Był sobie słoń

     Pora roku ciemna, wszystko gnije, staje się bure. Niedługo może - tak być powinno - spadnie śnieg. W ogrodzie tylko badyle, chociaż może... znajdziemy tam jeszcze kogoś.
     Ma na imię Pomelo. Tak jak większy, gruboskórny krewniak pomarańczy. Jednak ani nie jest wielki, ani do schrupania. Gdzie w systematyce zwierząt ma swoje miejsce Pomelo, miniaturowy słoń ogrodowy? No tak... właśnie dodaliśmy nowe zwierzę do zoologii fantastycznej. Zamieszkało w dwóch książeczkach wydanych w sierpniu tego roku przez Zakamarki: Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem i Pomelo jest zakochany. Dwie książki pasujące do ręki, o zaokrąglonych rogach (nie ukłują), półtwardej oprawie, soczystych kolorach. Przyjemne.Czułe. Zabawne.


      
     Pomelo jest różowy, maleńki i ma długą trąbę. Mieszka pod dmuchawcem, kumpluje się z osobnikami swego wzrostu, motylami i ślimakami. Czasem ma kłopoty z poczuciem własnej wartości. Kiedy wyjątkowo długa trąba plącze się i może za nią pociągnąć byle motyl, o byciu księciem nie sawanny, a ogrodu, nie ma co marzyć. Trąba może rosnąć w nieskończoność - kto powiedział, że nie. Może również zupełnie zniknąć - co wówczas wyrazi słoniowość Pomelo? Bywa, że przychodzi lęk: grządki porów nocą wyglądają wyjątkowo złowieszczo. Pomelo nieustannie dziwi się światu: z dziecięcą powagą bada jesienny uwiąd przyrody, później wariacko cieszy się z pierwszego śniegu. Naśmiewa się ze ślimaków, ściga z nimi, wiedząc, że zwycięży - a bardzo lubi wygrywać! Kąpie się w kałuży, przegląda w kroplach rosy. Lęka się zawstydzenia, bycia nierozumianym. Trochę jak małe dziecko, które dopiero próbuje swoich możliwości.


     Pomelo i spółkę namalował Beniamin Chaud, ten od Binty, Lalo i Babo, a wkrótce też od Yeti. Sam słoń jest kreskówkowy - z czarnym konturem, krępy, wyłupiastooki. Gdzie kończy się głowa, a zaczyna pupa? Zgodnie z wymiarami Pomelo, Chaud przydał charakteru warzywom, robiąc z nich dżunglę. Kolory i kształty są wyraziste. A zdania Ramony Badescu pojedyncze, zabawne i pełne wdzięku.     
     Udał ten słonik Zakamarkom. Wzbudził we mnie czułość i rozbawienie, można się do niego przywiązać. Gdy oglądamy te książeczki, oprócz poczucia przyjemności, możemy "obrobić" rozmaite tematy. Pomelo różne rzeczy przeżywa pierwszy raz. Historyjki wiodą przez różne tematy: własne miejsce w świecie, poznawanie, granie ról - udawanie kogoś innego (co się przecież wiąże z autodefinicją!), doświadczanie rozmaitych emocji i bycie w różnych stanach ducha, jak lęk, radość, niepokój, zdziwienie. Słoń musi oswajać lęki, które pojawiają się pierwszy raz i jeszcze nie ma dla nich punktu odniesienia. Jak maluch - prawdopodobnie jedyny raz w życiu doświadcza tak bezprzedmiotowej, wszechogarniającej radości. No i te warzywa! Cukinia, por, buraczek, sałata - prawdziwe bogactwo!
     Książeczki można oglądać jako serię zabawnych scenek, albo linearnie: łącząc je w historyjkę. Na pewno zdarzy się, że nad zdaniami uśmiechnie się rodzic, a dziecko nie pojmie zawartego w nich dowcipu, czy poważniejszych egzystencjalnych strachów, ale to nie pozbawia Pomelo wdzięku. Wydawnictwo mówi, że to dla plustrzylatków, ale dwulatkom też się spodoba.

Czuła groteska: mały słonik pod dmuchawcem. Niemal wszystko większe niż on. Lubię go, naprawdę lubię. A własne zdjęcia wkrótce.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci