Szalony jak majowy zając - ZAJĄC I DZIECKO Doroty Gellner
Dorota Gellner to sprawdzona firma. Dzieci cieszy. Wesoła jest. Proza, wiersze, teksty piosenek, słuchowiska. Rymuje od lat wielu, także moje dzieciństwo brzmi Ogórkiem wąsatym i Zuzią, lalką niedużą. Z wielkiego dorobku cenię przede wszystkim W czepku urodzone z wariackimi obrazkami Kacpra Dudka, opowieść o dziecku znacząco innym od oczekiwań. Żarłocznym, ekspresyjnym, twórczym - trudnym do okiełznania. Jeszcze może Krawcowe i Gryzmoła. Bo tu widać literatkę-ryzykantkę, ekspresyjną i nieukładną.
Gellner rymuje nawet prozę, w czym zdecydowanie nie gustuję. Jeśli nie jest epiką ani prozą poetycką, rytmiczna i rymowana proza toczy się jak wózek na szynach, monotonnie postukując. Na szczęście teraz mam przed sobą nie rymy, a scenki, których sednem są dialogi. Ekscentryczna forma jak na twórczość dla dzieci, dlatego bardzo mnie zainteresowała. Dwie książeczki: Zając z 2010 roku, teraz wznowiony oraz Zając i dziecko, świeżutki jak, hm hm, młoda kapustka.
Zając Doroty Gellner |
Zając i dziecko |
W scenkach mieszkają zając i dziecko. Nie Adaś czy Krzyś, Ania, Basia, tylko dziecko. A zając jest zającem, a nie na przykład Poziomką. Everyman i everyrabbit przebywają w nieokreślonej przestrzeni - może dziecięcego pokoju? Może dziecięcej głowy? Zając jest jak dziecko do potęgi n-tej, godny przeciwnik dla małego bohatera: spryciarz, wygadany, nieodpowiedzialny, łakomczuch, eksperymentator. Za kapustę i dobrą zabawę oddałby wszystko. A dziecko ceni wspólnika do psot, chociaż często jest zupełnie skołowane, bo zajęczysko musi mieć ostatnie słowo i nie zawaha się posunąć do mało szlachetnych wybiegów, żeby wygrać. Sednem sprawy jest wyprowadzić w pole, przy czym gdy rozmowa schodzi na kapustkę, zającowi trudno się opanować. Ich zabawy cechuje skrajne natężenie stanów: wrzask, śmiech, osłupienie, szloch.
A repertuar scenek? Tramwaj, kino, przyjęcie, fryzjer, ślub, zakupy - miejsce, gdzie trzeba zachować się comme il faut. Zając to urodzony anarchista... Zabawy w lekarza, w przyjęcie, jazda pociągiem - niby powinny być jakieś reguły, ale zając notorycznie jeździ bez biletu, zjada cudzy posiłek, podsiada na krześle. A bezczelny jest!
Obiecałam sobie notować pierwsze wrażenie jakie wywiera na mnie książka. Tutaj było nim zdziwienie. Taka ekspresja? Takie nonsensy? Zarysowanie sytuacji w kilku słowach, jak w jakimś witzu, a dalej słowne gry, czasem bardzo zręczne. Kilkuletnie dziecko frazeologizmy skrupulatnie włącza do języka*, poznając, czym jest znaczenie dosłowne i przenośne. Ponadto człowiek uczy się pewnej przewidywalności komnikacyjnej, pewnej, hm, dyspozycji do prowadzenia rozmowy w określonym kierunku. A tutaj - totalna szajba, nic nie toczy się według przewidywań. Słowa iskrzą między znaczeniami dosłownymi i nie, co zarysuje się kierunek rozmowy, to skręca ona nieprzewidywalnie. Reguły trudno ustalić, bo obojgu bohaterom niespecjalnie na nich zależy. Jak się łyka na raz, może być męczące. W małych dawkach bardzo ożywcze.
Wariactwo podsyca ilustrator Piotr Rychel. Kanciasty, powyginany komiksowo-malarski zając i dziecko, które wygląda, jakby miało niewidzialny, napędzający je motorek...
I wszystko do siebie pasuje. Zaje... iście zajęczo.
Aaa. Tego dużego szarego obiektu nie udało się usunąć ze zdjęć...
Aaa. Tego dużego szarego obiektu nie udało się usunąć ze zdjęć...
Jest taki dorosły zbiorek form dialogowych, który przypomniał mi się przy tej okazji. Królował w nim sytuacyjny humor, nonsens, czasem wyrafinowany. Gra toczyła się między Jonaszem Koftą i Stefanem Friedmanem. Pamiętacie Dialogi na cztery nogi i Fachowców?
* uwielbiam widzieć, jak dziecko uczy się nowych słów, to jakby dostawało skarb; konwersacje prowokowane tylko po to, żeby użyć jakiejś frazy...
Za egzemplarze pięknie dziękuję Wydawcy
autor: Dorota Gellner
tytuł: Zając, Zając i dziecko
ilustracje: Piotr Rychel
wydawnictwo: Bajka
rok wydania: 2010,2014 (Zając), 2014 Zając i dziecko
autor: Dorota Gellner
tytuł: Zając, Zając i dziecko
ilustracje: Piotr Rychel
wydawnictwo: Bajka
rok wydania: 2010,2014 (Zając), 2014 Zając i dziecko
troszke nie na temat :(( sorki :))
OdpowiedzUsuńprzeczytałem Kjersti Annesdatter-Skomsvold i naprawde niesamowita
po prostu serdeczna
Pochwalę się, Anonimie: prowadziłam spotkanie z Nią :D
OdpowiedzUsuńNo ja "Zajaca'" do tej pory nie poznalam wiec tym bardziej jestem ciekawa :-)
OdpowiedzUsuńA "uwielbiam widzieć, jak dziecko uczy się nowych słów, to jakby dostawało skarb; konwersacje prowokowane tylko po to, żeby użyć jakiejś frazy..." - pieknym zdaniem jest... (i przepraszam za brak niektorych liter z PL, ale sie zbuntowaly i mi zwialy z klawiatury)
Dziękuję :* jak nie można być literatem, trzeba choć ładnie mówić o książkach :D
Usuńno wiem :)) tylko dlatego przeczytałem
OdpowiedzUsuńzreszta :))
Świetna kobieta, jednocześnie mocno na ziemi, pełna wdzięku i zakorzeniona w słowie. Zrobiła na mnie wrażenie.
UsuńMuszę przyznać, że zaintrygowałaś mnie opisem tej pozycji :) My chcemy zakupić dwa tytuły Doroty Gellner - "Gryzmoła" właśnie i "Roztrzepaną sprzątaczkę". Teraz zastanawiam się, czy na listę nie wciągnąć jeszcze "Zająca i dziecka". Ilustracje mi się podobają :) Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńKurcze, warto. Nie szaleję za Gellner, ale to mi się podoba...
UsuńJa nie widzę nic poza niesamowitymi oczami kota!:)
OdpowiedzUsuń