KLĄTWA DZIEWIĄTYCH URODZIN Marcina Szczygielskiego i Magdaleny Wosik

     Klątwę dziewiątych urodzin czytałam w pociągu wiozącym mnie do Warszawy na Kongres Kultury. Przedziwne: historia z książki dla dzieci w jakiś niesłychany sposób splotła się z tą prawdziwą, październikową Warszawą. Od wyjścia z dworca na powierzchnię, mając z tyłu głowy Pałac Kultury, w którym odbywał się kongres futurologiczny, zezowałam na Domy Towarowe "Wars & Sawa", o których pół godziny wcześniej przeczytałam w książce Szczygielskiego. 
 



     Następnie połknął mnie tramwaj i chwilę później wypluł, mówiąc głosem Tomasza Knapika: "Alicjo, to już Angorska"*. Kilka godzin później w Pałacu Kultury słuchałam Szczygielskiego, który wystąpił w roli współeksperta Moniki Obuchow, a dokładnie - w roli pisarza i wydawcy. Następnego dnia była włóczęga po Warszawie, pełna tropów i zdarzeń znaczących, z fantastycznym cicerone i z książką Szczygielskiego w torbie. Bo na przykład rozmowa z dziennikarką spieszącą na wywiad z Jerzym Pilchem przywołała jego warszawską, włóczęgowską powieść-dolegliwość Miasto utrapienia... Naonczas witryna księgarni zakwitła czymś takim:


Antologia legend warszawskich, jeden egzemplarz otwarty na złotej kaczce, drugi na syrenie, w tle mapka - szlak legend warszawskich... przypadek?

     Warszawa i Warszawa. A przecież wierni czytelnicy Szczygielskiego wiedzą, że cierpliwa Pola i zrzędliwa Monterowa mieszkają na końcu świata, czyli w Szczecinie! Zazwyczaj** to warszawianka Maja do nich jeździła, ale krótko przed jej dziewiątymi urodzinami starsze panie zadały sobie niesłychany trud przyjechania do stolicy. A bo w Warszawie świat stanął na głowie: niesłychany wiatr spowodował zawieszenie normalnego porządku rzeczy. Ludzie chodzą z cegłami w kieszeniach, lekcje odbywają się przez internet, mama i tato konstruują coraz to nowe wynalazki pozwalające podróżować podczas wichury, a w domu lęgnie się jakieś licho skłócające domowników. 
     Na to wszystko wpadają Pola i Monterowa z wielką torbą, która mieści... hm, więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Na pewno pretensjonalną wiewiórkę Foksi. I, dla odmiany, zrównoważonego szczecińskiego kota. Przywożą też nowinę, która niesłychanie podkręci tempo wydarzeń: jeśli Maja do dnia dziewiątych urodzin nie rozwiąże tajemnicy prababki Niny, stanie się katastrofa - dziewczynka straci moc pozwalającą widzieć w Poli i Monterowej kogoś więcej niż zwykłe seniorki rodu. 
     Co zatem zwiąże Szczecin z Warszawą? Cegła! Jedna z milionów cegieł, które w ramach odbudowy stolicy przywędrowały po wojnie, zarazem cegła bardzo szczególna. Szukając tej cegły, trzeba będzie udać się na włóczęgę po Warszawie, śladami istot przechowujących wiedzę tajemną (i zarazem powszechnie znaną) - postaci z warszawskich legend.  I ta zwykła Warszawa odzwyczajni się, znane miejsca pokażą inne oblicze.

biegając za tajemnicą - czwarta od lewej, siódma od dołu???
     
     Czytałam, brwi podjeżdżały mi coraz wyżej. Niezwykłe otwarcie pozwalające zamieszać w zwyczajności, cudowne nakręcanie sprężyny opowieści, kipiące poczucie humoru - tak, tego się spodziewałam. Zdawałam sobie również sprawę, że autor tych książek musi za każdym razem przekraczać nieco to, co zrobił do tej pory. I, jak ambitny sportsmen, Szczygielski pobił samego siebie genialnym zabiegiem: zmienił scenerię i z fantastycznego, skupionego "do wewnątrz" świata domu, wyprowadził bohaterów na zewnątrz i przegnał ich po mieście. 
     Miasto utrapienia, a może miasto czarów? Tak, jak bajarze dla dorosłych - Tyrmand, Pilch i Magdalena Tulli od Snów i kamieni - Szczygielski rozumie, że miasto składa się z cegieł i z opowieści. Na samym dnie, jako fundamenty, osadziły się legendy. Nie bez przyczyny  trzy (trzy?) wędrujące kobietki tyle razy w poszukiwaniach będą musiały zstępować do podziemi! Intuicja kazała Szczygielskiemu opowiedzieć legendy na nowo, powiązać ze współczesną Warszawą. Bo tylko odświeżane w opowieści (ładne słowo: reinterpretowane) legendarne postaci mają żywotną siłę.
     Ta energia, często nieładna, często zgryźliwo-pilchowa, każe warszawskiej syrenie utuczyć się na słoikach, z Warsa i Sawy robi kapitalistów, a ze Złotej Kaczki robi Kaczora - bankiera stolicy. Kipi to humorem, ujmuje aktualnością. A ten genialny zwornik fabularny - cegła - łączy legendy z piękną-niepiękną powojenną historią o odbudowie miasta, zapraszając, żeby wiedzę pogłębiać. Pomiędzy tym wszystkim, jako ironiczny komentarz o opowieściach popularnych, ale i o mocy lektury, snuje się wątek tasiemcowego romansidła wciągającego czytelników na amen...

Nieoczekiwanie znajdując Autora - piąty od lewej, drugi licząc od dołu
     
     
A gdy Majka odkrywa Warszawę na nowo i biega po mieście w strachu o swoją tożsamość młodocianej czarownicy, sytuacja skłania ją do pomyślenia o sytuacji kobiet ze swego rodu. Trochę nam wydoroślała dziewuszka, bo jest w stanie zobaczyć mamę w nieco innej roli - dziewczynki takiej jak ona. I wy, czytelnicy, CAŁY szereg kobietek sobie należycie obejrzycie... 
     Finezja, finezja, moi państwo. Zazdroszczę Warszawie takiego fantastycznego kronikarza. Nie tak dawno Joanna Jodełka swoją Ars dragonią próbowała odzwyczajnić dzieciom Poznań, wiążąc architekturę, legendę i historię. Zagorzali fani wybiegli w miasto i odbyli wędrówkę śladami fantastycznych stworzeń z opisanych przez nią płaskorzeźb. Mnie niestety mocno zawiodła, ale to już zupełnie inna historia. Wierzę, że taką rolę Klątwa... odegra - natchnie do szukania wiedzy o kamieniach i o snach też***.
     To dobry rok dla Szczygielskiego. Najpierw Teatr niewidzialnych dzieci i po raz trzeci Grand Prix w konkursie Fundacji ABCXXXI. Od niedawna triumfy z powodu udanej ekranizacji Za niebieskimi drzwiami. A równolegle w Bajce - Klątwa dziewiątych urodzin, czyli trzecia, brylantowa, część przygód Mai, ciabci i Monterowej. Dzika rozkosz czytania. I już wiem, że to nie koniec...

*  siedziba wydawnictwa Bajka - stamtąd wyszły wszystkie części przygód Mai
*** z dobrym skutkiem legendy i podania ożywia Karol Kalinowski, autor Łaumy i Kościska i tak tak - Rick Riordan - autor serii o Percym Jacksonie.

autor: Marcin Szczygielski
tytuł: Klątwa dziewiątych urodzin
ilustracje:
Magda Wosik
seria: Maja
wydawnictwo: Bajka
rok wydania: 2016
 

Komentarze

  1. No muszę się odezwać Nieparyżu, bo Warszawa to dziwna sprawa, lubię chwile kiedy wychodzę z dworca i widzę te wieżowce z mróweczkami tam pracującymi, buduję sobie ich historię, ale i nie lubię, bo wiem jak Szczygielski ile starówek trzeba było bezcześcić by zrobić replikę tej jednej. No i Legia :(.
    Dziękuję, za ważną uwagę o pisarstwie i poznańskim. Nieprzekonująca jest Jodełka ani jako pisarka kryminałów, ani jako form dla młodszych. Nie wiem dlaczego, mam wrażenie, że nie czyta swoich książek przed oddaniem ich do redakcji. Inaczej, chyba by czuła, że coś niemelodyjnego w opowieści a sens chrapliwości ukryty bardzo.
    3 wchodzą 3 razy pod powierzchnię bruku, więc to 9 opowieści pojedynczych, tak sobie logicznie pomyślałem. Bo jest coś miłego gdy tajemnica wyskakuje ze zwykłej codzienności.
    Patrzę na Szczygielskiego i widzę Wojtyszkę, dlatego też musiałem się odezwać, Smok Bonawentura, kto to pamięta, dzięki temu tekstowi poznałem w 1985 Magdę Scholl, no i Wojtyszkę. O Brombie, Fikandrze już nawet nie mówię.
    I to siedzenie obok Wojtyszki jest chyba dla mnie najlepszym tropem. Bo Szczygielski ma dobry rok i dobre dziecięce pióro, nieprzerażające a podrażniające wyobraźnię. I dobrze jest przeczytać Twoje Nieparyżu impresje, niby słodka papryka a gdzieniegdzie peperoncini. I tak najbardziej lubię, Tylko niech cię ta Warszawa nie zainfekuje, jak mawia pewien poznański etnolog. W Warszawie jest jedna naprawdę świetna rzecz. Pociąg do Poznania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, grono u Obuchow zacne, cieszę się, że wyhaczyłeś ulubionego autora. Magda Scholl - i właśnie o tym też była mowa, o kinie i teatrze dla dzieci, że amerykańskie, że dzieciodorosłe Schreki, a rodzime kino dla młodych leży i kwiczy. Na szczęscie był na sali Szczygielski, a na ekrany właśnie wchodziło "Za niebieskimi drzwiami"...

      Usuń
  2. Masz rację, że cegła w połączeniu z legendami to piękny fundament powieści. :)
    Świetna recenzja. Dzięki za ten rzut oka na książkę i na Warszawę okiem niewarszawskim. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
      Ja się wczoraj cieszyłam z obecności Szczygielskiego u mnie w pracy. Świetny, świetny człowiek, kontakt z dziećmi wspaniały, pięknie czytał swoje teksty. No i ciepłe słowo dla mnie na pożegnanie przy wpisywaniu autografów :)

      Usuń
  3. ach, zazdroszczę Ci tej wyprawy do Warszawy i czasu w pociągu na czytanie ;))) sama słabiutko, mizernie wręcz, zna stolicę... a Szczygielski czeka wciąż w domu na więcej czasu i skupienia... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, w tych dniach przytrafiła mi się taka sytuacja w autobusie na Mokotów jadącym. Siedział sobie chłopak, mężczyzna może, upośledzony umysłowo. Gadał do wszystkich, którzy obok niego siadali. Usiadła starsza pani, chłopak zaczął jej opowiadać o tym, jaka jesień jest piękna, że liście jak żółte lampeczki, że uwielbia światła w mieście, że właśnie dlatego kocha Boże Narodzenie, bo wszystko wtedy błyszczy i migocze. Było w nim tyle radości, którą dzielił się z ponurymi pasażerami. A ja wówczas czytałam jeszcze "Stasia i złą nogę".

      Usuń
    2. literatura jest wszędzie. piękne to.

      Usuń
    3. myśli się literaturą :)

      Usuń
  4. Czy już przebierasz nogami na część IV? My taaaak!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci

Dziesięć książek na Dzień Dziecka