Majowe

     Piąta po południu, w kościółku trąbią na majowe. "Ave, ave, ave Ma-ry-ja!". Kiedy ja za swojej kilkuletniości chodziłam do figury, rej tam wiodła Ewka-kurzypatrz-wiecznie-dziewica*. Ona sygnalizowała, co śpiewać i kiedy, identycznie jak żona w filmowej Konopielce wywodziła litanijne frazy. Ona popędliwie nas ustawiała i karciła. To jej "mod-sie-za-namie" pamiętam. Oraz kwiaty u figury, oraz podkolanówki ubierane pierwszy raz w roku, bo czas ich nastawał. Jakoś mi te dzwony dzieciństwo przypomniały. Łagodna i posłuszna Maryja nigdy nie budziła pytań. Wówczas raczej zawiłości Trójcy Świętej.
     Czytam "Rozalkę Olaboga" Anny Kamieńskiej. Dobrze się bawię. Kamieńska potrafiła  pisać poetycko i z humorem; oklepane, co napiszę, ale żeby tak pisać, trzeba mocno czuć w sobie dziecko. Jej żwawa, nieładna Rozalka od zjawienia się, robi ferment w mieście, trochę jak bohaterki Makuszyńskiego. Wyzwala w ludziach energię, budzi złość, sporo radości. Jej mama chodzi po miasteczku z nieodłączną książeczką - kluczem Rostafińskiego. Albowiem pani Bożkowa uczy dzieci przyrody. 
     Dzieje się zwykłość, wielkie-małe życie, które tak dobrze umie Kamieńska złapać w słowa, Rozalka biega od szewca do aptekarza, od dziecka do dziecka. Ale niezwykłość też: kowal na przekór wszystkim buduje wciąż nowe skrzydła, łamie gnaty, przyprawia żonę o palpitacje, ale w końcu, wreszcie małomiasteczkowy Ikar...
     Jak napisałam, bardzo dużo poetyckiego nadmiaru u Kamieńskiej. Opis pięknej Alfredy zwala z nóg - warto dzieciom pokazywać takie pisanie subtelną mową pozornie zależną, reakcje chemiczne zachodzące między słowami:
Alfreda ma okrągłą białą twarz, białą szyję, tak inną od szaroburej szyi Rozalki, którą na próżno mama stara się domyć, nie wierząc, że to jej przyrodzony kolor (...) Chłopcy wyśmiewają się z Alfredy, bo jest ładna, a chłopcy zawsze dokuczają ładnym dziewczynom. Wyśmiewają się, bo Alfreda siedzi na schodkach swojego ganku ze swoją białą szyją, białym czołem i dwoma miodowymi warkoczami i patrząc na drogę niebieskimi wypukłymi oczyma lalki - gryzie pestki, pluje albo zanurza zęby w jakiś miękki owoc. Dlatego może taka biała jest ta Alfreda, że ciągle na tym ganku coś je i przeżuwa. 

Do tego subtelne, pajęczynowe i cętkowane ilustracje Ewy Salamon. Poetycko mi się maj zaczyna.


 Dopisek: w serialu TV Alfredę grała Maria Peszek... olaboga!


autor: Anna Kamieńska
tytuł: Rozalka Olaboga
ilustracje:
Ewa Salamon
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 1968

Komentarze

  1. Ewa Salamon to również piękne pocztówki:) Aż żal, ze wiele z nich gdzieś się zawieruszyło w czeluściach szuflady...

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamieńska miała farta do ilustratorów :)
    Pamiętam pocztówki, całe kolekcjonerskie serie...
    Czy Magda - Za złotą bramą i "Magda" to ta sama Magda? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby to ująć... Najpierw była pospolita Magda, nosząca się z zamiarem założenia bloga z nazwą ukradzioną jednej z ulubionych książek, czyli "Za złotą bramą". Ale widzę, że pojawiła się druga Magda:) To może żeby nie było zamieszania, zostanę za tą Złotą Bramą;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli coś piszesz, podaj link :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przygodę z blogowaniem dopiero zaczynam (http://zazlotabrama.blogspot.com/), ale zapraszam na stronę Rymsa: www.ryms.pl:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci