Ogórek sznurek róża bez
Spacer zakończył się dziś rwaniem bzu. Nie było to tuwimowe tarmoszenie i darcie, choć bez bzowy.
A ogórki, cóż. Są już mętne, a zaledwie wczoraj wylądowały w kamionce. Pachną koprem i czosnkiem. Kto chce odę do kiszoniaków, musi przeczytać Stenki piosenkę. Tutaj moja studnia ogórkowa:
Kamioneczka luba:
A oto, dla odmiany, ogórek egzystencjalny, przepity, znaczy przekiszony Emilii Dziubak, o której pisałam już tu. Najgorzej, jak byt uzyska świadomość. Natychmiast popada w depresję i robi się żółtawy i marudzący:
A żeby nie było tylko zgnile i zielonkawo, dodaję dzisiejszy bez. Pachnie oszałamiająco, jednak mniej skomplikowanie, niż czarny bez i głóg. Dzieckiem będąc przynosiłam mamie nieprzyzwoicie wielkie bzowe bukiety. Inne chabazie zresztą też. Wyłaziły z nich wielokończynowe stwory.
w nieparyzu jest bardzo domowo
OdpowiedzUsuńprzecudnie
przecodziennie odswietnie
dziekuje
ze pozwalasz zajrzec przez ramien
na ksztalty przestrzeni
i zapachy
rodzace nieparyz
czy w tej kamionce odbija sie niebo?
OdpowiedzUsuńW tej kamionce odbija się wszechświat :)) Nie nie, niebo oczywiście :))
OdpowiedzUsuńa ja do ogorkow dodaje liscie czarnej porzeczki winogorna wisni i selera i koper i czosnek oraz chrzan oczywiscie
OdpowiedzUsuńto taki przepis starej zakonnicy
prima sort
a ogorki twoje czym smakuja
juz widze rumiany chleb domowy smalec i te ogorki cudowne
to sie chyba nasywa domowosc