Alek z ulicy Ptasiej

     Pisałam już o Tarninie Jerzego Szczygła. To książka, która w dzieciństwie wprowadziła mnie w temat drugiej wojny światowej. Przypomniała mi się jeszcze inna opowieść o wojnie z dzieciństwa - Wielka przygoda Kacpra Schmecka Alex Wedding - o najemnikach heskich wynajętych przez Anglików w amerykańskiej wojnie o niepodległość. Żołnierze walczący w dalekim kraju w nie swojej wojnie - ważny temat dzisiaj, kiedy pacyfikatorom z kraju, który od wojny dzieli dziesięć granic, zdarza się tu i tam znienacka otworzyć ogień do nieuzbrojonych mieszkańców.
     Uri Orlev, autor Wyspy na ulicy Ptasiej, to żydowski prozaik, autor dziecięcych książek. Urodził się w 1931 roku jako Jerzy Henryk Orłowski. Podczas wojny mieszkał w getcie warszawskim, później trafił do obozu w Bergen-Belzen, tego samego, w którym zginęła Anna Frank. W 1990 roku dostał nagrodę im. Hansa Christiana Andersena, w 1996 roku nagrodę im. Jerzego Korczaka, Wyspa... wciągnięta jest na honorową listę IBBY. W 1997 roku została sfilmowana. Książkę w 1990 roku wydała Nasza Księgarnia, w 2010 roku wznowiło poznańskie wydawnictwo Media Rodzina. Orleva znam z ksiązki Babcia robi na drutach, picture booka stworzonego wspólnie z Martą Ignerską, autorką ilustracji.
     Alek, bohater Orleva, mieszka w getcie w Warszawie. Ma jedenaście lat. Matka zniknęła, pozostał mu ojciec i stary Boruch, przyjaciel ojca. No i Śnieżka, biała myszka. W domu w getcie współdzielą schron i kryjówkę z zapasami z inną wielodzietną rodziną, obaj pracują w fabryce. Chłopiec umie ukrywać się, dochowywać tajemnicy. Męską wspólnotę ojca i synka w przerażający sposób cementuje nauka strzelania z pistoletu. Pewnego dnia przydarza się obława. W dramatycznie krótkiej chwili podjęta zostaje decyzja: który z dwóch mężczyzn, idąc na śmierć, zwiększy szanse Alka na uratowanie się. Dzieciak ma biec do zrujnowanego domu przy ulicy Ptasiej i schować się w piwnicy do powrotu ojca.
    Czekanie przedłuża się, chłopiec wraca do domu po rzeczy. Pierwszy szok i wściekłość: żydowska rodzina przywłaszczyła sobie wszystkie zapasy. Mały chłopiec zdany jest wyłącznie na siebie. 
     W opuszczonych domach szuka żywności, ciepłych ubrań, książek. Przenosi się z piwnicy na zrujnowane piętro. Czasem próbuje żyć nie jak uciekinier, żywy cel dla Niemców, towar dla szmalcowników, ale jak zwyczajny chłopiec: przekrada się przez granicę getta i idzie na ślizgawkę. Dom, w którym się ukrywa, stoi tuż przy murze. Naprzeciwko, a wskutek istnienia muru nieskończenie odległy, stoi polski dom, w którym mieszka dziewczynka. Obserwując ją samotny Alek ma poczucie, że nie jest sam. Zaradny, jest w stanie nieść pomoc rannemu żołnierzowi. Ponieważ bohaterem jest dziecko, które czasem umie zapomnieć o zgrozie wojny, robienie niektórych rzeczy staje się przygodą. Tym bardziej, że Alek czyta i lubi najsłynniejszą książkę Daniela Defoe... Dziecięcy robinson warszawski - dorosłym był na przykład Szpilman - właśnie nim jest Alek. 

     Chłopiec często wymyka się śmierci właśnie dlatego, że to, co robi i jak żyje, jest nieprawdopodobne. Ryzykuje, blefuje, jest bezczelny i opanowany. Co z rozpaczą, tęsknotą? Alek odsuwa je na później, bo póki co jest zadanie do wypełnienia. Bardziej pomaga strach, który przynagla dziecięce nogi do biegu. Wspomniałam o Annie Frank, bo dziennik opisujący ukrywanie się młodziutkiej Żydówki zawiera ten sam heroizm, te same przejmujące przebłyski radości, co książka Orleva. Narracja, prowadzona z punktu widzenia chłopca, jest prosta, sucha. Wierzymy jej. 
A dorośli w tej opowieści? Jest całe spektrum zachowań: egoizm, chciwość, okrucieństwo, obojętność, strach o życie własne, strach o życie bliskich, który popycha do złego, bezgraniczne poświęcenie. 


      

Komentarze

  1. Moje pierwsze wojenne lektury były przeznaczone dla dorosłych, podkradałam je tacie z biblioteczki. Od prawie roku nie potrafię już czytać niczego o wojnie, chyba za długo "siedziałam" w temacie i za dużo tego było. A z książek dla młodszym mogę Ci polecić cykl Wiktora Zawady: "Wielka wojna z czarną flagą”, "Kaktusy z Zielonej ulicy" i „Leśna szkoła strzelca Kaktusa".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry, Złota Bramo :D
    Nie czytałam książek, o których wspominasz... rozejrzę sie za nimi :D
    Ale za to pamiętam, a nie wymieniłam ksiażki "Na niby i naprawdę" - znasz może?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaktusy sa zupelnie wyjatkowe na klatce w bloku pozyczalismy sobie tak samo jak wtedy niezywkle zupelnie ksiazki jak np trylogie rodzinna Roleczek

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieparyżanko, tego nie znam. Rozejrzę się w wirtualnych odmętach:)Dobrze Anonim prawi, Kaktusy są wyjątkowe:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zazdrosna o nawiązane beze mnie czytelnicze porozumienie! :D
    "Na klatce w bloku" - jak uroczo! Ile ty masz lat, Anonimie? :D
    A zdradź, Złota Bramo, dlaczego siedziałaś w temacie?

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak jakoś przypadkiem wyszło;) W podstawówce miałam lekcje na tzw. dwie zmiany. Rodzice szli rano do pracy a ja zostałam w domu, bo lekcje zaczynały się np. o 11.45. I żeby się nie nudzić grzebałam w biblioteczce. Tata pasjami czytał książki wojenne, więc też się zainteresowałam. Zaczęłam niezbyt fortunnie, bo od wspomnień więźniów obozów koncentracyjnych. Wstrząsająca lektura, uzupełniona zdjęciami i rysunkami. I tak od słowa do słowa przez wiele lat czytałam i oglądałam wszystko, co na temat zbrodniczej machiny się ukazało. Równolegle zgłębiałam historię i kulturę Żydów. Aż do ubiegłej zimy, kiedy to zaczęłam czytać książkę, której do dziś nie skończyłam. I nie wiem, kiedy skończę, bo na razie nie jestem w stanie wchłonąć kolejnej dawki okrucieństwa.

    OdpowiedzUsuń
  7. O, Złota Bramo. Ja też wiele razy czytałam nie to, co powinnam. A za powiesz, co to za książka?
    Wielka szkoda, że w zasadzie tylko temat drugiej wojny się uleżał i jest względnie jednoznaczny jeśli chodzi o winnych i ofiary, tak, że można względnie spokojnie o tym mówić. A jest wiele wojen, na które powinniśmy być wrażliwi. Znam książkę "Ela Sanela" o dziewczynce wychowywanej w Polsce, której rodzinę dotknęła wojna na Bałkanach. I niewiele więcej mi do głowy przychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Musiałabym poszperać trochę w pamięci, albo na półkach, może o innych wojnach też by się coś znalazło. A czytać zaczęłam z ciekawości "Człowieka, który wkradł się do Auschwitz."

    OdpowiedzUsuń
  9. Mną wstrząsnęła książka Christophera Browninga "Pamięć przetrwania", wydana jakiś czas temu przez Czarne. Był w niej poruszony ten sam problem, co w "Uśmiechu Pol Pota" Idlinga: zlekceważenie relacji żydowskich uczestników Zagłady (u Idlinga ofiar reżimu Pol Pota), osłabienie ich wiarygodności w procesie wytoczonym oprawcom ze względu na niespójność.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci