Gdzie jest moja siostra? Poszukajmy.


      W te dni najpiękniejsze, gdzieś w Europie Środka - jak mówi Arcypoeta, bliżej końca maja, niż jego początku, gdy żółte głowy mniszków zbielały i zrobiły się puchate, co nie jest tu bynajmniej oznaką starczego uwiądu... W te dni więc, całe od poranka do nocy jak deser, kiedy rośliny oszalały z pośpiechu i gdy jednocześnie, prędko, żeby zdążyć na matury, zakwitły kasztanowce, chwilę później bzy (a wszystko piękne, co ma kolor fioletowy), czarny bez i głóg, ogórki leżały w stertach, czekając na zaprawienie, komary w byle zbiorniku wydawały na świat kolejne pokolenie, zresztą dużo większe stworzenia również miotały się dzień i noc, jakby ta wiosna miała być ostatnią, w te dni zgubiło mi się natchnienie. Może wywiało je tam, gdzie go szukał Innocenti w The Last Resort. Może słodycz doświadczania wygoniła refleksję. A może moje zacukanie to pochwała mocy tej książki, będącej potencją, nadmiarem, wcieleniem natura naturans. Pisać o książce Svena Nordqvista Gdzie jest moja siostra? zaczęłam tutaj.
Po kolejnym oglądaniu książki mój wzrok padł na oparcie dziadkowego fotela, lśniące, gładkie drewno, szczebelki odciskające się na tkaninie...

 
Sflaczała fajka
     
     O czym jest ta książka? O małym myszu, któremu gdzieś znikła siostrzyczka. Nie pierwszy raz zresztą wycięła takiego psikusa. Czy siostry, gdy znikają, chcą, żeby ich szukać? Cóż, to zależy. Jeśli idą do swojej tajnej kryjówki, to nie. Ale czasami trzeba pokazać im, że jest się gotowym na wyprawę... Ale tylko spróbujcie - mówi obrazem Nordqvist - zrobić krok za próg domu. Już przepadliście. Już was zagarnął świat. 
     Mysz z dziadkiem ruszają na poszukiwania. Czeka na nich balon zrobiony z gruszki z gondolą z filiżanki. Czeka na nas, jesteśmy mali, zmieścimy się. Wspinamy się na konar drzewa, żegnają nas mukle i ptasie zgromadzenie. Ale nie wszyscy zwracają na nas uwagę, ruchliwe życie pełza we wszystkie strony, fruwa i zaleca się do siebie. Kury grają w karty, w domku na drzewie żaba opowiada coś zaaferowanym ptakom. 
     Lecimy blisko chmur - zastanawialiście się, czym one są? Może to zwały bitej śmietany, jedzone przez księżniczki w sukniach z pienistobiałej koronki? A może dym z cygara długowłosej blondynki, której pukle rozwiewa wiatr? W dole pofałdowany kraj, który, och tak! przypomina nam niderlandzkie pejzaże malowane z kpiącą czułością. Perspektywa powietrzna, z jakiej spoglądamy, pozwala objąć wzrokiem cudną schludność maleńkich miasteczek z kościelną wieżą w centrum, zabawnie zmultiplikowanych, poletka i łąki, drogi wiodące w przód i w przód, stada owiec i krowy. Chwileczkę, co robią krowy? 



     Karta za kartą przewracją się, lecimy nad górską przepaścią, ledwie unikamy zagarnięcia przez krowi jęzor - jesteśmy wszak kruszynką, której lot może zmienić machnięcie krowiego ogona. My, podróżnicy, jesteśmy obiektem podziwu turystów i miejscowych: cóż, bardzo chcielibyśmy zostać w waszym mieście nieco dłużej, może nawet na trochę zamieszkać (tak wysoko, by obserwować koty grzejące się na dachach) ale kawał świata jeszcze do przepatrzenia!





     Balon leci naprzód, rozglądamy się za siostrzyczką. Jednak obiecujemy sobie wrócić kiedyś do tego zamku, w którym dworny kawaler rozgrywa z damą karcianą partię samymi sercami. Trochę naszego serca zostaje nad spokojną zatoką, ociupinka przy każdym śmiesznym stateczku, znaczny kawałek przy budce z lodami. Dalej, wciąż dalej. Porywająca przygoda budzi wiele uczuć: ekscytację, melancholię, rozbawienie, przestrach, niedowierzanie. Grzeje nas słońce, owiewa wiatr, czujemy wilgotny chłód lasu. Wyruszyliśmy o poranku, słońce świeciło nam nad głowami, a teraz zachodzi. Czy podróż się skończy? Czy skończy się szczęśliwie?

     Nordqvist ewokuje obrazem tyle doznań. Całość książki przynosi klasyczną pełnię przygody: od wyjścia za próg, poprzez mrowie awantur i obserwacji, aż po słodycz powrotu do domu. Odyseja (myszoseja) cudownie uzupełniana jest przez tekst, lekki, niedosłowny, porywający. Tak naprawdę otwierając tę książkę, za każdym razem możemy podjąć inną wyprawę, bo dróg i kierunków u Nordqvista jest niesłychana obfitość. Spróbujcie za każdym razem podążać palcem po jakiejś drodze, będziecie zaskoczeni, dokąd was zaprowadzą. Dla niesłychanie uważnych czułych poszukiwaczy na każdej karcie skrywa się skarb...* 
     Każdy fragment strony eksploduje karnawałowym na opak. Cudownie radosne impossibilia - pięcionogie świnie, żaby grające w ping-ponga, pancerne ślimaki, mechanizm wykorzystywania tęczy, brzydkie damy i pokraczni kawalerowie - cała ta bosko nonsensowna hałasta to wielka pochwała wyobraźni. Świat opowieści anarchicznie rozrasta się w dal i w głąb, Nordqvist wspaniale wykorzystuje klasyczny repertuar chwytów świata na opak: bawi się proporcjami, zrywa z ontologiczną stałością rzeczy, tworzy chimery. Z tyłu głowy mamy nazwiska: Bosch, Brueghel, Escher. Wierzcie mi, sto różnych doznań przynosi przechodzenie od szczegółu do ogółu, spoglądanie całościowe i fragmentaryczne.
     A jak sensualnie u Nordqvista! Różne odmiany światła i błękitu nieba, krągłości gruszek, soczysta zieleń trawy, mroczna zieleń lasu. Porównajcie wspaniałe światło wpadające przez okno na pierwszym rysunku, ze światłem otwartej przestrzeni! A jak płynnie przechodzimy z jednego mikroświata do drugiego. Każdą fakturę oddaje rysownik z godną podziwu pieczołowitością.
     Natomiast mniszek, ten hołubiony przez Nordqvista słoneczny chwast, wam może posłużyć jako materiał na wianek lub surowiec na sałatkę. A w tej książce ma sto różnych zastosowań!



     

     Zamieszczone przeze mnie zdjęcia przedstawiają niewielkie fragmenty obrazów. Największa radość - samemu łowić szczegóły i wracać do ulubionych miejsc.     

* Bo tak naprawdę balansujemy między celowym lotem - poszukiwaniem, a odysejskim odwlekaniem  końca przygody.












autor: Sven Nordqvist
tytuł: Gdzie jest moja siostra?
przekład: Hanna Dymel-Trzebiatowska
ilustracje: Sven Nordqvist
wydawnictwo: Ene-due-rabe
rok wydania: 2008, 2012

Komentarze

  1. Ale co to za książka?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało podczytuję w sieci, szczęśliwie trafiłam dziś do Ciebie! Wrócę - jak magnes działa Twoja wrażliwość i lekki język:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, czytanie takich słów powoduje, że chce się pisać więcej i lepiej! Zapraszam, w Nieparyżu lato, owady brzęczą, zapach lip unosi się w powietrzu, a dobre książki czekają!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci

Dziesięć książek na Dzień Dziecka