Arcydzieło Michaela Ende: "Momo albo osobliwa historia o złodziejach czasu i dziewczynce, która odzyskała dla ludzi skradziony im czas"
Mam szczególny stosunek do Michaela Ende, który jest dla mnie autorem dwóch arcydzieł i kilku książek świetnych. Wysentymentalniałam się już nad Nie kończącą się historią , ale nadal czeka ona na rzetelne opisanie. Jest dla mnie niewiarygodną opowieścią o procesie indywiduacji chłopięcego bohatera, mądrą, piękną i bardzo bolesną. Wartość Momo też nie ogranicza się do sentymentu, jaki mam z dzieciństwa. Wiecie, że opowieść powstała w 1973 roku*? W Polsce miała kilka wydań**. Teraz wydawnictwo Znak po raz drugi (najpierw w 2010 roku) daje ją czytelnikom, w formacie kieszonkowym i z ilustracjami Michaela Ende***. Dziecko, którym byłam, zaintrygował tytuł, ten dźwięk bez znaczenia, a dalej, jak wstążka, rozwinął się barokowy podtytuł. Nie wiem, ile razy czytałam tę książkę, mając poczucie, że obcuję z tajemnicą krystalicznie wcieloną w słowa. Na obrzeżach pewnego miasta (po...