszystko a ja chcialem wymyslika i skrzydlata polske i malego modelarza
    pamietam w pociagu pochlanalem go calego
    tak jest ze w dziecinstwie czyta sie ksazki kilkukrotnie raz za razem
    ja tak mialem
    nie lubilem gdy sie konczyly
    nastepnego dnia grypa zoladkowa
    i ilustracja maszyny do ciasteczek z tej ksiazeczki
    i La Nausee
    to taka impresja
    chlopaki lubily takie ksiazki

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie stać mnie na Batko, horrendalne pieniądze kosztuje :D

    Mdłości :D dobre :D

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja chyba z 10 lat temu kupiłam Batko w taniej księgarni, nawet 10 złotych nie kosztował... I jeszcze znajomym kupiłam, bo czemu nie:) Gdybym przewidziała, wykupiłabym wtedy cały nakład;)

    OdpowiedzUsuń
  14. A macałam już sobie Bettelheima :)

    OdpowiedzUsuń
  15. W myśl zasady: "towar macany należy do macanta";)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan