MYSZKA - Dorota Gellner i Dobrusia Rurańska
Niedawno od kogoś, kto kupował książkę dla roczniaka, usłyszałam: za moich czasów zwierzęta to były zwierzęta, nie nosiły ubranek i nie zachowywały się jak ludzie, takie książki mieszają dziecku w głowie. Shame on you, Beatrix Potter. Zastanawiam się, jak Krecik albo pszczółka Maja zaburzyli moje postrzeganie świata. Chyba tak, że sympatia dla Krecika, oglądającego świat z nieodmiennym "ach jo", promieniuje mi dziś na wszystkie krety-niszczycieli trawników. No i w sumie nie ma anonimowych ropuch, za to jest Ropuch z O czym szumią wierzby albo ten koleś od Żabka.
Patrzę na koalę Emilii Dziubak w hipsterskim wdzianku i myślę sobie, że dziecko wychowywane w sterylnym realizmie słownego i obrazowego przedstawiania to byłoby dziecko trochę ubogie (pomijając same już piętrowe dylematy realizmu). Mam przed sobą dwie całokartonowe książki ze zwierzęcymi bohaterami: Myszkę i Koala nie pozwala z Bajki. Rzeczywiście, nie jest to ani wykład o krótkim i w sumie mało efektywnym
życiu myszy, ani opowieść o koali typu "z kamerą wśród zwierząt". Obie
kartonówki są mocno odjazdowe.
Myszkę ze słów zrobiła Dorota Gellner, a z kolorów i kształtów Dobrusia Rurańska. Jest to wierszowana opowiastka o emocjach. Emocje ważna rzecz. Smutek, złość, nadąsanie, wstyd, radość towarzyszą nam przez całe życie. Wyrażamy je mową i ciałem, uczymy się rozpoznawać u siebie, lepiej albo gorzej odczytujemy u innych. Uczymy się też (czasem w bólu i trudzie) nie potępiać ich, ale kontrolować wywołane nimi zachowanie.
Choć tekst Gellner jest prosty (tradycyjnie już skrupulatnie rymowany i rytmiczny), to wcale nie jest oczywisty. Mamy porcyjkę poetyckiej niedosłowności - smutek jest wypłowiały i pluszowy, śmieje się całe ciało, smuci się albo cieszy nawet ubranie. Świetne jest zasygnalizowanie dziecku życiowego skomplikowania - płacz to objaw zarówno strachu, wzruszenia, radości, złości jak i smutku.
Temu tekstowi odpowiadają bardzo gęste i intensywne ilustracje Dobrusi Rurańskiej (debiutantki, o ile się nie mylę). Myszka jest kreskówkowo wyrazista, całą sobą i czytelnie wyraża emocje. Najeżone futerko, mowa ciała (świetne szczegóły: obrażone wystające łopatki, stópki do wewnątrz, zabawna pupka) i przede wszystkim, ekhem, twarz: oczy, nos i usta, brwi, uszy, bródka. Rozczulające, fantazyjne i czytelnie ludzkie.
W ramach ćwiczeń można podać lusterko maleńkiemu słuchaczowi/oglądaczowi* i poprosić, żeby odtworzył mowę ciała i wyraz twarzy myszki. Z gęstwiny szczegółów trzeba będzie za to wyłowić przyczyny stanów emocjonalnych: płacz jest z powodu popsucia domu, przyczyną zawstydzenia jest prezent od amanta-jeża. A to nazywanie przyczyn emocji jakże ważne jest!
Bonusowo można wyszukać w dżungli kształtów inne zwierzęta.
Słodka i użyteczna książka.
Zaś Koala, ten leniwy torbacz, nie chciał dziś pozować do zdjęć. Zapozował tu.
* tak, chłopcu także...
autor: Dorota Gellner
tytuł: Myszkailustracje: Dobrusia Rurańska
rok wydania: 2016
wiek: +/- 2
Piękne i masz rację, naprawdę odjazdowe:) Mnie "Koala" rozbawił do łez!
OdpowiedzUsuńTak, a do tego Myszka ma niezwykłą, dość ciemną kolorystykę, fajnie dać dziecku jako "odpoczynek" od pasteli czy żywych, skontrastowanych kolorów...
Usuń