Książki o nocy cz.2 Gdzie jest noc

Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
Śmierć większa, a Noc mniejsza


Dawno temu wpadł mi w ręce Nochal czarodziej Agnieszki Wolny-Hamkało. Wydana przez Format wierszowana historia o łasym na bajki miejskim czarodzieju, jednocześnie wdzięczna i paskudna, wyrwała ze mnie wielokrotne i wielkie "co co co". Od wtedy jestem fanką jej poczucia humoru: śmierdzi miksturą jak szczurzy rosołek / w którym się mieści spleśniały podołek / pomidor sprzed roku i glucior kapusty / dwie glisty, jęk kota i serce langusty
Błogością napełnia mnie myśl, że od 2007 roku, mimo faktu, że poezja nie jest dla nas chlebem powszednim, ukazało się kilka jej książek. Między innymi Gdzie jest noc, połamany w książkę wiersz, zainspirowany dziecięcym pytaniem, gdzie się chowa noc, kiedy jej nie ma. Nie całkiem dziecięca książka, ale ani Poetka, ani wydająca jej książki Marta Lipczyńska-Gil z Hokus-Pokus, nie przepadają za ścisłymi kwalifikacjami wiekowymi. Komu w ręce wpadnie. 



Żyjemy za dnia i jest on dla nas dość oczywisty, szybko pozbywa się tajemnicy. A kiedy noc jest, nas zazwyczaj nie ma, bo śpimy. Kiedy się budzimy, kiedy nie śpi dziecko, ona znika. Ale czym jest? Jaka jest? Składa się z braku: światła, dźwięku i ruchu, świadomości? To tylko negacja? Schyłek? Czy odwrotnie - preliminaria? Jakie dosłowne/metaforyczne ciemności i ciemnostki są jej manifestacją? 

Ucieka pod liście,
śpi pod piaskownicą.

Dajemy jej postać bliskokobiecą, to jakoś oczywiste i to nie tylko przez rodzimą gramatykę. W mitologiach bardzo często stoi: silny, jurny, słoneczny, wysłowiony ON dzień i zwiewnie poetycka ONA noc. Jedno jest mniej więcej pewne: u tej poetki jest bardziej miejska.

zapada się w studni,
liczy żebra mostom,
spaceruje po dnie.

Idealnie, kiedy bytujemy w nocy dobrowolnie, pracując lub się bawiąc. Zgroza ogarnia wówczas, kiedy na przykład łapie nas bezsenność albo choroba. Snują się skojarzenia tego, co rozległe i intymnie maleńkie, żartobliwe i mocno poważne. Liczenie żeber jest i cielesne, i czułe, i trochę mówi o śmiertelności, a Śmierć to starsza siostra nocy, podobno piękniejsza - mówił Gałczyński. Podobnie jak Literacka Kavka odczytałam fragment z liczeniem żeber mostom jako sugestię bycia po niewłaściwej stronie mostu tuż przed albo już po

Na dnie kubków z herbatą,
w ostatnich scenach filmów
można ją spotkać.
Na stacjach bezludnych tankuje do pełna.

Podoba mi się, jak zwyczajność ześlizguje się tu w ekscentryczność, brzydota ładnieje, a ładność traci ckliwy charakter. W, pod, na obok, za - wyobraźnia chce udosłownić, intelekt przenosi w metaforyczne. Wyobrażam sobie, jak poruszający dla mnie - dziecięcego odbiorcy - byłby taki obraz: 

W dziurce przy obojczyku 
pewnej chudej pani.
Pod szalikiem z lisa
w pudełku na strychu
czeka na swój moment.

Jak wiecie, nie jestem przeciwnikiem poruszeń, tym bardziej, że skuteczne poetyckie obrazy są jak nasiona - zmieniają się w nas. Niektóre doskwierają jak afta, inne są jak smaczny orzeszek, ale pewne jest, że trwaja dużo dłużej niż sama lektura. Ciepły rodzic obok, towarzyszący w niej, potrafi odchuchać i odeśmiać zbyt dużą książkę. Głośne czytanie pomoże poza tym wydobyć minimalną, ale jednak, ilość rymu i rytmu.     
Maria Ekier podkręca ten wiersz ciemnymi ilustracjami. Okruchy, fragmenty i sugestie, ślady i powidoki. No i księżyc w pełni, żeby przyklepać. Doceni to starszy odbiorca, którego samodzielnej lektury nie przytłoczą naiwne obrazy. Poza tym format książki, poręcznie drobny, w sam raz na jeden nieduży wiersz, bez pretensjonalnej pustki stron. 


 
Jeśli o poezji, a dokładniej o prozie poetyckiej mowa, zrobiona przeze mnie mottem poprzedniego wpisu Noc lipcowa Brunona Schulza wcale nie jest moim ulubionym kawałkiem tego pisarza. W tym opowiadaniu cudowna zazwyczaj redundancja Schulza zalatuje pustosłowiem, „samo sedno” powstające na oczach czytającego w samoprzędącej się opowieści, jest dręcząco rozmyte. Niemniej Schulz, który w większości przypadków bardzo kompetentnie łapał noc w słowa, pojawił się tu nie bez przyczyny. Po prostu przy lekturze ich obojga, Wolny-Hamkało i Schulza, mam dojmujące poczucie ulgi, że odwalają za mnie robotę. Nie myślę "ale to odkrywcze", a  "jak dobrze, że ktoś to za mnie powiedział". Cudza poezja jako proteza dla niedoskonałego języka? Brzmi trochę pretensjonalnie, ważne że działa.  

Poprzedni wpis był o Awarii w elektrowni. A kolejny? Ciekawe czyje wykute w peerelu serce poruszy. 

    
        
Tytuł: Gdzie jest noc
Autorka wiersza: Agnieszka Wolny-Hamkało
Autorka ilustracji: Maria Ekier
Wydawnictwo: Hokus-Pokus
Rok wydania: 2019
Wiek: +/-3
    
 
  



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci