WOJNA Gro Dahle i Kai Dahle Nyhus

     Lipiec pachnie, deszczy, grzeje, kurzy się, smakuje czereśniami i porzeczką. Książkowy przyjemny koktajl: Sen sów Sosnowskiego, Sanato Szczygielskiego, Beatlesi Christensena. W pierwszej i ostatniej książce - chłopiec i tajemnice dojrzewania. Magia kołyszącego się na plecach dziewczęcego warkocza.    
      Jeśli o dziewczętach mowa, kiedyś pisałam tu o Grzecznej Gro Dahle (tekst) i Sveina Nyhusa (ilustracje). Wielokrotnie i prestiżowo nagradzane norweskie małżeństwo robi książki w najlepszym znaczeniu interwencyjne. Podsuwają narzędzia do zwerbalizowania rzeczy bolesnych, wstydliwych lub strasznych, które robimy i które nam się przytrafiają. Dlaczego rozmawiać o tym z dziećmi? Bo, jak powiedział Erich Kastner małym czytelnikom w Mani czy Ani, myśląc o rozwodzie: jeśli się jednak pozwala, aby dzieci (z tego powodu) cierpiały, to jest rzeczą nazbyt subtelną i poza tym niesłuszną - nie rozmawiać z nimi o tych sprawach jasno i zrozumiale.
W Polsce książki Norwegów wydaje EneDueRabe. Książki-pośrednicy  powstają w konkretnym celu, a jasno określony temat i podporządkowane im środki wyrazu sprawiają, że używa się ich raczej niż czyta dla relaksu lub poznania. Nie relaks, a oczyszczenie i samopoznanie są ich celem. Miarą ich - skuteczność. Wojnę zrobiły matka-pisarka Gro Dahle i jej córka-rysowniczka Kaia Dahle Nyhus. Tekst starszej Dahle boli, obrazy Dahle młodszej przytłaczają brzydotą kolorów i kształtów. Wojna jest o rozwodzie.  
   
      
    
     Pierwsze kartkowanie i pierwsza intuicja: długa. 
   Kolejna rzecz, ważniejsza: od zawsze w książkach współtworzonych przez Gro Dahle czytelnik przyjmuje perspektywę dziecka. Pomyślelibyście, że kłótnie rodziców tak bardzo je ranią? że - czułe jak sejsmograf - widzi ono i ZAPAMIĘTUJE raniące słowa i gesty, które w jego pamięci wyświetlać się będą wielokrotnie, nawet gdy kłótnia już się skończy?
  Rozwód rodziców przybiera postać wojny. Tą metaforą mała Inga może ogarnąć wszystko, co się dookoła niej dzieje. Są dwie strony i nieustanne bitwy, są uchodźcy - dzieci rzucane z domu do domu, ich dobytek jeździ z nimi w walizce. Inga staje się szpiegiem swej mamy - patrzącym na tatę zupełnie nowymi oczyma. Musi wybrać jedną ze stron/racji, a nie chce. Nadal jest córką obojga rodziców, nawet jeśli oni małżeństwem nie są.

     
     Co gorsza, Inga czuje się odpowiedzialna za to, co się stało. Długo pielęgnuje poczucie, że zepsute da się naprawić i że to właśnie ona ma moc, by to zrobić. Najpierw działa na pełnych obrotach: nagle dojrzalsza, opiekuje się młodszymi braćmi. Nie płacze - twardzielka? A potem przestaje jeść - przez brak apetytu i dlatego, że ma nadzieję, iż ten protest zaalarmuje rodziców i znów poskłada ich na chwilę w troszcząca się o siebie rodzinę. Na wojnie są też rany, i to nie tylko mentalne (kłębowisko pazurzastych i gryzących obrazów), ale rany całkiem dosłowne, zadawane w ciemności pokoju, paradoksalnie - żeby mniej bolało.

 
     

     Bolesna, drastyczna książka. Kiedy w sytuacji rozwodu byłby na nią dobry moment? I dla kogo jest bardziej - dla dziecka? Dla dziecka i rodzica, jednego z drugim? Dla pary terapeuta - pacjent? Czy właściwie dla samego rodzica, żeby umożliwić mu na wgląd w dziecięcą głowę i pomóc rozpoznać pewne stany? To właśnie robi książka obu pań Dahle: wyzwala słowa. Mamy w języku słowo "oswoić" Uderzyło mnie jego znaczeniowe piękno O-swoić, czyli otoczyć sobą, do obcości siebie domieszać, żeby złagodzić, przełknąć. Tu oswajanie jest osłowieniem, mozołem małża, otaczającego sobą ziarno, które nie pozwala mu żyć. Ale przejście tej drogi owocuje rozwiązaniem.



  

autor: Gro Dahle
tytuł: Wojna
ilustracje: Kaia Dahle Nyhus
przekład: Paweł Urbanik
wydawnictwo: EneDueRabe
rok wydania: 2015
wiek: wedle potrzeby, +/- 7 lat
 

Komentarze

  1. o, tak...
    najtrudniejsze jednak, że to rodzaj lektury do wspólnego czytania z dzieckiem rodzice/rodzic
    a w sytuacji kryzysowej, ci są zwykle tak skupieni na własnym cierpieniu, na tej wojnie, do której dziecko nijak nie pasuje, będąc często równocześnie przedmiotem sporu, zawadą i psychoterapeutą
    paradoks, że takie tytuły powinni dziecku wkładać w ręce rodzice, jako narzędzie obrony przed nimi samymi
    dlatego zapewne książki Dahle/Nyhus tak bardzo bolą dorosłych

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci