TUCZARNIA MOTYLI Marcina Szczygielskiego - Tołstoj heroikomiczny

     To dorośli piszą książki dla dzieci, to dorośli je oceniają - spójność, jakość zawartych informacji, artyzm i inne rzeczy policzalne lub nie. Ich oceny wynikają z wyobrażeń o tym, czym jest dobra literatura oraz z tego czego potrzeba dziecku, co mu się podoba i co jest dla niego zrozumiałe. Ale jest jeszcze adresat, niedorosły słuchacz lub czytelnik, który pewnie nie wyartykułuje zachwytu (w postaci jasnych wskazówek dla autorów), za to jednym królewskim gestem odgarnie na bok książki i wybierze spośród nich tę właśnie
    Dla pewnego sześcioipółlatka chwilowo inne książki są tłem dla Tuczarni motyli. No, pomijając Mikołajka, który działa zawsze. 


     Zanim napiszę cokolwiek o Tuczarni motyli, uprzedzę, że moja krytyka Szczygielskiego nurza się w lukrze uwielbienia. Od pięknej powieści Czarny młyn uważam go za jedno z najlepszych piór dziecięco-młodzieżowej literatury. Za chwilę o tym, czy tym razem trzeba Szczygielskiemu coś wybaczyć.
     1. TYTUŁ. Szczygielski wie, że tytuł to pierwsza przyjemność; zapada w pamięć, wierci i męczy wyobraźnię. Najpierw podkłada się pod niego wyobrażenie, a gdy książka zostanie już wchłonięta, tytuł bardziej brzmi niż znaczy. Czy da się utuczyć motyle? - pytamy siebie. I przeczuwamy niezłą jazdę wyobraźni. 
     2. OTWARCIE. Szczygielski jest mistrzem uwertur powieściowych, które sprawiają, że znikasz z miejsca, w którym się znajdujesz i pojawiasz się, duchem będąc, w powieściowym świecie. Ale nie gwałtownie; jest z niego mistrz zagęszczania niesamowitości. 
     W Tuczarni motyli na początku zaczyna padać śnieg. Biały świąteczny cud, z którego wszyscy się cieszą, potęguje się do tego stopnia, że przestaje być cudem, a staje się żywiołową klęską. No i w tej białej Polsce nastaje swoisty karnawał, czas odwróconego porządku. Ulice pustoszeją, wszystko się opóźnia. To czas bratania się ludzi: sąsiedzi pomieszkują u tych, do których dociera słoneczne światło. Czas, w którym można wygłaszać herezje, jak ta: szkoła uczy dopiero wówczas, kiedy jej normalne funkcjonowanie zostaje zakłócone. A Maja, którą poznaliśmy w Czarownicy piętro niżej, znów chce być u ciabci Poli.
    

Niezwykłe te literackie obrazy pociągów topiących śnieg, prawda? A na przełomie lat 1978 i 1979, podczas Zimy Stulecia przytrafiło się Polakom coś takiego

     
Ten powieściowy pociąg, który zamiast kilka godzin, jedzie do Szczecina całymi nocami i dniami jak jakiś Transsyberyjski u Dukaja, zabiera nas głęboko w dziwność.
     3. BOHATEROWIE. Szczygielski musi się dobrze bawić, oddając im głos. I zapewne nie myśli: o, do licha, tego nie można powiedzieć do dzieci. A może myśli i cenzuruje? - nie wiem. Nawet jeśli tak robi, to, co po cenzurze pozostaje, nie jest nadmiernie gładkie ani sympatyczne (choć dwa-trzy razy jest drętwo i dydaktycznie - pierwszy zarzut). Lubię złośliwą Lilę Monterową, starą wiedźmę, lubię dość wyważoną ciabcię Polę. Dialogi są sensowne, zabawne, naturalne. Jako że "na opak" związane z rozmiarem w tej powieści ogarnia wszystkie fragmenty rzeczywistości, tym razem Monterowa i Pola nieco się zmienią. Da to asumpt dla rozważań o statusie dziecka w świecie.
     Do tego do najnowszej powieści Szczygielski wprowadził postaci heroikomiczne, zabawne właśnie dlatego, że heroiczne... we własnej skali. Jak się toto ze sobą zmaga, jak się puszy, jak się unosi honorem! Wielki wybuch wyobraźni (co obiecuje pojedyncze niebieskie motyle skrzydełko?)  i do tego całkiem fantazyjna sfera nawiązań. Ciekawam, jak zagra tutaj intertekstualność, wszystko zależy od tego, czy mały czytelnik pierwszy raz zobaczy takie słowa, jak kniaź, baronet, Bonaparte. 
     4. SCENERIA. Szczygielski ma plastyczną wyobraźnię. Zadziwia mnie, jak zwięźle i precyzyjnie operuje słowem, tworząc sugestywne a nieprzegadane opisy. Bywa dyskretnie poetycki. Wymyślił świat-graciarnię, w której bryka jego wyobraźnia, a nadzwyczaj efektywnym zabiegiem jest kręcenie pokrętłem rozmiarów. W pierwszej części przygód Majki magicznym miejscem był zwykły kompostownik. Tutaj jest to szklarnia. Fokus na fakturę przedmiotów, na fascynujące szczegóły, widoczne, kiedy się jest dzieckiem z nosem przy ziemi. Zmieniamy skalę i widzimy historię powieściowego mikroświata, przemianę pokoleń, mitologię...
     5. TEMPO. Powieść rozkręca się stopniowo, coraz głębiej zapadamy w surrealistyczny świat wewnątrz świata. I kiedy trafiamy do samego jądra dziwności, akcja przyspiesza niemożebnie, robi się płasko i nieco niestarannie. I to jest drugi mój zarzut, ale za to dość poważny: w pewnym momencie Szczygielski rezygnuje z dowcipu i subtelności, pędząc bohaterów ku rozwiązaniu. Na trzy rozdziały przed końcem nie pozwala delektować się sytuacjami, tylko najpierw przyspiesza akcję, a później podaje wyjaśnienie. 
     6. PIĘKNA ROZRYWKA. Miłość, wojna, zemsta, szwadrony latających wojowników, piętrowe strategie oraz rodowa duma i animozje, a wszystko to bez wychodzenia z ogrodu. Tołstojowska Europa w tonacji buffo - dość osobliwa perspektywa. A wszystko umieszane tak, że ta groteska jest osobliwie piękna.
Mam zwyczajnie poczucie, że ten człowiek traktuje dzieci poważnie. Nie jest cwanym wyrobnikiem, który zorientował się, co się sprzedaje. Daje ciut więcej, no i w urzekająco tradycyjnym stylu. Artyzm, ot co.

A w sobotę minęły trzy lata, odkąd jest ten blog. Książki niezmiennie cieszą. Dziękuję, że czytacie. 



autor: Marcin Szczygielski
tytuł: Tuczarnia motyli
ilustracje:
Magda Wosik
wydawnictwo: Bajka
rok wydania: 2014

Komentarze

  1. Tuczarnia motyli, piękniejszego tytułu chyba nie mogłaś wymyślić do recenzji z okazji trzylatki, toz juz wiek przedszkolny w Nieparyzu, ale zupelnie serio, nie chce sie wierzyć, że to juz ponad 1000 dni, tysiac dni poznawania nieznanych smakow literatury, przypominania potraw jakze cenionych i radosci z czytania i złości z tego ze kolejne wpisy dzieli przepasc czekania. Ale nie wyobrazam sobie kroczenia po zakamarkach literackich bez przewodnika Nieparyskiego, dlatego dziekuję i cieszę sie ze jesteś Nieparyzu i trwaj i bądz intnesywniej i denerwuj i ciesz i zaskakuj wszystkich ktorzy tutaj szczesliwie zblądzą. Coż dodać dziekuje ze jestes Nieparyzu, po prostu dziekuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezawodny Anonim :D Dziękuję, takie słowa uskrzydlają. Fakt, że ktoś może sięgnąć po coś ze względu na moje pisanie, napawa mnie dumą!

      Usuń
  2. Dzięki Twojej opinii o Tuczarni motyli - bądź co bądź - lubianego przeze mnie autora - sprawia że ta książka jest numerem 1 do przeczytania w najbliższym czasie ;)
    A poza tym, gdyby nie ona, żyłabym w nieświadomości o Twoim blogu ;)
    Ps. Gratuluję 3 rocznicy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale miło to przeczytać :D Ja naprawdę lubię to, co ten człowiek pisze. A i on sam niegłupie rzeczy mówi o pisaniu dla dzieci!

      Usuń
  3. Ęąliarda równie fajnych wpisów :D Ciekaw jestem kto jest na Twojej liście "cwanych wyrobników"? :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci