Ekohistokomiks: "Bartnik Ignat i skarb puszczy" Tomasza Samojlika

     Nie byłam dzieckiem czytającym komiksy. Wychowywano mnie w kulcie tekstu oraz w atmosferze rezerwy w stosunku do tych odbiorców, którzy narrację przyswajają za pomocą sekwencji obrazów, bo inaczej jej nie strawią. Nie miała znaczenia treść komiksu ani jakość kreski - czytanie opowieści z dymkiem zwyczajnie świadczyło o tym, że jest się pozbawionym umiejętności przetwarzania słowa pisanego, ponadto kompromitująco zanurzonym w popkulturze. Och, pogarda nie dotyczyła umiejętności czytania obrazu - ikonologia była sztuką ważną*. 
     A ten osobisto-sentymentalny wstęp to dlatego, że mam przed sobą mądry komiks. Niesamowite, w moim solidnym mieście, przy pięknej ulicy nazwanej imieniem outsidera romantyzmu, w fyrtlu wybitnie pruskim, rozkwita sobie wydawnictwo: Centrala Europe Comics Art, czyli mądre komiksy, oficyna będąca gałęzią Fundacji Tranzyt. Oprócz powieści graficznych dla dorosłych wydają komiksy dla dzieci mądrych rodziców. Gałązka Centrali z komiksami dla dzieci to Centralka. Działalność Centrali i Fundacji Tranzyt potwierdza, że komiksy to autonomiczna, wydolna forma wypowiedzi, a nie medium rozrywki dla sentymentalnych, infantylnych dorosłych i dzieci pozbawionych czytelniczych kompetencji. 
     Leżący przede mną egzemplarz komiksu Tomasza Samojlika Bartnik Ignat i skarb puszczy cieszy oko i cieszy głowę. Estetyczno-intelektualny koncept zaczyna się od wyklejki, na której umieszczono geometryczne wystrzyganki - gdy się im bliżej przyjrzeć, okazuje się, że pośród ornamentów grasują postaci. Gdy wchodzimy w historię, to - jeśli w ogóle coś zauważymy - pomyślimy o zręczności wystrzygacza. Kiedy historię opuszczamy, mamy do tych cieni wyrazisty stosunek**.



     

     Udajemy się w przeszłość. Po trzecim rozbiorze caryca Katarzyna II darowuje część Puszczy Białowieskiej swemu faworytowi, generałowi Sobakiewiczowi. Ten, objeżdżając nowe włości, planuje intensywnie je eksploatować. To niemądra polityka łupieżcy, nie gospodarza: okolice Białowieży od wieków chronione były przed nadmiernym wykorzystywaniem, co sprawiło, że przetrwały tak biologicznie, jak kulturowo. W Puszczy, mimo rozbiorów wciąż strzeżonej przez królewskich osoczników, mieszka stareńki Ignat, bartnik, jeden z tych, którzy kłaniają się sosnom, zanim poproszą je o miód. Zaś na skraju puszczy, do której przyjeżdża Sobakiewicz, mieszka poeta, Franciszek Karpiński, z wnuczką Łucją. W nieprzyjaznych rozbiorowych czasach poeta tworzy poemat o Białym Bartniku, legendarnym opiekunie tych ziem. A faworyt carycy przypadkiem podchwytuje opowieść o kryjącym się w puszczy złotym skarbie. A więc puszcza to nie tylko morze masztowych drzew; kryje coś więcej, co trzeba wydrzeć podbitej ziemi. Sobakiewicz i jego trzech upiornych pomagierów zaczynają polowanie na Ignata, który najlepiej zna białowieskie ostępy. Droga do bartnika wiedzie przez dom Karpińskiego, z którym Ignat się przyjaźni.  



    

    Opowieść Samojlika ma napięcie i dramatyzm historii uniwersalnej (jako opowieść o podboju) i jednocześnie historycznie Polakom bliskiej. Autor opowiada dzieciom o rozbiorach w sposób konkretny - z niziutkiej perspektywy mieszkańców podbitej ziemi, a nie od strony idei. Wielkie brawa za kadry o nieudolnie portretowanej starzejącej się imperatorowej! Jest w nich i sarkazm, i groza. Postaci są jednoznacznie dobre lub złe, a sympatia małego czytelnika będzie po stronie tych, którzy traktują ziemię z szacunkiem. To perspektywa znakomicie łącząca historię z ekologią.
     Forma: kolory są intensywne, dość ciemne (ochry, brązy, zielenie), nieźle użyte do uwydatnienia dramatyzmu kluczowych scen; postaci i kształty uproszczone, karykaturalne, kadry dość płaskie. Głębia puszczy jest raczej sugerowana, niż pracowicie odtwarzana, ale Samojlik potrafi przedstawić skomplikowany charakter, splątanie i warstwy starodrzewu. Cała historia rozgrywa się w kadrach i dymkach, bez dopełnień narratora, za to uzupełniona jest przypisami. Kilka razy musiałam wracać do poprzednich stron, ale opowieść zasadniczo jest spójna. Nowa scena sygnalizowana jest kadrem na całą stronę.


     
     Dorośli docenią ładunek myśli zawarty w przemyślanej formie. Ogniwem między Ignatem, żyjącym w mitycznym bezczasie, a nowoczesnym łupieżcą Sobakiewiczem, czyniącym sobie podbitą ziemię poddaną, jest Franciszek Karpiński, zezwalający Łucji, małemu dzikuskowi, na życie wedle wychowawczych zasad Rousseau. Zapowiada on romantyzm z jego intensywnym trawieniem przeszłości. Zapowiada rozwój folklorystyki i etnografii.     


     

     Ujmuje mnie fakt, że rysunkowe opowieści Tomasza Samojlika rozgrywają się tam, gdzie Autor mieszka i pracuje: w Puszczy Białowieskiej. Naukowiec-rysownik, badający wpływ człowieka na środowisko na przestrzeni wieków, opowiada dzieciom o tym, na czym się zna: o historii przyrodniczej*. Dostajemy świetną opowieść, w której wiedza historyczna, patriotyzm, słowiańska mistyka i ekologia są harmonijnie splecione. Dziecięcy czytelnik dowie się więc, jak podbierano miód pszczołom i wypalano węgiel drzewny. Pozna sympatycznego niedźwiadka, żywo zainteresowanego miododajnym drzewem. Bezpretensjonalny, mądry komiks z wieloma nutkami czułości.
     

 * Po takim przymusowym poście odurzająco działały na mnie oglądane w szkolnej bibliotece komiksy Tadeusza Baranowskiego - znakomite, surrealistyczne, wściekle kolorowe opowieści o profesorze Nerwosolku i Entomologii oraz dwóch kowbojach: Kudłaczku i Bąbelku. Świetne historie, hipnotyczne kadry, wieloznaczność błyskająca ku dziecięcemu odbiorcy, humor.
** Na pomoc! krąży mi po głowie artystka opowiadająca o rasizmie za pomocą historii układanych z wycinanek
*** Podobnie działa Wojciech Mikołuszko, popularyzujący wiedzę przyrodniczą w formie ekstrawaganckich pytań dzieci i strawnych dla dzieci odpowiedzi dorosłych (ciekawe popularnonaukowe Tato, a po co? Tato, a dlaczego?). Nieco gorzej poradził sobie Mikołuszko z umieszczeniem wiedzy w fabule (Dzieci doktora Motyla)   

Za egzemplarz pięknie dziękuję Wydawnictwu!


autor: Tomasz Samojlik
tytuł: Bartnik Ignat i skarb puszczy
ilustracje: Tomasz Samojlik
wydawnictwo: Centralka
rok wydania: 2013

     
    

Komentarze

  1. Nieparyżu drogi, jak wiesz doskonale komiks nie za często gościł w moich łapkach jednak ten od kilku tygodni stoi na naszej domowej półce. Przeczytaliśmy z M. z wielką przyjemnością stąd moja radość że i w Twoje ręce trafił. Poza warstwą historyczną oczywiście baaaardzo podoba mi się urocze towarzystwo jeżyka i sposób wyrabiania nowych łapci:)M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja strasznie lubię kawałki mówiące o pożytkowaniu darów natury... zbieractwo, hodowla, dojenie krów, podbieranie jajek kurom, zbieranie miodu - uwielbiam!

      Usuń
  2. Samojlik wspina się nie tylko po gałęziach drzew w Puszczy Białowieskiej. Również jego komiksy są coraz lepsze i chwała mu za to! "Norka zagłady" i "Ryjówka przeznaczenia" miały słabsze momenty dialogowe, "Bartnik" trzyma poziom. Nieparyżu, świetna recenzja! Jak zwykle trafiłaś w sedno. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Kilka wypowiedzi mnie zdenerwowało składnią, ale nie było to bardzo rażące...

      Usuń
  3. 52 yr old Desktop Support Technician Isabella Pullin, hailing from Picton enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Lego building. Took a trip to Greater Accra and drives a Ferrari 250 Testa Rossa. przeczytac, co powiedzial

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci