Kalos kai sophos - "Dwoje ludzi" Iwony Chmielewskiej
Rodzaj jest rzeczywistością bardziej fundamentalną niż płeć. Płeć jest w istocie rzeczy tylko zastosowaniem do życia organicznego owej fundamentalnej biegunowości, która dzieli wszystkie stworzone byty.
C.S. Lewis Perelandra. Podróż na Wenus*
Zacznę solipsystycznie, ale i książka jest wyjątkowo moja: mam poczucie nie tyle intymnej rozmowy z Autorką, co wrażenie, że ubrała w obrazy moje myśli. Uwielbiam widzieć, jak myśl wciela się w papier. Tak słowo, jak i obraz. W Dwojgu ludzi Iwony Chmielewskiej materia się przeaniela.
Dwoje ludzi Iwony Chmielewskiej |
Na tegorocznych poznańskich targach książki dla dzieci i młodzieży, na stoisku wydawnictwa Media Rodzina, które na poznańskie targi przygotowało tę ksiażkę, można było spotkać Iwonę Chmielewską. Na stoliku przed nią leżał piórnik, nożyczki, kawałki bibułki, szablon zasmarowany pastelem w kolorze ochry, kredki. Ten, kto podchodził z książką, dostawał kilka minut z Autorką. Podałam Jej Blumkę i obserwowałam, jak niewielkie nożyczki tną cienką bibułę formując dziecięcą koszulkę, jak wskazujące palce marszczą ją, dzięki czemu bibuła przemienia się w wyprany batyst targany wiatrem. Kilka kresek cienkopisem i pojawiła się sugestia haftów. Bezbłędne ruchy, skupienie. Ach, więc to ta głowa i te ręce...
Mam przed sobą książkę, która budzi różnorakie doznania. Jest ten osobliwy stan, który prowokują książki Chmielewskiej, czyli głębokie poczucie intelektualno-estetycznego zadowolenia. Jest metafizyczna radość z obserwowania procesu rodzenia się znaczeń powstających dosłownie z niczego, ze skrawków materii, z kresek. Co było pierwsze: pojedynczy obraz, czy pomysł na historię - chciałabym zapytać Autorkę. To mistrzostwo: zbudować serię wizualnych tropów i figur prostych, ale nie naiwnych, które opowiedzą o temacie fundamentalnym, więc i trudnym do wcielenia w słowo i obraz. Chmielewska poczyna sobie delikatnie, konstruując książkę na tyle ogołoconą z przekonań i powinności, że prawdziwie uniwersalną.
A obrazy i słowa dotykają rudymentarnej sprawy: paradoksu łączenia się odrębnych jednostek w skomplikowany twór zwany "my". Tak obrazy, jak i słowa cechuje niedomknięcie, raz wahanie w kierunku negacji, innym razem - potwierdzenia. Obecny jest stały przepływ napięcia między przyciąganiem a odpychaniem, między zdziwieniem, że to się w ogóle dokonuje i radością z tego faktu. Napięcie, które powstaje przy konstruowaniu metafory, pięknie służy tematowi: widzimy, jak ze spotkania z prawdziwie Innym powstaje nowa jakość.
Zdania są proste, esencjonalne, nie dajmy się uwieść pokusie, żeby banalizować je, wyjmując z kontekstu i robiąc z nich maksymy. Zaś obrazy oksymoronicznie zestawiają dzień i noc, dopełnieniowo klucz i odpowiadający mu zamek, metaforycznie - ze splecionych dłoni czyniąc łodygę irysa. Wymiana? Tłamszenie? Dopełnianie? Rozmijanie się? Czym właściwie jest związek i która relacja jest najlepsza? Głęboki takt każe urwać zdanie, zanim pojawi się ocena; Autorka prowadzi odbiorcę przez meandry bycia razem, jakby mówiła "bywa i tak".
"Myślące książki" - tak nazywa się to, co wytwarza Iwona Chmielewska. Dla mnie to poezja obrazu, w najszlachetniejszym sensie użytkowa. Pożytkiem jest ruch myśli, który się dzięki jej książkom dokonuje oraz nieodłączne poczucie, że piękno nie jest zbytkiem, ale zakorzenia w życiu. Jest sposobem jego rozumienia.
Cieszę się z echa, które wywołują książki Chmielewskiej. A w kim ma ono brzmieć? Od dawna mówi się, że jej książki są wieloadresowe. W młodym człowieku pojedyncze obrazy zabrzmią mocno, starszych uwiedzie mądrość zestawień i brak rozstrzygnięć. Może książka otworzy na rozmowę, może sprawi, że spojrzy się na swoje bycie z tym innym. Może, jak inne jej książki, nauczy spoglądać na materię pod kątem możliwości. Dwoje ludzi może być książką rodzinną. Dla niej i dla niego, dla nich obojga i dla tego trzeciego, którego z bliskości wydziergano.
Mam przed sobą książkę, która budzi różnorakie doznania. Jest ten osobliwy stan, który prowokują książki Chmielewskiej, czyli głębokie poczucie intelektualno-estetycznego zadowolenia. Jest metafizyczna radość z obserwowania procesu rodzenia się znaczeń powstających dosłownie z niczego, ze skrawków materii, z kresek. Co było pierwsze: pojedynczy obraz, czy pomysł na historię - chciałabym zapytać Autorkę. To mistrzostwo: zbudować serię wizualnych tropów i figur prostych, ale nie naiwnych, które opowiedzą o temacie fundamentalnym, więc i trudnym do wcielenia w słowo i obraz. Chmielewska poczyna sobie delikatnie, konstruując książkę na tyle ogołoconą z przekonań i powinności, że prawdziwie uniwersalną.
Gdy dwoje ludzi żyje razem... |
A obrazy i słowa dotykają rudymentarnej sprawy: paradoksu łączenia się odrębnych jednostek w skomplikowany twór zwany "my". Tak obrazy, jak i słowa cechuje niedomknięcie, raz wahanie w kierunku negacji, innym razem - potwierdzenia. Obecny jest stały przepływ napięcia między przyciąganiem a odpychaniem, między zdziwieniem, że to się w ogóle dokonuje i radością z tego faktu. Napięcie, które powstaje przy konstruowaniu metafory, pięknie służy tematowi: widzimy, jak ze spotkania z prawdziwie Innym powstaje nowa jakość.
Dwie wyspy - samotne? |
Zdania są proste, esencjonalne, nie dajmy się uwieść pokusie, żeby banalizować je, wyjmując z kontekstu i robiąc z nich maksymy. Zaś obrazy oksymoronicznie zestawiają dzień i noc, dopełnieniowo klucz i odpowiadający mu zamek, metaforycznie - ze splecionych dłoni czyniąc łodygę irysa. Wymiana? Tłamszenie? Dopełnianie? Rozmijanie się? Czym właściwie jest związek i która relacja jest najlepsza? Głęboki takt każe urwać zdanie, zanim pojawi się ocena; Autorka prowadzi odbiorcę przez meandry bycia razem, jakby mówiła "bywa i tak".
"Myślące książki" - tak nazywa się to, co wytwarza Iwona Chmielewska. Dla mnie to poezja obrazu, w najszlachetniejszym sensie użytkowa. Pożytkiem jest ruch myśli, który się dzięki jej książkom dokonuje oraz nieodłączne poczucie, że piękno nie jest zbytkiem, ale zakorzenia w życiu. Jest sposobem jego rozumienia.
Cieszę się z echa, które wywołują książki Chmielewskiej. A w kim ma ono brzmieć? Od dawna mówi się, że jej książki są wieloadresowe. W młodym człowieku pojedyncze obrazy zabrzmią mocno, starszych uwiedzie mądrość zestawień i brak rozstrzygnięć. Może książka otworzy na rozmowę, może sprawi, że spojrzy się na swoje bycie z tym innym. Może, jak inne jej książki, nauczy spoglądać na materię pod kątem możliwości. Dwoje ludzi może być książką rodzinną. Dla niej i dla niego, dla nich obojga i dla tego trzeciego, którego z bliskości wydziergano.
* C.S. Lewis: Trylogia kosmiczna, przeł. Andrzej Polkowski, Media Rodzina 2009.
Za egzemplarz pięknie dziękuję Wydawnictwu!
ilustracje: Iwona Chmielewska
wydawnictwo: Media Rodzina
rok wydania: 2014
Za egzemplarz pięknie dziękuję Wydawnictwu!
autor: Iwona Chmielewska
tytuł: Dwoje ludziilustracje: Iwona Chmielewska
Cudowna książka. I autorka. Jakoś cicho marzę, żeby Ją spotkać, ale czy wtedy wiedziałabym, co jej powiedzieć? Czułabym się głupia.
OdpowiedzUsuńA co z tą bibułką? Dostałaś ją?
Ona jest osobą skromną i subtelną - to już doznania pozafachowe, a czysto ludzkie - uśmiech ma niezwykle ujmujący. Ja na spotkaniach autorskich często nie wiem, co powiedzieć, choć przepełnia mnie zachwyt i wdzięczność za to, co trzymam w ręku.
UsuńTak, mam dedykację w Blumce. Ale jeszcze nie zrobiłam zdjęcia :(
O widzę, że jesteś oczarowna i wciągnięta w magnetyzm autorki :)
OdpowiedzUsuńI pewnie wiesz o majowym święcie - szykowanym "Królestwie dziewczynki" :)
O tak, cięszę się również na tę książkę :D słyszę o niej od dawna, widziałam ilustracje, cudnie, że wreszcie wyjdzie!
UsuńMam na półce, czekam na dzień, w którym zacznę ją czytać :) Ostatnio czasu brak na wszystko, ale przyszły tydzień zapowiada się nieco luźniej, więc mam nadzieję, że w końcu poczytam:) Jak milo wpaść tu znowu, dawno nie zaglądałam :)
OdpowiedzUsuńM. Ś.
Miło mi, MŚ :D a pomyśl, jak dziecię zacznie wyciągać z półek te wszystkie piękne książki, które masz :D
OdpowiedzUsuńEch, a tak się napracowałam przy komentarzu i się nie dodał:/ Dziecię już zaczynać wyciągać, byle nie przyszło mu do głowy zrobić użytku z pisaków :D
UsuńTo napisz wiadomość :D Oho, pisaków, nożyczek trzeba pilnować, a i książki specjalnie do tego trzeba mieć :)
Usuń29 yr old Physical Therapy Assistant Briney Simon, hailing from Dauphin enjoys watching movies like Demons 2 (Dèmoni 2... l'incubo ritorna) and Nordic skating. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a LS. post informacyjny
OdpowiedzUsuń