Lend me "The Borrowers"
Język polski nie zna dwóch różnych słów, określających "pożyczanie". Różnicę wyrażamy, dodając zaimek i przyimek, różnicując końcówkę, zmieniając tryb. Choć, żeby prośba była skuteczną, gramatyczny tryb rozkazujący nie powinien zawierać nadmiernego nacisku... Anyway, pożyczający komuś i pożyczający od kogoś są w naszym języku poniekąd równouprawnieni. A jak jest, kiedy w języku są dwa różne słowa? W języku angielskim pożyczającymi komuś, "lendersami" są na przykład banki - wówczas słowo pożyczać kąpie się w glorii. Pożyczającymi od kogoś, "borrowersami", są petenci bankowi. Wówczas słowo "pożyczać" pokornieje...
Co nam sugeruje tytuł książki The Borrowers? Oczywistą zależność. Ale kiedy czytamy książkę, słowo Pożyczalscy przestaje być tytułem, a staje się nazwą pewnej niesamowitej rasy. I wówczas podkładamy pod nie również szczyptę zabawnego lekceważenia małych wobec dużych (choć jesteś większy, potrafię cię przechytrzyć), sporo brawury, trochę bezradności. A przede wszystkim dwuznaczność. Którą w polszczyźnie wyraża powiedzenie "pożyczać na wieczne nieoddanie" oraz - oczywista! - przekonanie, że ten, od kogo pożyczamy, musi mieć tego świadomość.
Dziecięcy czytelnik Pożyczalskich Mary Norton ma dwie możliwości przeżywania lektury. Może utożsamić się z Chłopcem, który pod podłogą domu znalazł jego mieszkańców niezwykłych, równie zżytych z tym miejscem, co Duzi Ludzie, mimo że ci ostatni nic o nich nie wiedzieli. Bo wejście w skórę chłopca oznacza spełnienie pragnień dziecięcego serca, spotkanie cudu miniaturowego odbicia, przekorną odpowiedź na wiarę w skrzaty, elfy, krasnoludki.
Jednak może ten dziecięcy czytelnik stać się Ariettą, która wiedziona ciekawością i niepokojem dorastania mimowolnie łamie naczelne tabu swojej rasy: nie pozwolić się zobaczyć Dużym Ludziom. Katastrofa, która jest końcem spokoju i początkiem przygody, chęć przeżywania niesamowitych awantur i jednocześnie powrotu do bezpiecznego łóżka wieczorem. Jaka przenikliwa ta Mary Norton!
Tutaj mojo-rymsowa recenzja Pożyczalskich
A tutaj urzekające ilustracje Emilii Dziubak. Jestem jej fanką, kilka razy o niej pisałam. Spójrzcie, jak pięknie łączy ona współczesność i retro. Ale przyjrzyjcie się dokładnie, a odkryjecie, co dla ilustratorki jest retro :) No i czyżbym widziała ikejowską szklankę pokkal? :))
Za ilustracje i zdjęcia serdecznie dziękuję ich autorce :)
Za ilustracje i zdjęcia serdecznie dziękuję ich autorce :)
autor: Mary Norton
tytuł: Kłopoty rodu Pożyczalskich
ilustracje: Emilia Dziubak
przekład: Maria Wisłowska
wydawnictwo: Dwie Siostry
rok wydania: 2012
tytuł: Kłopoty rodu Pożyczalskich
ilustracje: Emilia Dziubak
przekład: Maria Wisłowska
wydawnictwo: Dwie Siostry
rok wydania: 2012
Ilustracje przepiękne! Właśnie przybyła kolejna fanka Autorki:)
OdpowiedzUsuńO, to koniecznie poszukaj książki "W pogoni za życiem", jest piękna! Swietna jest tez ksiazka "Gratka dla malego niejadka", Emilia ma swoje ilustracje w Ilustrowanym elementarzu dizajnu, ktory pokazuje kultowe przedmioty uzytkowe, a zarazem jest przegladem mozliwosci polskich grafikow i ilustratorow!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Och te ilustracje Emilii Dziubak, uwielbiam:) Znam je głównie z duetu z P. Wechterowiczem dla dzieci w wieku przedszkolnym. Pożyczalskich nie znam, ale mam na nich chrapkę od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuń54 year old Electrical Engineer Arlyne Noddle, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like "See Here, Private Hargrove" and Glassblowing. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a Ferrari 250 GT SWB Speciale Aerodinamica. Odwiedz strony
OdpowiedzUsuń