Maryna gotuj pierogi!
Strzeliliśmy drugiego i - obym nie okazała się Kasandrą - ostatniego gola w tym Euro,a ja chciałabym napisać o pierogach. Trojako: o pierogach nomen omen ruskich, moich własnych, sdiełanych tymi rukami, dalej o książeczce Katarzyny Boguckiej z wydawnictwa Tatarak, w końcu o pierogach najmojejszego z poetów. Może kolejność będzie inna...
Do Boguckiej nie miałam stosunku żadnego. Niby znam "Modę" od Dwóch Sióstr, Pana Tralalińskiego z Wytwórni, malutkie książeczki z wierszykami polsko-klasycznymi również od DS. Ale nie pałałam nigdy żądzą posiadania. A tutaj niewielka książczyna. Już sobie wyobraziłam, jak się pięknie zestarzeje na półce. Niewielka, tak, jak na przykład "Złe sny" Oli Cieślak z Bony. Tekstem są u Boguckiej słowa piosenki o Maćku, żądnym pierogów i o leniwej Marynie, która nie ma ochoty na lepką pracę, więc posyła lubego po coraz to nowe składniki. Obraz opowiada historię relacji pary damsko-męskiej, relację, w której ona jest bierna i kapryśna, nic z siebie nie daje, a on naciera i dobija się, a dostaje jedynie wykręty.
Bogucka zrobiła tę niewielka książeczkę w ubogiej, ale pociągającej gamie barw. Okładka platynowo-złota i tylko kilka kolorów: musztardowy, chłodny beż, szary, biały. Czarne litery. Postaci jak z żurnala lat trzydziestych, wysmukłe, kapryśne. Maciej w garniturze w paski, Maryna w sukni z głębokim dekoltem, z główką w falach. Jako akcesoria kobiety eleganckiej - kot syjamski i chart. Art deco we wnętrzach i ornamentach. On natrętny czuły brutal, ona niezależna femme fatale. On działa, spełnia rozliczne żądania, ona omdlewająca, daleka. Zabawna książeczka-żart, udane połączenie przaśnego tekstu z wyrafinowanym obrazem. W finale on radzi sobie sam.
Akurat robiłam pierogi. Ruskie. Zobaczcie, udało mi się powielić pomysły Boguckiej :-)
A co na temat pierogów mówi poeta w trzeciej stacji poematu, zatytułowanej po prostu "Pierogi"? Właściwie trza byłoby przepisać cały, epicki fragment. Najlepiej sięgnąć do "Dwunastu stacji" i przekonać się samemu. Ale tutaj smaczne wprowadzenie w kleistą materię:
One to, odkąd sięgnął myślą, były rodziny trwałym
fundamentem, przy nich się spotykały nawet wrogie frakcje
i dla nich zawierano w piątki Pokój Boży.
Jedna tylko Babcia tak potrafiła je zgotować, że zasłynęły
nadzwyczajną mocą także wśród znajomych. A znane były
w kilku wersjach głównych odpowiednich według pory roku -
z nich najgłówniejsza to pierogi ruskie,
które smakować można
zarówno zimą, wiosną i jesienią, wyjąwszy kilka dni na początku lata,
A co na temat pierogów mówi poeta w trzeciej stacji poematu, zatytułowanej po prostu "Pierogi"? Właściwie trza byłoby przepisać cały, epicki fragment. Najlepiej sięgnąć do "Dwunastu stacji" i przekonać się samemu. Ale tutaj smaczne wprowadzenie w kleistą materię:
One to, odkąd sięgnął myślą, były rodziny trwałym
fundamentem, przy nich się spotykały nawet wrogie frakcje
i dla nich zawierano w piątki Pokój Boży.
Jedna tylko Babcia tak potrafiła je zgotować, że zasłynęły
nadzwyczajną mocą także wśród znajomych. A znane były
w kilku wersjach głównych odpowiednich według pory roku -
z nich najgłówniejsza to pierogi ruskie,
które smakować można
zarówno zimą, wiosną i jesienią, wyjąwszy kilka dni na początku lata,
kiedy nadchodzi czas młodej kartofli, nazbyt wodnistej
i przez to niezdatnej wcale do ich fabrykacji (...)
Pierogi robi się w kuchni, przy stole lub też przy blacie o wielkiej
powierzchni, na który sypie się tumany mąki, odpowiedniego koloru
pomiędzy śnieżnobiałym a lekko perłowym - taką kupić można
przy Milicyjskiej Bramie w dni parzyste. Należy przedtem
wstać już w środku nocy, ponieważ sprawa jest dosyć poważna,
wymagająca także przy okazji wielu poświęceń oraz postanowień.
(...)
Za Różyckiego dziękuję Kindze. Jeśli to czyta - posyłam całusy.
i przez to niezdatnej wcale do ich fabrykacji (...)
Pierogi robi się w kuchni, przy stole lub też przy blacie o wielkiej
powierzchni, na który sypie się tumany mąki, odpowiedniego koloru
pomiędzy śnieżnobiałym a lekko perłowym - taką kupić można
przy Milicyjskiej Bramie w dni parzyste. Należy przedtem
wstać już w środku nocy, ponieważ sprawa jest dosyć poważna,
wymagająca także przy okazji wielu poświęceń oraz postanowień.
(...)
Za Różyckiego dziękuję Kindze. Jeśli to czyta - posyłam całusy.
A na zakończenie, dla miodu nie mam dziś żadnej literackiej reminiscencji, prócz pana Woreczko. A jeśli zastanawiacie się, gdzie podział się miód z waszego dzieciństwa, obłędnie pachnący, ostry, wyciskający łzy przyjemności z oczu, to informuję, ze mam go ja. I wyjątkowo zapach i smak nie są podkręcone przez nostalgię, ale hiperrealne wręcz.
ilustracje: Katarzyna Bogucka
wydawnictwo: Tatarak
rok wydania: 2012
autor: Katarzyna Bogucka
tytuł: Maryna, gotuj pierogiilustracje: Katarzyna Bogucka
Miód to tylko taki z wiadra, albo z plastra wyssany. Jedno z piękniejszych wakacyjnych wspomnień:) Różyckiego właśnie skończyłam, pozwalając po raz kolejny porwać się smakowitym grom słów. Pierogi, wiadomo, tylko babcine:)
OdpowiedzUsuńTak, znów przyszedł czas na Tomasza R. jest niezawodny, jeśli trzeba poprawić mi nastrój.
OdpowiedzUsuńA przedwczoraj ratowałam się "Niekończąca się historia". Rany... Zapmnialam, jak doskonala to opowiesc.
A od M&M mam wlasna Alicje:-). Z ilustracjami Siemaszko. Cudownie poreczna ksiazeczka. Tak malo tekstu na stronie. Przytulnie z nia.
Miod z wiadra? Mialas takie zrodla? :-)
Pierogi u mnie mamusine nas spajaly.
Powtarzam apel: wrzuc cos wrzuc!
miod
OdpowiedzUsuńmoje skojarzenia dwuwektorowe no od teraz chyba juz trzywektorowe
pierwsze dzieciece bardzo kiedy z ciekawoscia chlopca malego podpatrywalem sasiada babci wybierajacego miod
drugie juzdorosle kiedy w zaciuszu ogrodu uczylem sie pszczol od strego madrego czlowieka dym siatka i jednak lek co bedzie gdy sie wyroja a i jeszcz kolegi ojcec robiacy cudowne miody pitne
no i nierpaskie wspomnienia miodne
miod
bajka o pszczole
brzeczenie nieznosnie mile
Wrzucę, wrzucę:) Właśnie ładuję baterie, bo mi wredny aparat odmówił posłuszeństwa. Jutro wrzucę nawet podwójnie:)
OdpowiedzUsuńObiecanki cacanki Zlota Bramo :-)
OdpowiedzUsuńAnonimie, sa miasta piekniejsze od Nieparyza, miod jest tam slodszy, a pszczoly nigdy nie zadla. Nawiasem mowiac, piekny motyw uzadlenia przez pszczole jako znak utraconej niewinnosci byl u Wilhelma Macha w "Zyciu duzym i malym". Mistyczka Sabina i maly chlopiec, ktory sie w niej podkochuje. Slodko-gorzka opowiesc.
Nigdy nie widzialam ula od srodka. Taki miod prosto od pszczoly pewnie jest zupelnie inny w smaku od sloikowego.
A wcale że nie:) Tylko zdjęcia mi się poprzewracały;) Masz rację, miód prosto od pszczoły ma niepowtarzalny smak! A ul od środka hmm... czysta matematyka;)
OdpowiedzUsuńa u nas na obiad ciocia gąska była, przepyszna, pieczona 6 godzin i podlewana ostatnie 3, mmm pychotka no i Janosch nam się przy okazji przypomniał:)
OdpowiedzUsuńZlota Bramo, ja chyba to czytalam... Poszukam w kazdym razie w internetowych zrodlach :-)
OdpowiedzUsuńDzien dobry Anonimie :-) Mis i tygrysek, lubiacy jesc? Gaska, moze jeszcze z watrobka pod skrzydelkiem?
A patrz, co przypadkiem znalazłam w sieci: http://www.rmichelson.com/Childrens-Book-Illustrators.html
OdpowiedzUsuńDoktora Seussa znam, ale reszta? Muszę obczaić bazę, czy jak to się tam mówi :)
OdpowiedzUsuń