Fajerwerki wyobraźni - Erich Kastner "35 maja"

      Dziś tłusty czwartek, a od jutra do popielcowej środy - mięsopust. Jak lepiej uczcić ostatnie dni karnawału, niż przedstawiając książkę tak bardzo karnawałową? Książki Ericha Kastnera powinny być czytane przez tych dorosłych, którzy literaturę dziecięcą traktują pobłażliwie, odmawiając jej artyzmu, głębi i skomplikowania. Lekcją obowiązkową powinno być zwłaszcza 35 maja, albo jak Konrad pojechał konno do mórz południowych. Ożywczy prąd nonsensu i wyobraźni, który płynie przez tę historię, jest częścią literackiego i kulturowego oceanu.

   
     Wszystko zaczyna się 35 maja. W takim szczególnym dniu* zdarzyć się może wiele, zwłaszcza, że jest to czwartek. Bowiem czwartki to dla głównych bohaterów specjalne dni tygodnia. Stryj Rabarbar, stary kawaler, raz w tygodniu odbiera ze szkoły bratanka Konrada i spędzają razem cały dzień. To przywilej dla nich obu: stryj-samotnik raz w tygodniu ma dziecko, Konrad - swawolę i dzień spędzany według przedziwnych reguł. 
     Pierwsza zasada: jedzenie ekstremalne. Stryjaszek karmi chłopca szynką z kremem, ciastkami ze słoniną, mięsną sałatką z malinowym sosem. Dziecko trzeba hartować poprzez doprowadzenie żołądka do zrogowacenia. Wszak starożytni Spartanie jedli nawet czerninę, a w wojsku karmią tym, co się nawinie. Zasada druga: ekstremalne ćwiczenia gimnastyczne. Konrad skacze na główkę z szafy, stryj skacze przez stół. Zasada trzecia: w pobliżu stryjaszka - spokojnego aptekarza - zdarzyć się może coś nieoczekiwanego. Zwłaszcza 35 maja. Kiedy więc na ulicy podchodzi do nich niezwykle kulturalny kary koń i wyszukanymi słowy prosi o kawałek cukru (przedstawiając się jako Negro Kaballo, cyrkowy koń jeżdżący na wrotkach) wiadomo, że daliśmy krok w na opak.

   
     Ale mimo zapowiadającego się dnia ze stryjkiem Konrad jest markotny: w szkole zadano mu do napisania wypracowanie o morzach południowych. Czy na hasło "morza południowe" owiewa was ciepło, słyszycie skrzek papug? Konrada nic nie owiało. Mętne zagadnienie "mórz południowych" zadano jako ćwiczenie wyobraźni tym, co są dobrzy z matematyki. Bo szkoła to udręka, a humaniści to potwory. Jednak kiedy do drzwi zastuka znajomy kary koń, okaże się, że zadanie domowe można odrobić nie w bibliotece, a doświadczalnie. Całkiem przypadkiem przez szafę stryjaszka można dostać się do południowych mórz.




     

     Przeto pobieżą, a po drodze zawędrują do wielu niesłychanych krain. Będzie Kraj Pasibrzuchów, gdzie spełniają się marzenia, prezydentem jest największy leń i wielokrotny repetant z klasy Konrada, a kury ciągną za sobą patelnię, by zniesione jajo natychmiast usmażyć z szynką. Podróżnicy dotrą do zamku "Pod wielką przeszłością", pełnego znakomitości tego świata: królów, wodzów, pisarzy. Tam podczas olimpiady w debla zagrają w parze Słowacki z Krasińskim przeciwko dwóm greckim wodzom, natomiast Hannibal i Wallenstein będą bawić się w wojnę ołowianymi żołnierzami. Potem będzie kraj na opak, puszcza zabawkowa i odwracanie ról: dzieci idące do pracy, rodzice gonieni do szkoły - na wychowanie. A w końcu będzie Elektropolis, miasto przyszłości... 
     A później będzie równik.

c.d. tutaj




* Polecam inne exorbitancye czasu: Lema Podróż czternastą z Dzienników gwiazdowych, Schulza Noc wielkiego sezonu: "Bywa czasem, że sierpień minie, a stary gruby pień lata rodzi z przyzwyczajenia jeszcze dalej, pędzi ze swego próchna te dni-dziczki, dni-chwasty, jałowe i idiotyczne [...] inni porównywają te dni do apokryfów, wsuniętych potajemnie między rozdziały wielkiej księgi roku, do palimpsestów, skrycie włączonych pomiędzy jej stronice [...]", czy Dzień świstaka Harolda Ramisa

autor: Erich Kastner
tytuł: 35 maja
przekład: Stefania Baczyńska
ilustracje: Bohdan Butenko
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 1986

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci