Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2013

Jo Nesbo dla dzieci

Obraz
     Dok ończenie tego posta.     Plucha*. Syberia, na której żyliśmy ostatnio, zamieniła się w krainę wilgotnej szarości. Spod łat śniegu wystają wymacerowane roślinne zwłoki.      Mroczne myśli nie są złe, skoro pod piszącymi palcami znów Jo Nesbo. Tym razem ten dla dzieci, wydawany przez Czarną Owieczkę, wydawnictwo-córkę Czarnej Owcy. Jo Nesbo to nie jedyny popularny autor kryminałów, którego dziecięce książki opublikow ała Czarna Owieczka. Dostaliśmy w zeszłym roku Super-Charliego Szwedki Camilli Lackberg. Czarną Owieczkę możecie ponadto pamiętać jako wydawcę wyróżnionej przez IBBY w grudniu 2012 roku Klary Macieja Wichy, czy książek szwedzkiej autorki Pernilli Stalfelt, znanej z czarnoowcowej serii Bez Tabu, gromadzącej Małe książki o... (włosach, miłości, śmierci, życiu, kupie, strachach i kilku innych zagadnieniach). O ile edukacyjne książki Stalfelt mogą pomóc w rozmowie o różnych, trapiących dziecięcy umysł, problemach, o tyle książki Jo Nesbo to czysta przyjemność lit

Książka wszystkich rzeczy jeszcze raz

      W internecie leciutko zawrzało za sprawą Książki wszystkich rzeczy Guusa Kuijera ( recenzja tutaj ) . Zawrzało i dobrze, bo dyskusja poszła w kilk u ciekawych kierunk ach .       Pierwszy kierunek: dla kogo właściwie przeznaczona jest ta książka? Czy to opowieść dla dzieci, czy też dla dorosłych o dzieciach? Taka, która ma im na przykład uzmysłowić, co duzi są w stanie zrobić dziecku. Taka, która jest próbą zajrzenia do głowy dziecka.       Drugi: czy tak smutne rzeczy, jak bicie dziecka i jego matki należy pokazywać dzieciom . A jeżeli tak, to jak to robić i ile lat ma mieć dziecko - odbiorca t ej historii . Odpowiedzi blogerek-mam : przeczytać książkę przed dzieckiem i starannie przygotować się do rozmowy.      Trzeci wątek dyskusji: czy to książka antyreligijna, bądź krytykująca religię, przedstawiająca Boga w sposób pozbawiony szacunku ? Przecież pokazuje rodzinę, w której dzieją się rzeczy straszne, na dodatek dzieją się w obecności określonego światopoglądu. Je

Jo Nesbo dla dorosłych i dla dzieci

     Czy wiecie, że Jo Nesbo, Norweg, który wymyślił Harry'ego Hole'a, pisze książki dla dzieci? Ostatnio cieszy mnie naprzemiennie w dwóch odsłonach, dziecięcej i dorosłej. Najpierw dygresja usprawiedliwiająca, później Harry Hole, a dopiero potem - Bulek.      Pamiętam, jak czytałam Imię róży . I jak żal mi było zostawiać Wilhelma z Baskerville*. Taki detektyw pozwala wierzyć, że świat da się okiełznać . Pewnym substytutem był dla mnie wówczas serialowy braciszek Cadfael, XII-wieczny zakonnik po przejściach, opiekujący się klasztornym ogrodem, który w powieściach aż dziewiętnaście razy zabawił się w detektywa. Edith Pargeter, autorka książek, na podstawie których w latach dziewięćdziesiątych nakręcono serial z Derekiem Jacobi**, wydała pierwszą powieść o mnichu-detektywie w 1977 roku, cztery lata przed opublikowaniem przez Eco Imienia Róży . Od 1997 do 2011 roku Kroniki braciszka Cadfaela nieprzerwanie wydaje poznańskie wydawnictwo Zysk i s-ka.      Przypominam sobie o

Rzeczy, kwiaty, zwierzęta i ludzie

Obraz
     Gdyby któryś z wydawców zadał pytanie, jakiego polskiego twórcy literatury dziecięcej brakuje mi na półkach księgarskich, powiedziałabym, że chciałabym zobaczyć wznowienia książek Anny Kamieńskiej. Jedynego na świecie mistrza smutku, poetyckości, surrealizmu, humoru i wrażliwości. Ten blog wziął swoją nazwę od tytułu fenomenalnej powieści W Nieparyżu i gdzie indziej napisanej przez Kamieńską. Pierwszy wpis tutaj dotyczył mojej osobistej Książki nad książkami, czyli Wielkich małych rzeczy . Latem ubiegłego roku pisałam o Rozalce Olaboga . W zanadrzu mam jeszcze kilka książek Kamieńskiej, w kolejce na opisanie czekają Samowarek mojego dziadka i Są takie wyspy (ta ostatnia to urodzinowy prezent od przyjaciół M i M).               Są rzeczy i są zabawki. Ja wolę rzeczy. Zabawka się sprzykrzy. Rzeczy to zawsze rzeczy. Nawet, jeśli się nimi bawić, nie przestają być rzeczami. Gdy rzecz się zepsuje, można ją naprawić i znowu jest rzeczą. zepsuta zabawka już nie jest zabawką. Rzec

Lend me "The Borrowers"

Obraz
     Język polski nie zna dwóch różnych słów, określających "pożyczanie". Różnicę wyrażamy, dodając zaimek i przyimek, różnicując końcówkę, zmieniając tryb. Choć, żeby prośba była skuteczn ą , gramatyczny tryb rozkazujący nie powinien zawierać nadmiernego nacisku ... Anyway, pożyczający komuś i pożyczający od kogoś są w naszym języku poniekąd równouprawnieni. A jak jest, kiedy w języku są dwa różne słowa? W języku angielskim p ożyczającymi komuś, "lendersami" są na przykład banki - wówczas słowo pożyczać kąpie się w glorii. Pożyczającymi od kogoś, "borrowersami", są petenci bankowi. Wówczas słowo "pożyczać" pokornieje...      Co nam sugeruje tytuł książki The Borrowers ? Oczywistą zależność. Ale kiedy czytamy książkę, słowo Pożyczalscy przestaje być tytułem, a staje się nazwą pewnej niesamowitej rasy. I wówczas podkładamy pod nie również szczyptę zabawnego lekceważenia małych wobec dużych (choć jesteś większy, potrafię cię przechytrzyć),

Skrzaty

Obraz
     Jeśliby jakiś człowiek przechodził we śnie przez Raj i dano by mu kwiat na dowód, że tam był, i gdyby, obudziwszy się, znalazł ten kwiat w swym ręku... to co wtedy?      Skrzaty , wydane w 2011 roku przez Bonę z Krakowa, to kolejna książ ka , które niezwykle miło mi posiadać. Zacny ciężar, nakłaniający do rozłożenia księgi na kolanach, a ciała na wygodnym fotelu. Grube karty, których nie można za szybko przerzucać. Niezwykły tekst Wila Huygena wyrażony fantazyjną czcionką. Wreszcie to, co jest duszą tej książki - ilustracje Riena Poortvlieta. Wy obrażam sobie, jak ładnie ta ksi ążka będzie się starzeć, jak ż ółtawy werniks czasu wpłynie na kolory Poortvlieta...       Zawieszamy niewiarę na kołku, siadamy wygodnie przy dobrym źródle światła. I czytamy powoli monografię poświęconą skrzatom. Utrzymana w stylu poważnych rozpraw naukowych, opatrzona mapami, szkicami i schematami księga jest dokładna i systematyczna. Opisuje codzienność skrzatów, związek z Panią Naturą (mieszc

Między bezgranicznym strachem i galopującą radością - "Książka wszystkich rzeczy"

      Wydawnictwo Dwie Siostry lubię za tyle książek, że właściwie jest tylko kilka, które są mi obojętne*. Ostatnio serdecznie ucieszyło mnie wznowienie Kłopotów rodu Pożyczalskich ** Mary Norton z ilustracjami Emilii Dziubak - zresztą czułam, że po Gałce od łóżka przyjdzie czas również na tę powieść. Przed świętami rozbawiła mnie książeczka Doroty Sidor Gdzie jest wydra , zilustrowana przez Daniela i Aleksandrę Mizielińskich, która jest odrobinkę jak Rock me Amadeus Falco: sympatycznym pomieszaniem awangardy wykonania z klasyką realiów. Lubię kartonowe nowości duetu Mizielińskich Mam oko na liczby i Mam oko na litery (po rozłożeniu książki robią się długie jak jamniki i pokazują zachwycająco gęstą, surrealistyczną panoramę w jednej tonacji barwnej - autonawiązanie Mizielińskich do Miasteczka Mamoko ).       W grudniu natomiast przeczytałam świeżo wydaną Książkę wszystkich rzeczy Holendra Guusa Kuijera. Zaczęłam o niej pisać tutaj      Początek jest spokojny. Zanim

Plakaty kampanii społecznych

Obraz
     Plakaty reklamujące społeczne kampanie przeciwko przemocy są dobre. Ich celność, zwięzłość wręcz zapiera dech. Ostatnio zobaczyłam na przystanku tramwajowym biały plakat z niebieskim napisem. Majstersztyk; może zabrzmi to niezręcznie w tym kontekście, ale jest jak cios między oczy.   Kolejny przypomniał mi frazę z Gnoju Kuczoka: ojcowie o rękach ciężkich nawet do pieszczoty :      Więcej plakatów z kampanii Przemoc. Twoja sprawa tutaj      Jeden z moich ulubionych autorów, Stephen King, obsesyjnie podejmuje temat przemocy wobec dzieci i kobiet. Najstraszniejszy w Miasteczku Salem nie jest wampirzy król Barlow, ale to, co dzieje się w pewnej małej przyczepie kempingowej między matką, maleńkim dzieckiem a ponurym ojcem.     A wkrótce recenzja Książki wszystkich rzeczy Guusa Kuijera, związanej z tematem przemocy w rodzinie.

Mówię o książkach, bo na winach znam się jeszcze gorzej

     Na ulubionych blogach w okolicach świąt pojawiły się "listy prezentów". W okolicach Nowego Roku zaś podsumowania książkowego roku 2012. O czym ma napisać nieparyżanka? O Bator, Twardochu, Piątku, Chereźnej, Suttreem McCarthy'ego? Czy o starociach ponownie wygrzebanych, książkach wiecznie zielonych? A może o tym, że umówiła się znów na odbiór osobisty. Ponieważ kocha paczki (a nawet ich przedsmak, czyli awiza z dopiskiem "przesyłka gabarytowa"), znów zacznie je dostawać. Będzie odwiedzać Rzeźnię - jeśli wstanie, to nawet i jutro (pokusa przytargania do domu kilogramów śmierdzących książek za grosze jest...).       Nieparyżanka zrobiła się sentymentalna: książki umieszcza w kontekście spotkań. Różnej są jakości, ale wiele z nich łączy łańcuch relacji, rekomendacji, dyskusji, które są dobrem osobnym. Kiedyś czytała to, co rekomendowali jej pisarze. Później to, co recenzenci. Teraz słucha ludzi dookoła. Lubi korespondencję z K. - więc pewnie przeczyta Gen

A taaak, przecież nam się rok Tuwima zaczął...

Przypomniał mi się wiersz Tuwima, wydrukowany za II RP, przeczytany w Drzewie szpilkowym Poeta zazdrości pewnemu literatowi imieniem Staś, że jest Sarmatą; on zaś, nieszczęsny poeta, żydem parchatym jest. Takoż obojej stron żywot wiernie opisany Szczęśliwy, po trzykroć szczęśliwy ten Staś! Ma oczki jak polne bławatki, I nosek ma śliczny, i włosy jak paź, I lniane, włościańskie ma szatki. Stasiowa babusia szlachecki ma herb, A moja – z najgorszych gudłajów: Majufestanz? Goldfeld? Czy Silberberg? Sam nie wiem, lecz coś w tym rodzaju. U Stasia na stole korowaj i miód, Za stołem – ataman Wasiutko; A u mnie – Grycendler i maca, i brud, I Josełe Wyttlyn (ten z bródką). U Stasia w świetlicy rycerzyk i kmieć, I Kostia Gałczyński z ryngrafem, A u mnie w bóżnicy bolszewik i śledź I Ajzyk Słonimsker za szafem. U Stasia, gdzie spojrzeć, to kontusz i kord, Sam Mosdorf obdarza go łaską, A u mnie od strasznych aż roi się mord (Plus mord rytualny przed Paschą). Staś duc