Oj, Aniu...

     Niedawno czytałam inspirującą książkę Grzegorza Leszczyńskiego Bunt czytelników. Proza inicjacyjna netgeneracji. Ożywcza lektura! Ktoś dorosły, wykształcony, kto otwarcie stwierdza, że kanon lektur powinien odbijać rzeczywistość ważną dla młodego czytelnika, a nie istotną z punktu widzenia potrzeb dorosłych, ojczyzny, abstrakcyjnego systemu wartości. No zaiste... Jeśli dorosły pisarz chciałby lekturą pomóc młodemu czytelnikowi, może to zrobić w jeden sposób: tworząc mu lustro, w którym zdoła się on przejrzeć. Zadania przed literaturą ważne: dobra proza młodzieżowa jest antropologicznie wyczulona na spotkanie z Innym, jest społecznie aktualna - odbija rzeczywiste problemy dorastających ludzi.
     A to ważne, bo pierwsze spotkania z książką tworzą grunt, z którego wyrastają dalsze lekturowe wybory. Jeśli młody człowiek nie będzie w stanie zinterioryzować treści, nie uzna aktu lektury za wartościowy... Czy oznacza to przypochlebianie się niedojrzałym ludziom, którzy gusta i systemy wartości mają nieukształtowane? Nie sądzę. Konkluzja dalej.
    Zanim przeczytałam książkę Leszczyńskiego, porządkowałam sobie wrażenia płynące z lektury tak zwanej młodzieżówki. WAB, Akapit Press, łódzka Literatura, Znak - wiodą prym w sprzedawaniu młodym ludziom luster odbijających tak zwaną współczesność. Dlaczego tak zwaną? Bo fakt, iż w powieści pojawia się współczesny nastolatek, nie jest równoznaczny z tym, iż autorzy rysują portrety realistyczne, a nie obrazki życzeniowe.
     Mieszaniną sztuczności i całkiem dobrze podpatrzonej wrażliwości nastolatków jest powieść Ania Barbary Ciwoniuk. Ania, główna bohaterka, mówi do nas w pierwszej osobie. To taka strasznie poukładana dziewczyna. Trzynastolatka, która systematycznie się uczy, pomaga mamie aż do przesady, nie stroi i nie maluje, na kwestię intymnych zbliżeń z chłopakiem patrzy z nieufnością (nawet jeśli to tylko trzymanie za rękę albo pierwszy pocałunek). W porządku - to wiek, w którym jeszcze nie szaleją hormony i bohaterka nie czuje cielesnego dygotu, a seks wchodzi w grę tylko jako element presji rówieśników i kultury*. Zresztą jest taki jeden chłopak, który Anię ciekawi, kolega z klasy, ma na imię Igor** Coś emocjonującego między nimi będzie się działo.
     Powyższa charakterystyka nie poraziła nienaturalnością? Dodam więc - na litość boską! - że trzynastoletnia bohaterka z własnej woli robi "prasówkę" i ogląda wiadomości! Ania i Igor zachwycają się Kapuścińskim i oglądają "Gandhiego" (a przedtem czytają o nim, bo to ciekawy człowiek)! Kolejny problem książki: rodzina Ani debatuje, co zrobić z ponoć niesamodzielnym już życiowo dziadkiem - wybór pada na dom seniora. O ile wierzę w odruch serca, który nakazuje wnukom walczyć z rodzicami o godność dziadka wyrzuconego z życia rodziny, o tyle kompletnie nie przekonują mnie drobiazgowe Anine analizy sytuacji dziadka dyktowane jej głęboką intuicją i przekonanie o bezproblemowości życia ze starszym panem. Życie nie jest tylko różowe, niezależnie od serc i powinności. 
     Ania mieszka z mamą i młodszym bratem. Tutaj powiew autentycznych emocji - młodsze rodzeństwo to często wrzód na tyłku nastolatka, więc Jasiek to obiekt frustracji dziewczynki. Przymusowa opieka wywołuje złość Ani. Jednak prawdziwie wyglądają też porywy czułości w stosunku do braciszka - kiedy ten sobie nie radzi z prześladowcami. Ania ma również starszego brata, studenta Daniela. Bezrozumna lojalność i histeryczny podziw pojawiają się w momencie, gdy Ania o nim myśli - niemal każdy, kto ma starsze rodzeństwo, wie, co to za relacje. To właśnie ów starszy brat mocno w historii namiesza.
     Bo oto pojawia się dziewczyna-wywłoka, Karolina, wyzywająco ubrana, umalowana, pyskata. I ona chce tego idealnego braciszka wrobić w ciążę. A przecież spała z tyloma facetami! Uwierzyć wywłoce, która wstrząsa podwalinami świata Ani, czy podziwianemu bratu? Daniel zachowuje się jak gnojek, kompletnie wypiera fakt, że zostanie ojcem. Użył dziewczęcego ciała bez zabezpieczenia - pojawiają się konsekwencje. 
     I tutaj coś o goryczy, która mogłaby w powieści zabrzmieć: gdzie jest ojciec, który w swoim czasie powinien odbyć z synem poważną rozmowę? Tatuś buja się po świecie, bo jest podróżnikiem. I nie jest, o dziwo, postacią negatywną, mimo że zwalił na żonę ciężar opieki nad trójką dzieci. Ma prawo realizować pasje, czyż nie? W idealny sposób rolę mężczyzny domu gra dziadek. Ach ci dziadkowie! Nigdy nie egoistyczni, zawsze właściwie postępujący... U Ciwoniuk to słodka norma. Z jednej więc strony pisarka poddaje krytyce rodzinę, która odrzuca seniorów, a z drugiej naturalną rzeczą jest omnipotencja matki i jej zgoda na wyjazdy ojca - rozbicie rodziny.
     Jakkolwiek postawę matki wobec ciężarnej Karoliny cechuje przekonanie, że jednym z elementów patologii, z której się ona wywodzi, jest obecność życia seksualnego u młodych ludzi (osiemnasto-dziewiętnastolatków!), to wykazuje pełną spokoju opiekuńczość. Staje po stronie bezradnej przyszłej matki dziecka, bo to ona w danej chwili ma trudniej, nie jej syn. Chwalebną i niefałszywą rzeczą jest też społeczna wrażliwość, która zabrania segregować ludzi.
     Jednak jeden z wywodów mnie zastanawia: chłopacy, którzy spali z Karoliną, określani są jako "mali cwani macho", którym nie spieszy się do ojcostwa, więc się zabezpieczają. Jaką radę ma taka matka dla syna? Unikać seksu do momentu, aż będzie gotów założyć rodzinę, bo zabezpieczanie się źle świadczy o mężczyźnie? Nie rozumiem tu intencji Ciwoniuk.
     Tym, co unosi mi brwi do nieba jest umieszczanie w ustach nastolatków takich kwestii, które wypowiedzieć mógłby ktoś bardzo dojrzały emocjonalnie. Być może tak myśleć należy, ale czy wyważone sądy i trafna ocena sytuacji to najistotniejsze cechy nastolatka? Można by sądzić, że młodzi ludzie nie bywają małostkowi, chwiejni w ocenach, że nie formują osobowości na gorącym sprzeciwie, że nie są diabelnie lojalni - nawet gdy sprawa jest zła... O, wściekle wrażliwy Holdenie Caufieldzie, miotany sprzecznymi impulsami! Wieczny cudzysłów - to doskwiera książkowym bohaterom literatury młodzieżowej.
     Do kogo więc mówi ta trzynastoletnia bohaterka? Kto zechce jej słuchać? Jest jak kukiełka, której sznurki za bardzo widać. Igor także jest chłopięcym brylantem, jeszcze rozsądniejszym od Ani. Dzieci idealne. Nic, tylko naśladować. Momenty postulatywnej martwoty przeplatają się z obrazami autentycznymi, jednak autorka bardzo mocno przyciska klawisz dydaktyzmu. Nie jestem przekonana, czy szesnastolatki zobaczą tu siebie. A szkoda, bo ciężar problemów duży i wart dobrego opowiedzenia... 

Zastanawiam się: lepsza fantazmatyczna i nieco odrealniona proza realistyczna, czy fantasy uczciwie stawiająca na dobrą zabawę, oferująca szereg inicjacji, które przechodzi się z bohaterami? 


* Można by przypuścić, że polskie nastolatki "tego" nie robią, a jeśli robią, to bez przyjemności. Sfera ciała jest istotna u nastolatków. Jeśli już dydaktyka, to przez wyczulenie młodych na potrzebę kontroli w jakim wieku, kogo i jak się dotyka, a nie przez kompletne pomijanie piękna cielesnego obcowania. Ewenementem jest tu Onichimowska, która nie dość, że pisze o seksie młodych ludzi, to o zgrozo, wiąże go z przyjemnością! zakochanie to dla niej nie tylko motyle w brzuchu, ale czułość i erotyka
 **  Poznaliśmy go w powieści Barbary Ciwoniuk "Igor". "Ania" i "Igor" to dwie komplementarne historie, w "Igorze" o pewnych wydarzeniach opowiada on sam, w "Ani" - przedstawiana wyżej bohaterka. Ich znajomość obserwujemy więc z punktu widzenia obojga.

Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawcy

autor: Barbara Ciwoniuk
tytuł: Ania
seria: Plus minus 16
wydawnictwo: Literatura
rok wydania: 2013




Komentarze

  1. Czasem trudno za Tobą nadążyć. Takie skróty myślowe masz i jak się książki nie czytało, to problem zrozumieć, co chcesz powiedzieć:)
    ja też bym chętnie się wzięła za młodzieżówkę, ale czasu na to nie widzę u siebie przy czwórce dzieci. Tym trudniej będzie mi przełknąć fakt, że nastolatki moje kiedyś zaczną czytać bez mojej wprzódy kontroli treści... Nie znam dobrych blogów o książkach młodzieżowych. Może Ty znasz jakieś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kojarzę jeden blog, ale nazwy nie pomnę... postaram się pogrzebać w necie!
    I już uspójniam, uspójniam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba chybiony pomysł, żeby narratorką była 13-latka. Obserwuję 12-latków w klasie mojej córki. Chłopcy i dziewczyny to jeszcze dwa osobne światy. Dopiero zbierają się na odwagę, żeby się do siebie odezwać na przerwie, a co dopiero mówić o czymś więcej. Wbrew pozorom dzieci nie dojrzewają teraz wcześniej. Jeżeli te procesy nie zostaną zaburzone przez medialny szum wokół wcześniejszej inicjacji i wpływ środowiska, wszystko toczy się swoim tempem jak dawniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym, co piszesz o narratorce.
      W gimnazjum pierwszaki jeszcze dość poczciwe. Trzynastolatki zdecydowanie uczą się jeszcze nie z wyboru, tylko z posłuszeństwa.
      Dojrzewanie - jakie właściwie? Płciowe wyprzedza emocjonalne, a czyny, które kiedyś znamionowały dojrzałość, jednak pojawiają się wcześniej. Mi zdarza się, że źle oceniam wiek dziewczynek, bo daję im więcej lat niż mają.
      Wielka rola rodziców, żeby nie strasząc tłumaczyć, że to nie tylko "fajnie" ale odpowiedzialnie być musi z drugim człowiekiem.
      Inicjacje są różne, nie tylko seksualna. I niestety, inicjacje w męskość na przykład gdzieś wywiało. Tatusiowie często nie czują misji, a mamy nie załatwią sprawy. Pozostają koledzy, telewizja, internet...

      Usuń
    2. Dotknął nas prawdopodobnie kryzys wychowania. Rodzice nie mają czasu lub nie widzą sensu w wychowywaniu swoich dzieci. Robią to za nich rówieśnicy i media. Dziewczynki, o których piszesz to często produkt takiej medialnej kreacji. Spod spodu przebija jeszcze mała dziewczynka, ale ubiór, makijaż i zachowanie są z zupełnie innej bajki. Widzę w tym objaw nieporadnego, samotnego zmagania się z dojrzewaniem. Niemy krzyk o uwagę.
      Kryzys męskości również robi swoje. Ojcowie sprzed ekranów i konsoli nie pokażą swoim synom jak rąbać drewno czy naprawić rower.

      Usuń
    3. Zgadzam się. Zbyt wiele rzeczy zastępuje uwagę rodziców. No i o ile matki są tutaj jednak społecznie "na cenzurowanym" - liczy się na ich "instynkt macierzyński" i umiejętność ogarnięcia wszystkiego, to ojcowie są od zarabiania pieniędzy i weekendowych kontaktów. Może jestem niesprawiedliwa, widzę wielu fajnych tatusiów, którzy fajnie i stale zajmują się MALUCHAMI (za czasów mego dzieciństwa było to rzadsze), ale też wiele jest mam, które mają pieniądze, ale nie mają wsparcia...

      Usuń
  4. Ale mnie zafrapowalas serio, no przeczytam to, choc dla mnie sednem sprawy jest twoja cenna uwaga o zasadach gry, fantasy jest bardziej szczere w tej problematyce
    A co na świeta czytać, ja poprawiam sobie zycie Gąbczakiem Rudolfem Fabickiej, zaskoczona??? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ nie :D Rudolf fajny, choć zdecydowanie słabszy od genialnej inspiracji, której autorka zmarła kilka dni temu, myślę o Adrianie Mole'a i Sue Townsend... Czytaj Leszczyńskeigo, Anonimie, on wierzy, że książki mogą zmienić człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedys kiedy bede mial tyle ksiazek w glowie co ty przestane zachwycac sie podrobkami :(( jestem w szoku po Adrianie, naprawde, oby ksiazki zmienialy ludzi oby odnalezc w sobie delikatna wrazliwosc na ksiazki

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny i ciekawy wpis. W Paryżu jest naprawdę pięknie i rewelacyjnie! Cudowne i pełne seksu miasto!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super recenzja. Po twoich recenzjach mam ochotę na każdą książkę. Genialnie je opisujesz. Mam nadzieję, że kiedyś ta książka trafi w moje ręce. I faktycznie miłość to nie tylko erotyka, ale też uczucia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci

Dziesięć książek na Dzień Dziecka