Dla konserwatystów, wielbicieli kiszenia
Jestem wielbicielką Tomasza Różyckiego. Mógłby równie udatnie, jak nasze objawienie ostatnich tygodni, zmarła noblistka, zaspokajać apetyt poetycki pożywnym i dobrym chlebem swoich wierszy. Czytam "Dwanaście stacji" kiedy mi źle, ta książka fenomenalnie poprawia nastrój. Sięgam do "Kolonii", do "Księgi obrotów" też. Lubię bohatera, który od jakiegoś czasu zamieszkał w tych wierszach, człowieka z prowincji wychylającego się do świata, intelektualnie od dawna obywatela Europy, ale w kwestii rozmaitych unijnych udogodnień troszkę może nieoblatanego...
Mam w ręku "Bestiarium", prozę Różyckiego, ponoć powieść. Póki co, widzę prozę poetycką, skłębioną i niejasną. Pisanie prozy to nie łatwizna. Duże całości mogą powalić konstruktora zmyślnych sonetów. Ale bohater jakby podobnie nieśmiały. Dlatego wiernie przy nim trwam.
Póki co, zachęcam takim wizyjnym fragmentem. Dlaczego dla konserwatystów - trzeba samemu zobaczyć. Konserwatyzm i kiszenie mistycznie się ze sobą łączą. A reszta już poniżej:
"Wiesz, co zrobią? Zniszczą nas! Chcą nas utopić, chcą zatopić naszą kulturę! - krzyknął Wuj. Chcą nas zalać. Uśmiechnął się i uniósł palec wskazujący. A wiesz, co ja wymyśliłem? Słuchaj! Będę kisił! Rozumiesz? Spojrzał na mnie groźnie. A potem wybuchnął śmiechem. Będę kisił kapustę, buraki, ogórki, rozumiesz? Narobimy beczek, mnóstwo beczek, mnóstwo słoików, trzysta beczek. Rozumiesz? To będzie sobie fermentować! Rozumiesz? Gazy. Będą powstawać gazy i one uniosą wszystko do góry. Rozumiesz, będą naszym helem, wodorem unoszącym balon. A co będzie balonem? Patrz!"
Kiszenie jako ocalenie. Wywrotowe i świeże, prawda?
Mam w ręku "Bestiarium", prozę Różyckiego, ponoć powieść. Póki co, widzę prozę poetycką, skłębioną i niejasną. Pisanie prozy to nie łatwizna. Duże całości mogą powalić konstruktora zmyślnych sonetów. Ale bohater jakby podobnie nieśmiały. Dlatego wiernie przy nim trwam.
Póki co, zachęcam takim wizyjnym fragmentem. Dlaczego dla konserwatystów - trzeba samemu zobaczyć. Konserwatyzm i kiszenie mistycznie się ze sobą łączą. A reszta już poniżej:
"Wiesz, co zrobią? Zniszczą nas! Chcą nas utopić, chcą zatopić naszą kulturę! - krzyknął Wuj. Chcą nas zalać. Uśmiechnął się i uniósł palec wskazujący. A wiesz, co ja wymyśliłem? Słuchaj! Będę kisił! Rozumiesz? Spojrzał na mnie groźnie. A potem wybuchnął śmiechem. Będę kisił kapustę, buraki, ogórki, rozumiesz? Narobimy beczek, mnóstwo beczek, mnóstwo słoików, trzysta beczek. Rozumiesz? To będzie sobie fermentować! Rozumiesz? Gazy. Będą powstawać gazy i one uniosą wszystko do góry. Rozumiesz, będą naszym helem, wodorem unoszącym balon. A co będzie balonem? Patrz!"
Kiszenie jako ocalenie. Wywrotowe i świeże, prawda?
z fermentu jestesmy
OdpowiedzUsuńwszyscy
utkani jak ptaki puchem
po 3 dniach :))