ŻUBR POMPIK Tomasza Samojlika - puszcza w duszy hula!
Pompika pani nie zna?! - usłyszałam kiedyś od sympatycznego ojca czytającego książki z dwójką swych dzieci. No doprawdy... Tyle serdecznego niedowierzania było w głosie rodzica, że wszedł mi na ambicję. Co prawda nie Żubr Pompik, ale Bartnik Ignat wpadł mi wówczas w ręce, ale, co tu kryć, ten komiks zaczarował.
Tomasz Samojlik - pisarz, twórca komiksów i picturebooków, autorskich książek przyrodniczych, ilustrator cudzych treści, ojciec dzieciom w jednej osobie, jest jednocześnie poważnym naukowcem, pracującym w Instytucie Biologii Ssaków PAN. Naukowo interesują go historyczne związki człowieka z Puszczą Białowieską. Warto nadmienić, że człowiek rzadko jest pierwszoplanowym bohaterem samojlikowych książek dla dzieci, a jeszcze rzadziej jest w nich postacią pozytywną! Za to jego destrukcyjne działania są punktem zapalnym kilku historii.
Na tym tle opowieści o żubrze Pompiku to bezludzka idylla. Dosłownie zapominamy, że dwunożny ssak gdzieś tam jest i właśnie ustanawia prawa zezwalające na niszczenie Puszczy Białowieskiej. W Pompiku nie ma nawet śladu buta leśnika czy turysty. A jednak dziecko-czytelnik puszczę poznaje gruntownie - od środka, oczyma głównego bohatera, małoletniego żuberka. Puszcza jest domem Pompika oraz wielu zwierząt dużych i małych, w środowisku swym misternie połączonych w ekosystem.
Mimo że człowieka w opowieści nie ma, to treści puszczańskie przefiltrowane są przez pojęcia i uczucia w jakie kilkulatek zamyka świat. Pięknie
przedstawione relacje rodzinne, a przede wszystkim urocze puenty
opowiadań są ludzkodziecięce. Tacy uczłowieczeni bohaterowie zdobędą serca
cztero-siedmioletnich czytelników. A ponieważ Samojlik równie
pilnie jak przyrodę obserwuje ludzkie dzieciaki, dzięki tym czułym
mikroobserwacjom historie trafiają do przekonania. Niejeden rodzic
rzewnie się uśmiechnie, czytając o tuleniu się do rodziców w
strachu przed burzą, o zabawie w cofanie się po własnych
śniegowych śladach, albo o wybrzydzaniu przy jedzeniu siana. A jeśli
matczyna słodycz żubrzycy Porady oraz cierpliwość
starszego Pompika wobec młodszej Polinki będą miały moc
perswazyjną... tym lepiej. Perswazję w takiej formie kupuję!
Bardzo mnie rozczula Pompik, fizycznie słabszy i mniejszy, jako że
urodził się później niż inne żubrzątka. Jest za to refleksyjny i ciekaw
świata, na własną rękę (raciczke) buszuje po okolicy i stopniowo
rozszerza znany świat poza rodzinę i przytulną Żubrzą Polanę. Po jakimś
czasie do rodziny dołącza Polinka,
młodsza siostrzyczka. On, bystry jak ludzki sześciolatek, lubi
łazić z nią po puszczy, pokazywać jej nowe rzeczy, nieco się
popisywać. Ona, szelmowska i dziewczęca, podziwia go jak
rozczulająco zapatrzona w starszego brata czterolatka, bo jest
wszechwiedzący, a do tego opiekuńczy.
Ale gdyby bohaterowie byli bez reszty
uczłowieczeni, Pompik nie wyróżniałby się niczym
szczególnym na półce z dziecięcymi książkami. Ot, byłaby to jeszcze jedna
produkcja pisarza, który instrumentalnie traktuje zwierzęta, ucząc
dzieci wyłącznie o ludzkich sprawach. A tu widzimy jasno, że
ciekawość żuberka jest ciekawością wszystkich szczeniąt
badających świat, ludzkich i nieludzkich, wilczek to wilk in
spe, a łoś nawet z melancholią pozostaje puszczańskim
zwierzem, smętnymi rykami wołającym samicę. Nawet jeśli
zwierzęta rozmawiają ze sobą, to przede wszystkim o własnych
zwierzęcych sprawach!
W Puszczy jesteśmy przez okrągły rok, na co wskazują tytuły kolejnych tomów: Tropy na śniegu, Zapach wiosny, Letni zmierzch i Kolory jesieni (w planach wznowienie w Media Rodzinie). I w każdym z opowiadań niezmordowana żubrza ciekawość napotyka kolejne zagadki. Dziwne kopce w ziemi. Nowe zapachy w powietrzu. Poroże, które zgubił jeleń. Wąż, który udaje nieżywego. Ryjówki, które wędrują rzędem, i trzymają w pyszczkach ogony poprzedników by się nie zgubić we mgle. Stukanie, ale raz jest to STUK, STUK, raz CAK, CAK, a innym razem TATAT, TATAT, a co ciekawe, wytwarza je ten sam leśny stukacz!
W Puszczy jesteśmy przez okrągły rok, na co wskazują tytuły kolejnych tomów: Tropy na śniegu, Zapach wiosny, Letni zmierzch i Kolory jesieni (w planach wznowienie w Media Rodzinie). I w każdym z opowiadań niezmordowana żubrza ciekawość napotyka kolejne zagadki. Dziwne kopce w ziemi. Nowe zapachy w powietrzu. Poroże, które zgubił jeleń. Wąż, który udaje nieżywego. Ryjówki, które wędrują rzędem, i trzymają w pyszczkach ogony poprzedników by się nie zgubić we mgle. Stukanie, ale raz jest to STUK, STUK, raz CAK, CAK, a innym razem TATAT, TATAT, a co ciekawe, wytwarza je ten sam leśny stukacz!
Samojlik umie z wdziękiem połączyć to, co ze świata ludzi i wiedzę przyrodniczą: brak apetytu Pompika, który na przedwiośniu nie chce już jeść siana i próbuje przysmaków innych zwierząt, jest pretekstem do wywołania tematu mięso- i roślinożerców. A kiedy żuberek spotyka małego wilka, to częstują się wzajemnie wiedzą, którą im w darze przekazali rodzice – by jeden na drugiego uważał.
No polecam ze wszystkich sił swych, bo podbił moje serce ten żuberek i ferajna. Takie pisanie nie wprost, niemniej skutecznie, nauczy szacunku do zwierząt - przez pieczołowitość i czułość, z jaką Samojlik traktuje temat. A dorośli, którzy będą chcieli puszczańskie tematy pociągnąć i jednocześnie podrzucić coś domowym nastolatkom, zanurzyć się mogą we wznowionej niedawno fantastycznej Sadze Puszczy Białowieskiej Simony Kossak z Marginesów. Nie mogę się oprzeć:
autor tekstu i obrazu: Tomasz Samojlik
tytuł: Żubr Pompik. Tropy na sniegu, Żubr Pompik. Zapach wiosny, Żubr Pompik. Letni zmierzchwiek: +/- 5
Komentarze
Prześlij komentarz