KOALA NIE POZWALA - na co właściwie? Emilia Dziubak i Rafał Witek
Dziś znów (bo tu poprzednio) książka z Bajki i z kartonu dla - ?
W nawiązaniu do posta o Myszce doniosła obserwacja: choć koty, psy i misie w literaturze dziecięcej nadal trzymają się mocno, pandy, koale, słonie i pingwiny wysuwają się na prowadzenie. Oraz inni mniej oczywiści zwierzęcy bohaterowie. Takie jeszcze dobre zjawisko obserwuję, jeśli o kartony chodzi: coraz więcej książek dla tych rocznych-dwu-trzyletnich tworzonych jest tak, żeby nie wyczerpywać się w doraźnym użyciu. To dobra ekonomia. Po polubieniu, z książką można dorastać i używać jej na coraz to nowe
sposoby. Albo zaprosić do współużywania starsze rodzeństwo, o ile nie
będzie miało uprzedzeń w rodzaju "nie tknę książki dla maluszków"*.
Takoż właśnie jest i z tym kartonem. Koala nie pozwala to jest książka psotna. Zrobiona przez Rafała Witka i Emilię Dziubak. On układał, ekhem, instrukcję obsługi koali, czy też lepiej, zasady współpracy z koalą w postaci rymowanych haseł-zasad, ona zrobiła tę książkę do patrzenia i do śmiania się. Lubię taką Emilię Dziubak. Taką, czyli starannie obmyślającą dowcipne scenki, niezbywającą małego widza ładną, ale czasami monotonną i niewiele wnoszącą ornamentyką**. Jak zwykle u niej - światło przeświecające przez liście, krajobrazy i te mordeczki zabawne.
Jak w Myszce, mamy tu zwierzoludzia. Koala co prawda je liście, ale jada także ciasteczka z lukrem. Daje koncerty, czyta książkę, uprawia ogródek. Śpi w łóżeczku, leży w leżaku. Nosi badeje w groszki, piżamę i hipsterski sweter w paski. W książce mamy, co prawda, dziecko, ale ten namolny rozczochraniec, który się przy koali kręci, wcale nie jest mu do szczęścia potrzebny. Oryginalna i bardzo sensowna jest przekora książeczki, której krzepiąco zgryźliwy humor opiera się na negacji. Rozkoszna powierzchowność łagodnej przytulanki to jest pozór; koala nie lubi ani tulenia, ani tresury, a na zabawę zgadza się pod pewnymi warunkami. Jest egocentryczny, leniwy i wygodnicki.
Oczywiście nikt na serio nie pomyśli o zaprzyjaźnianiu dziecka z koalą. Ale z psem, kotem, chomikiem, królikiem - jak najbardziej. Zręcznie żartobliwie autorzy przekazują radykalny szacunek dla nie-ludzkiego bytu. Dla innego bytu. Bo czasem koala z tymi okularami i smętnym wzrokiem jest jak spracowany tatuś, który, nieco mniej niż snu, życzy sobie porannych harców na swych plecach. Albo jak kolega, któremu smyk narzuca się z zabawą. (Mały) człowiek, choć ma prawo do dobrej zabawy i do ponoszenia ryzyka (którego na ilustracjach po pachy!), nie ma prawa być tyranem. Nie zawsze i nie cały - świat jest dla nas!
Nawiasem mówiąc, humor Rafała Witka w pełni (czyli czytam i rechoczę) trafił akurat do ośmiolatka.
A tu humor dla rodziców |
* tutaj oto Pomelo, uroczy, wyrazisty bohater dla różnych wiekiem odbiorców, a tu świetna rozmowa z jego twórcami
** choć przyznam, że coraz mniej u niej tego czarnego humoru z początków rysowania
autor słów: Rafał Witek
tytuł: Koala nie pozwalailustracje: Emilia Dziubak
wiek: +/- 2
Ale to jest psotna książka.
Ta książka zachwyciła mnie absolutnie, wspaniałe ilustracje, przezabawnych tekst. Tosia jest na nią już trochę za duża, ale kupiłam ją dla jej młodszej kuzynki;)
OdpowiedzUsuńTak, mam wrażenie, że ten duet (pisarz i ilustratorka) się rozumiał dobrze :D
UsuńRewelacyjna książka! Miałam możliwość przewertowania jej kartek, spodobała się nam na tyle, że czekamy aż kurier przyniesie nam nasz egzemplarz!
OdpowiedzUsuń