Wydobyte z pamięci

     Dzień dobry po długiej przerwie. Święto epifanii dziś! Oświeciło mnie i w końcu udało mi się zidentyfikować pewną książkę dla młodzieży z lat osiemdziesiątych, która tkwiła w pamięci jak drzazga. 
     Młodzieżowa - chyba. A może udawała tylko powieść dla młodzieży, bo zaiste nie było w niej ani optymizmu, ani przygody, ani nakłaniania do wartości, ani pokonywania trudności. Coś między Moralnością pani Dulskiej, Panną Nikt i Życiem przed sobą. Jedna z takich książek, których pewnie lepiej nie czytać za wcześnie, brutalna, dotkliwa i przygnębiająca. Nie mogłam się po niej pozbierać. Czy to wartość sama w sobie, że książka sponiewiera, zwłaszcza wówczas, kiedy jeszcze nie ma się dystansu do tego, co między okładkami? Nie, ale to była jedna z pierwszych książek, w których nie można było - nie chciało się - zidentyfikować z bohaterami. I teraz, dostając do rąk współczesną mdławą młodzieżowkę, wspominam to, co wtedy zatrwożyło. I odwagę autorki, która mówiła nastolatkom takie rzeczy w taki sposób.
     Historia rozgrywa się wczasach PRL, opowiada o dwóch siostrach. Starsza, Bronka, jest gruba, brzydka, sprytna i cyniczna. Rozpaczliwie łaknie uwagi matki. Niestety, całą miłość zgarnia Marynka, śliczna i subtelna młodsza siostra. Stosunek matki do córek zawiera się w rozdawnictwie owoców: cieplarniana Marynka dostaje pomarańcze, a dla sążnistej Bronki pozostają jabłka. Marynka, wydelikacona, płacze nad złem świata tego, nad chamstwem matki pomiatającej babcią. Bronka się z tego śmieje, wszak babcia musi znosić afronty - mieszka kątem u rodziny. Ojciec jest z boku, słaby i niezdolny do reakcji. Pozwala, żeby to krzepka i zaradna żona rozdzielała w rodzinie role i zdobywała dobra materialne... Symbolem zaradności tej pani z mięsnego jest czerwony skajowy komplet wypoczynkowy, o ile pamiętam, wiecznie przykryty pokrowcem.
     Są w książce momenty przerażająco dotkliwe: polonistka szydząca z pełnej pasji grafomanii Marynki, Bronka spełniająca marzenie o cud-kreacji, która zamieni ją w księżniczkę. 
Ta powieść to ćwiczenie w rozumieniu bohaterów, bo lubić ich - zbyt trudno. I, jak napisali czytelnicy, to książka dla rodziców, bo zawiera się w niej piekło dziecka zaniedbanego, z którego wyrasta zły, nieszczęśliwy człowiek.
     Tytuł odnalazłam przy pomocy pana google; wreszcie przypomniało mi się, jak miały na imię siostry. Bronka i Marynka. Co słychać za tymi drzwiami Ewy Ostrowskiej. Kupa niepokoju, proszę państwa, na allegro zaczyna się od złoty pięćdziesiąt. 




A teksty piszą się, piszą.

Komentarze

  1. noooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
    wreszcie
    nareszcie

    OdpowiedzUsuń
  2. To taka współczesna baśń, ale pewnie bez happy endu. Koniecznie muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Realia niedzisiejsze - czyli trudno byłoby reaktywować książkę (pewnie można powiedzieć, że to tamten system wytwarzał ludzi zajadłych, ale kult "radzenia sobie" jest nadal)...

      Usuń
  3. 31 year-old Account Coordinator Tessa Shimwell, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like Iron Eagle IV and Board sports. Took a trip to Historic Bridgetown and its Garrison and drives a Land Cruiser. dodatkowy odczyt

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci