Hello, Carrie

    Więc jeśli chodzi o Stephena Kinga, najsampierw była Carrie, w dzieciństwie jeszcze, zanim sama na dobre zostałam nastolatką. Wówczas nie miałam pojęcia o czymś takim, jak stylizacja na dokument. Notatka prasowa w książce, fragment dziennika, ale także zapewnienia o odnalezieniu rękopisu/maszynopisu, to były fakty świata zewnętrznego, a nie świata przedstawionego. Nie było "gry ze strachem", zawieszenia racjonalności na czas lektury, bo okładka wówczas jeszcze nie oddzielała horroru od świata. Książki mimetycznie odbijały rzeczywistość - o tym byłam przekonana. W pierwszej swej powieści, wydanej w 1974 roku, King zmieszał trzecioosobową narrację z notatkami prasowymi o tym, co było wcześniej i później, niż sama akcja opowieści. Historię amerykańskiej nastolatki czytałam więc tak, jakby wydarzyła się naprawdę.Jednak w Carrie było kilka rzeczy, które przeraziły mnie znacznie mocniej, niż fabuła, smętna i krwawa. To nie opowieść o potworach z kosmosu, bagien, szafy, ale o potworach, które są wśród nas, które mieszkają w nas.
    Nastolatkowie to wdzięczny temat. Nastoletniość to okres wstydu, napięć, marzeń i frustracji przeżywanych straszliwie żywiołowo. Dojrzewanie seksualne i emocjonalna chwiejność, świat się kończy i zakwita każdego dnia. Ujawniają się rozmaite możliwości: pamiętacie jeszcze E.E. Tokarczuk? Carrie White to nie blada nimfa Bella Swan. Carrie White mieszka z matką, religijną fanatyczką, chorobliwie rozdzielającą czyste od nieczystego. Żyją w towarzyskiej próżni - najpierw otoczenie obawiało się furiata, pana White, teraz jego małżonki. Matka Carrie potrafi urządzić piekło, czy raczej czyściec, zarówno sąsiadom, jak swej córce. Przede wszystkim córce, która w każdej chwili staje na krawędzi wiecznego potępienia. Bo w dzieciństwie Carrie przydarzyło się coś tajemniczego, czego matka do dziś się lęka.
    A nijaka, tłusta, pryszczata Carrie jest nękana przez dziewczyny ze szkoły. Nie broni się - nauczyła się, że ten rodzaj oporu, na który mogła się zdobyć, tylko rozjusza oprawców. Niedawno pisałam (tutaj) o Tajemnicy Abigel i kłopotach Giny Vitay z zaciętymi koleżankami z purytańskiej pensji. O, bardzo racjonalne są dziewczęta od Magdy Szabo w zestawieniu ze zdemoralizowanymi potworkami Kinga! Nastolatka wiedziona jest od upokorzenia do upokorzenia. Jej życie streszcza się w jednej, przejmującej czynności. Na ścianie pokoju Carrie wisi kalendarz, w którym każdy miniony dzień skreślany jest flamastrem. Czy Carrie na coś czeka? Na wielką Zmianę, choćby na weekend bez szkoły i oprawców? Nie, po prostu skreśla kolejny dzień udręki z wielu dni życia przed nią. 
    Coś się wydarza: Carrie krwawi pierwszy raz. To, co dla nastolatki jest przejmujące i nieco straszne, a dla otoczenia powszechne i nieciekawe, przydarza się w szkolnej łazience. Dochodzi wówczas do zdarzenia nieracjonalnego, którego wiele dziewczyn później się wstydzi. Koleżanki, podjudzając się wzajemnie, urządzają Carrie piekielny koncert dręczenia. Atmosfera kipi od obrzydzenia i pogardy. Ciało dziewczęce, które i tak nie było godne pożądania, nigdy bezwstydnie nie obnoszone, czy choćby neutralne, staje się ciałem napiętnowanym. I wtedy Carrie odnajduje w sobie moc, obudzoną pod wpływem szoku i wściekłości: zdolność telekinezy. A na dodatek jedno wrażliwsze dziewczę postanawia odkupić winę: Sue Snell namawia swego chłopaka, by zaprosił Carrie na szkolny bal. Czyżby brzydkie kaczątko miało zmienić się w łabędzia? Haaaa...



    W pierwszej książce Kinga pojawił się narrator, charakterystyczny dla wielu jego opowieści. Bezlitosny duch wszechwiedzący, bezpruderyjny drobiazgowy podglądacz, wnikający w ciała i dusze bohaterów, znajdujący precyzyjne określenia na wszelkie małe obrzydlistwa. Zaglądamy do łazienki Carrie, kiedy ogląda swoje dojrzewające ciało. Co gorsza, zaglądamy też do głowy matki Carrie, widzimy strach i szaleństwo. Podsłuchujemy Chris Hargensen, główną dręczycielkę Carrie - małą psychopatkę.

    Co King uchwycił fenomenalnie? Ten rodzaj młodzieńczej rozpaczy, który każe nastoletnim przegrańcom wierzyć, że pryszcze są na zawsze. Że role w życiu są ustalone na zawsze: kat, ofiara, etatowi królowa i król balu. Splótł to z cudownie uchwyconą zapyziałością niewielkiego miasta, w którym karty rozdaje się raz: maniacy religijni, niebogaci przeciwko społecznie normalnym, urządzającym popołudniowe rauty w ogródkach. Całe piętra uprzedzeń i strachu. I jednocześnie ten przedziwny entuzjazm, kiedy odkrywa się, że coś można zmienić: uszyć suknię, która z dziwadła na moment zrobi królewnę. Może gdyby w Carrie nie obudziło się przekonanie, że jej życie może wyglądać inaczej, jej furia nie byłaby później tak wielka.



    Żeby lubić horrory, trzeba dużo dziecięcej naiwności. Ale dziecko nie powinno czytać książek Stephena Kinga, bo jest on smutny - nieodwołalnie. Smutek wypływa oczywiście ze splotu tragicznych zdarzeń, ale w wielu opowieściach jest podskórną zasadą Kingowego uniwersum. Rodzi się z tylu drobnych działań, drobnych zaniechań, podłości i odroczeń, że bohater, chcąc naprawić świat, musiałby chyba zburzyć go i stworzyć na nowo. A skoro tak, finałowa fabularna konfrontacja dobra i zła bardzo często nie uzdrawia świata. Okruchy radości i zachwytu wplecione w tę straszność, tylko ją podkreślają: balowa sukienka Carrie, zauroczenie chłopaka świeżo narodzoną królewną, zdziwienie wszystkich, kiedy widzą "Carrie - świński ryj" na podium. Straszliwy smutek, kiedy Carrie wraca po balu do domu - cóż to jest za powrót! - kąpie się i rozmyśla, że jednak mama, dobra, kochająca potworna mama miała rację...
   Zdjęcia pochodzą z adaptacji  Carrie, nakręconej w 1976 roku przez Briana de Palmę. W roli głównej fenomenalna Sissy Spacek, której jasne brwi i rzęsy były najlepszą charakteryzacją, jaką można sobie wyobrazić, jej matkę zagrała Piper Laurie, Sue Snell - Amy Irving, Chris Chargensen - Nancy Allen, w rolę Billy Nolana wcielił się John Travolta.
A na koniec, żeby smutek nas pożarł doszczętnie, proszę: Creep w wykonaniu The Cure. 
    
    
    

Komentarze

  1. Celnie to wszystko Nieparyżanko ujęłaś:) Gdybyś miała czas polecę Ci "Kocie oko" Atwood - jest tam sporo o wrednych dziewczynkach, złym zachowaniu i fajno-niefanym dzieciństwie. Moze uda mi się coś naskrobać, jak się w końcu w sobie zbiorę:) I powtórzę już po raz kolejny: przepadam wprost za Twoim pisaniem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, jak się cieszę! :D Szczerze i naprawdziwo :D
    Ja bardzo lubię Atwood :D Z upływem czasu ta pisarka trafia do mnie coraz mocniej!

    OdpowiedzUsuń
  3. 25 yrs old Paralegal Boigie Matessian, hailing from Oromocto enjoys watching movies like The Derby Stallion and Astronomy. Took a trip to Archaeological Site of Cyrene and drives a Ferrari 275 GTB/C Speciale. moja firma

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci