Mój komputer zaczął seplenić

    Oprócz f i t klawiatura przestaje wbijać mi również z. Ponieważ muszę się siłować z materią, zastosowanie zaczyna mieć zasada dic aliter hic - inaczej to wyraź :D benedyktyńskie wydrapywanie tekstu i świadomość słowa, oto co mam dzięki mojemu gratowi.
Nawiasem mówiąc stos notatek na temat Drooda Dana Simmonsa nie przerodzi się chyba w posta. Jednak, co gorsza, póki co w posta nie zamieniły się notatki do Arthura and George'a Juliana Barnesa. A to już źle. Znowu zamiast, ajajaj. Udręki pisarza  z niekończeniem/formułowaniem mogą być tak inspirujące, jak ukończone pisanie, udręki bloggera już nie...
    Czytam Walkę kotów Mendozy. Zaczynają mi się podobać te omownie i bardziej zaciemniające niż rozjaśniające wielosłowie, które do tej pory mnie u niego drażniło. Konieczność odkrywania, co ten czy ów ma na myśli, czyni owoc zrozumienia słodszym. Ponadto podoba mi się samo wprowadzenie w sytuację, uzasadniające użycie peryfraz: bohater, którego mogę nie lubić (ze względu na sposób, w jaki przerywa romans), chce być obok wydarzeń, a nagle znajduje się w ich środku. Nie wie, o co chodzi, jest obcy (Anglik, znawca Velasqueza w Hiszpanii roku 1936). Wszyscy zdają się wiedzieć więcej, niż on. Taka bliska z psychologicznego punktu widzenia sytuacja wkurzenia, kiedy to, co mieliśmy za przypadek, okazuje się być zaplanowanym działaniem. Przekracza granicę z Hiszpanią i czuje ciałem swą obcość: suche powietrze i słońce zwyczajnie tworzy innych ludzi. O czymś podobnym pisał T. E. Lawrence: Anglicy mają w sobie za dużo wilgoci. 

Komentarze

  1. prze ciebie polubie mendoze
    no nie
    moj kolega go lubi no

    OdpowiedzUsuń
  2. no bo nie można lubić tego samego, co lubi kolega, no!

    OdpowiedzUsuń
  3. jacek jest fanem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no, to rzeczywiście wszystko tłumaczy :)
    założę się, że Jacek nie lubi żadnej pisarki...

    OdpowiedzUsuń
  5. pokornie go spytam
    ale lubi diane arbus np.
    i VILQA :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a w art-eonie prerafaelici :)
    wiec jakby materialnosc nieparyza :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Vilqa to bym się spodziewała po nim
    na taką materialność mówi się "kara boska"!

    OdpowiedzUsuń
  8. w moim jezyku brzmi to piekne blogoslawienstwo :))

    a ostatniego lysiaka czytalas
    przezabawny
    tylko jak zwykle wydany nie mojej estetyce

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam. Za Łysiakiem nie przepadam - pewnie czas spróbować to zmienić. Ale jest tyle książek, które bezapelacyjnie chcę przeczytać, że może Łysiak poczeka...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Grzechy dzieciństwa - "Opowieść o Cebulku" Gianni Rodari

Juliusz, Joanna, Zygmunt, czyli jak mszczą się poeci

RYŚ MIASTA Katarzyny Wasilkowskiej / DROBIAZGI TAKIE JAK TE Clare Keegan