SŁOŃ W AUTOBUSIE? Patricia Cleveland-Peck

     Zastanawiacie się czasami, mając w ręku książkę, jak współpracują pisarz i ilustrator? Albo jak wyglądałby tekst inaczej zilustrowany? Oglądam ilustracje Davida Tazzymana do Słonia w autobusie i uśmiecham się. Prawdopodobnie to Patricia Cleveland-Peck przyniosła do wydawnictwa pomysł na książkę, czyli swoje rymowanki (których zilustrowanie następnie zlecono Tazzymanowi), ale format, tekst w tle i sugestywne ilustracje na całą rozkładówkę sprawiają, że tę książkę przede wszystkim się widzi.




     Słoń w autobusie to jest zbiór trzynastu krótkich rymowanek-przypuszczanek, zestawiających razem zwierzęta i środki lokomocji, do których się pchają albo które prowadzą. Cóż, dziecko, które ma złapać dowcip, musi co nieco wiedzieć o rozmiarach i usposobieniu (dzikich) zwierząt oraz o tym, jak funkcjonuje ten czy inny pojazd. Bo humor rymowanek bierze się właśnie z zaskoczenia, tym wyraźniejszego, że wyrażanego w kulturalnych ochach i achach. Które to zaskoczenie demonstrowane jest w pytaniu z pierwszej linijki:
Czy ten wieloryb mknie na rowerze?!
Widzisz to, bratku? Powiedz mi szczerze!
Czy taka jazda to nie zagadka,
Skoro się nie ma nóg ani zadka?      
     Płetwy foki prowadzącej taksówkę. Nieskładalna szyja żyrafy przebijająca dach samolotu. Pręgowany tygrys w pociągu. Hipopotam szczelnie wypełniający balon. Czyli zwierzęce szaleństwa i psoty pośród niczego nie podejrzewających i zaskoczonych ludzi, a dowcip robi ten króciutki błysk rozpoznania, kiedy do głowy dociera kompletne niedopasowanie. Rzeszę niezadowolonych, a żwawych zwierząt gdzieś trzeba upchnąć. No więc będzie też puenta. I można w wyobraźni rozwinąć sytuację w dowolnym kierunku:
Tygrys bengalski jedzie w ekspresie?
Pomyśl o krzyku, pomyśl o stresie!
Pomyśl o ludziach drzemiących słodko...
Tygrys to żwawe zwierzątko, złotko.

     Jak napisałam wcześniej,  to krechy Tazzymana widzi dziecko. Karykaturalnie wykrzywione paszcze i twarze, drobne zabawne szczegóły obok zasadniczej treści ilustracji: bilet na końcu chwytnej słoniowej trąby, laska staruszka z kolejki pasażerów, stukająca słonia w szary zad i ochraniacze na wszystkich czterech raciczkach usportowionej świnki. Ta niechlujna prostota i łączenie kreski i płaszczyzn o graficznej fakturze mocno przypomina mi technikę Lauren Child od Charliego i Loli. To pomysły bardziej fantastyczne niż cyrkowe, no i przyznać trzeba, że niezbyt skomplikowany tekstowo i wizualnie humor. Ale chichot krzepi. A poza tym książka może być pretekstem do własnej radosnej twórczości - ożywczo nonsensownej.




     A jeśli zwrócicie uwagę na wyklejkę, zobaczycie bilety londyńskiej komunikacji publicznej z różnych czasów. Zaś ponadto kiedy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło elephant on bus wyskoczy nam takie cuś:




autor: Patricia Cleveland-Peck
tytuł: Słoń w autobusie? (You Can't Take en Elephant on a Bus)
ilustracje: David Tazzyman
przekład: Lucyna Wierzbowska
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
rok wydania: 2016
wiek: +/- 4

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci

Dziesięć książek na Dzień Dziecka