Ilustracje Dusana Kallay do Alicji
Na półce Marty znalazłam wydanie Alicji w krainie czarów i Po drugiej stronie lustra z wydawnictwa Alfa, z 1990 roku, przekład Roberta Stillera.
Ach, butny Stiller, jego Lolitę przedkładam nad Lolitę Kłobukowskiego, Alicję mimo wszystko wolę czytać poprzez Słomczyńskiego. Ale nie ze względu na przekład o książce wspominam - choć szacowny i wówczas dość świeży (Stiller rzucił swoje tłumaczenie Carrolla w 1986 roku), piszę o książce, bo ma piękne ilustracje Dusana Kallay. A jakie, już pokazuję. Zwłaszcza pierwsza ilustracja mnie urzeka:
Nawiasem, najlepsza księgarka na świecie lubi Alicję zilustrowaną przez Ingpena. Chyba się nie obrazi, że tak jej upodobaniami po internecie sobie szafuję :)
Podobno Terry Pratchett nie lubi Alicji. Ha, a ja nie przepadam za Terrym Pratchettem.
ilustracje: Dusan Kallay
przekład: Robert Stiller
wydawnictwo: Alfa
rok wydania: 1990
Podobno Terry Pratchett nie lubi Alicji. Ha, a ja nie przepadam za Terrym Pratchettem.
autor: Lewis Carroll
tytuł: Alicja w Krainie Czarów i Po drugiej stronie Lustrailustracje: Dusan Kallay
ciegle powtarzam
OdpowiedzUsuńz malego ksiecia trzeba wyrosnac
do alicji trzeba dojrzec
dlaczego nie znam tego wydania
no
dlaczego :((
A jakie znasz? Ja lubię małe z Czytelnika, cienkie z ilustracjami Tenniela, tłumaczenie Słomczyńskiego
OdpowiedzUsuńja mam ostatnio nabyte znaczy chyba w ubieglym roku z ilustracjami evangelista
OdpowiedzUsuńi takie stare wydane gdzies w latach 80-tych bez ilustracji koszmarne
Ingpena ilustracje lubię - to szczera prawda ale...za nic na świecie nie oddałabym starego(1968)wydania z il. Olgi Siemaszko. Te wręcz uwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńPoprawka - z 1969:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym musi być, bo Pratchett to kompletnie moja bajka, Alicja za to jak najbardziej:) Tenniel to już klasyka, udało mi się kupić stare, angielskie wydanie na wyprzedaży garażowej za kilka (dosłownie) groszy. Doliczyłam się pięciu wydań na półce, niestety przepadam za Alicją:)
OdpowiedzUsuńMagda
Ja jestem Alicją naprawdę, ale żadnego wydania nie mam, żeby było śmieszniej :))Nie znam przekładu Kaniewskiej, więc żaden ze mnie znawca... W sumie nie mam możliwości docenienia walorów przekładu innych, niż elegancja polszczyzny. Relacji do oryginału nie poznam, bo nie znam angielskiego na tyle, żeby wznieść się na poziom finezji języka...
OdpowiedzUsuńMagdo, nie znam ilustracji Siemaszkowej :( Jaki jest ich nastrój?
Anonimie - tego twojego wydania nie znam zupełnie
Alicjo, pozwoliłam sobie, zainspirowana Twoim wpisem, umieścić u siebie kilka ilustracji. Siemaszko też:)
OdpowiedzUsuń